Historia nienawiści Rosji do Ukrainy sięga głębiej, niż myślimy

Historia nienawiści Rosji do naddnieprzańskiego sąsiada sięga głębiej, niż myślimy. Mit amerykańskiej dywersji rewolucji godności to tylko jeden z symptomów choroby na ukraińskość. Jak pokazuje kremlowska wojna tożsamościowa, moskiewski kompleks niższości wobec Kijowa sięga cywilizacyjnych korzeni.

Publikacja: 10.06.2021 21:00

Ilja Jefimowicz Riepin, „Kozacy piszą list do sułtana”. Artysta malował ten obraz w latach 1880–1891

Ilja Jefimowicz Riepin, „Kozacy piszą list do sułtana”. Artysta malował ten obraz w latach 1880–1891

Foto: Russian Museum / Wikimedia Commons

Historia wzajemnych relacji Moskwy i Kijowa od wieków zawiera mnóstwo przykładów tożsamościowych manipulacji stosowanych przez Rosję. Ich nieodłącznymi elementami były represje i agresje. Gdy po unii brzeskiej 1596 r., powołującej Kościół greckokatolicki, zawiodło hasło prawosławnej wspólnoty, przy pierwszej okazji Moskwa zniszczyła kulturowego przeciwnika. Zaraz po rozbiorach Rzeczypospolitej nadeszła kolei na Sicz Zaporoską.

Kiedy wybuchły polskie powstania, carskie imperium wydało „Cyrkularz wałujewski" zabraniający literatury ukraińskiej. Gdy nie wystarczył, pojawił się „Ukaz emski" zakazujący języka ukraińskiego. Równocześnie Petersburg mamił Ukraińców panslawizmem, licząc, że podniosą bunt i przeciwko Austro-Węgrom, i przeciwko Polakom. Podczas I wojny światowej wielu Rusinów zapłaciło za tę iluzję straszliwą cenę życia.

Następnie moskiewscy bolszewicy zrobili wszystko, aby stłumić ukraińską niepodległość. W latach 30. XX w. Stalin morzył Ukrainę głodem i zamykał w gułagu. Po rozpadzie ZSRS Rosja nigdy nie pogodziła się z utratą największej kolonii. W 2014 r. z braku instrumentów wpływu Putin wypowiedział sąsiadowi otwartą wojnę. Najbrutalniejszym objawem rosyjskiej antyukraińskości było jednak fałszowanie historii. Mity „trzech gałęzi rosyjskiego ludu", panslawistycznego uniwersalizmu i „socjalistycznego braterstwa" miały wspólny cel. Udowadniały, że Ukraińcy to tak naprawdę Rosjanie, podobnie zresztą jak Białorusini. Jedni i drudzy nie mają prawa do suwerennego bytu państwowego. Bo i po co, skoro jest wspólna ojczyzna, Rosja.

Gdy jednak spojrzymy na drugie dno, spod historycznych mistyfikacji i politycznych manipulacji wyziera silny kompleks. Choroba na ukraińską samostijnost' wynika z obaw o własną tożsamość. Co zrobić, żeby ukryć rolę silniejszego, ale młodszego brata? Skąd czerpać prawo do budowy imperium? Bez twierdzących odpowiedzi wali się rosyjski mit spadkobiercy Bizancjum i świętej Rusi. Chwieje się konstrukcja odrębnej cywilizacji, a to przecież fundament roli i miejsca Moskwy w świecie. Tymczasem ukraińskość oparta na własnym dorobku odziera Rosję z cudzych piórek i demaskuje „cara, który jest nagi".

Czy Rosja to Rosja?

Przede wszystkim Rosja nie może się pogodzić, że nie jest... Rosją. Już przed wiekami status rosyjskiej stolicy otrzymał Kijów, o czym świadczą bizantyjskie dokumenty. Termin Rusi Kijowskiej wprowadził do obiegu nadworny historyk carskiej dynastii Romanowów na początku XIX w. Chodziło o prawo Moskwy do historycznej sukcesji.

Tymczasem tysiąc lat przed Nikołajem Karamzinem państwo Ruryka i jego następców nazwał Rosją cesarz Bizancjum. Za radą patriarchy Konstantynopola bazyleus Konstantyn VII Porfirogeneta utworzył metropolię Rosija ze stolicą w Kijowie. Najwyższy dostojnik kościoła tytułował się metropolitą Kijowa i całej Rosji. Rzecz zdarzyła się w X wieku i została zapisana w greckim dziele „O zarządzaniu imperium". W tym samym czasie ziemie na północny wschód od Kijowa i Wielkiego Nowogrodu były koloniami państwa ruskiego.

Terytoria dzisiejszej Rosji zasiedlały wschodniosłowiańskie plemiona Drewlan, Krywiczan i Słowian Ilmeńskich, które zostały zhołdowane przez Rurykowiczów. Jednak gros ludności stanowiły szczepy ugrofińskie. Dopiero wymieszanie z Muromcami, Czudami i Karelami wniosło Europie w wianie etniczną grupę nazywaną Wielkorusami. To ich władcy Rosji Kijowskiej kierowali do zagospodarowania przyszłych księstw – Włodzimierskiego, Suzdalskiego, a więc historycznej kolebki dzisiejszej Rosji. Dowodem w sprawie jest „Latopis Ławrientiewski" (Suzdalski). Mówi on, że kijowski kniaź Włodzimierz Wielki, który ochrzcił się w 988 r., zaczął wymianę ludności. On i jego następcy na kijowskim tronie wysyłali znad Dniepru rusińskich kolonistów. Natomiast we włościach Kijowa i Nowogrodu, czyli w ówczesnej metropolii, osadzali siłą wielkoruskich gastarbeiterów.

Spór o palmę cywilizacyjnego pierwszeństwa, a więc prawo spuścizny po historycznej Rusi/Rosji ma dla Moskwy ogromne znaczenie. Gdy w XIII w. wschodnia Europa padła łupem mongolskich ord, rozpoczął się 200-letni okres podziału na dwa kręgi cywilizacyjne. Pierwszy to współczesna nam Rosja. Dzięki silnym wpływom kulturowym Mongołów przeszła ewolucję azjatyckiej despotii. Drugi nurt, ukraiński, przeżył proces odwrotny. Na skutek dynastycznego rozdrobnienia Rurykowiczów stał się najpierw częścią Wielkiego Księstwa Litewskiego, a następnie europejskiej Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Na początku XVI w. terminologicznego podsumowania cywilizacyjnego podziału Rusi dokonał polski uczony. Historyk, geograf i profesor Akademii Krakowskiej Marcin Miechowita napisał w „Traktacie o dwóch Sarmacjach" o Moskowii. Od 1517 r. taka nazwa Księstwa Moskiewskiego, wymienna z pojęciem Tartarii, figurowała więc na wszystkich europejskich mapach. Nazwę Rosja zawłaszczył dopiero car Piotr I. W 1721 r. wydał ukaz o powstaniu Imperium Rosyjskiego.

Językowe represje

Jeszcze wcześniej, bo w XV stuleciu, rozeszły się przyszłe języki rosyjski i ukraiński. Już od stulecia w obrocie prawnym i administracyjnym Litwy obowiązywał przodek języka ukraińskiego. Był to tzw. zachodniorusiński – zbliżony do języków polskiego i białoruskiego, a więc o wspólnym słowiańskim rdzeniu.

Współczesne przykłady? Nasze słowo podatek, to białoruski padatok i ukraiński podatok. Poranek jest podobny do ranicy i ranka. Odpowiednikiem polskiego śniadania są: sniadanok i snidanok. Natomiast rosyjskie brzmienie tych samych słów to: nałog, utro i zawtrak. Choć rosyjscy lingwiści wskazują na wpływy bułgarskie i serbskie, wielu uczonych spogląda raczej w stronę Chazarii i Mongolii.

Dlaczego język jest tak niezmiernie ważny w rosyjsko-ukraińskiej historii? O tym, jaką wagę przywiązywali moskiewscy władcy do rusyfikacji Ukrainy, świadczą 400-letnie prześladowania językowe. Już w 1622 r. pierwszy z Romanowów, car Michaił, rozkazał spalić wszelkie księgi religijne pochodzące z kijowskiej typografii. Tak wielkie były obawy przed reformacyjnymi prądami rusińskiego (ukraińskiego) prawosławia, które rozkwitało w Rzeczypospolitej. Ukaz Piotra I z 1720 r. potwierdził zakaz pradziada.

Dzieło kontynuowała caryca Katarzyna II, która w 1763 r. zabroniła wykładać po rusińsku na Akademii Kijowsko-Mohylańskiej. 12 lat później caryca zlikwidowała Sicz Zaporoską, a wraz z nią szkoły działające przy pułkach kozackich. W 1832 r. po stłumieniu powstania listopadowego w Królestwie Polskim car Mikołaj I ogłosił, że wyłącznym językiem edukacji w Małorosji (Ukrainie) będzie rosyjski. 15 lat później III Oddział Żandarmerii rozbił pierwszą narodową organizację Ukraińców. Aresztowanie członków Bractwa Cyryla i Metodego nasiliło kulturalne i językowe represje.

Gdy wybuchło powstanie styczniowe 1863 r. Petersburg wpadł w panikę. Dwór Aleksandra II był przekonany, że krnąbrni Polacy oderwą Małorosję od imperium. Manifesty radykalnego skrzydła powstańców obiecywały Rusinom etniczne równouprawnienie w federacyjnej Rzeczypospolitej. Dlatego światło dzienne ujrzał „Cyrkularz Wałujewski", którego nazwa pochodziła od nazwiska ministra spraw wewnętrznych Piotra Wałujewa. Zrusyfikowanego Ukraińca zresztą. Dokument głosił na wstępie: „języka małorosyjskiego nie ma i być nie może". Po czym zakazywał drukowania i rozpowszechniania literatury naukowej, religijnej i oświatowej w języku ukraińskim.

W roku 1876 Aleksander II udał się do wód. W niemieckim uzdrowisku Bad Ems podpisał ukaz, który ograniczył używanie języka ukraińskiego do prywatnych rozmów, a więc w praktyce zabronił użycia w przestrzeni publicznej. Żadnej literatury, muzyki i prasy, głosił dekret, precyzując, że język i kultura ukraińska mają status folklorystycznej egzotyki.

Polityka

Czym było podyktowane drakońskie prawo? Wielu historyków przypisuje żelaznemu kanclerzowi Prus, a potem II Rzeszy, proroczą maksymę. Otto von Bismarck miał powiedzieć: „Potęga Rosji może być unicestwiona jedynie poprzez oderwanie od Ukrainy". Nie ma pewności co do autorstwa, jednak już współcześnie podobnego zdania był nasz wielki rodak Zbigniew Brzeziński. O rosyjskich obawach w tej kwestii świadczy maniakalna wręcz rusyfikacja granicząca z obsesją zemsty.

W 1654 r. aktem unii perejasławskiej Sicz Zaporoska oddała się pod carski protektorat. Na własną zgubę, bo szybko zapłaciła za zdradę Rzeczypospolitej własną wolnością. Wtedy pojawiła się też refleksja. Pół wieku później kozacki hetman Iwan Mazepa zaczął negocjować sojusz z królem Stanisławem Leszczyńskim i szwedzkim monarchą Karolem XII. Mazepa widział, jak Piotr I wydaje wyroki na najznaczniejszych bojarów. Nie chciał podzielić ich losu z kaprysu despotycznego cara. W 1708 r. zdradził Moskwę przed decydującym starciem rosyjsko-szwedzkim pod Połtawą. Od tej pory wszyscy ukraińscy patrioci marzący o niepodległości zyskali w Rosji miano mazepowców.

Imperium nie zapomniało zdrady. Za klęskę Karola XII hetman zapłacił ucieczką i wygnaniem. Na Sicz Zaporską podpisał wyrok śmierci. W 1775 r. nastąpił koniec kozackiego świata. Sicz została zniszczona, a dnieprzańskich Kozaków przesiedlono nad Don, Kubań i Terek, aby jako czarnomorskie wojska strzegli granic Rosji. Katarzyna ogłosiła manifestem: „Naszym celem jest dobro Małorosji i sprawiedliwość dla jej mieszkańców". W tajnym liście do wykonawcy rozkazu, namiestnika Ukrainy kniazia Wiaziemskiego, pisała: „Dalsze traktowanie Małej Rosji, Liflandii (Estonii) i Finlandii jak uprzywilejowanych prowincji byłoby ogromna pomyłką, jeśli nie głupotą. Należy poczynić wszelkie wysiłki ich rusyfikacji". Jeśli chodzi o Ukrainę, „trzeba zniszczyć sicz, żeby imię hetmanów zniknęło na wieki". Po takim wstrząsie dopiero w połowie XIX w. odrodziła się nowoczesna idea samostijnosti, czyli suwerennego bytu. Jej centrum nie była rosyjska Ukraina, tylko ruskie ziemie Rzeczypospolitej, które weszły do Austro-Węgier. Ojciec założyciel współczesnej ukraińskości Mychajło Hruszewski nazywał Galicję „ukraińskim Piemontem".

Wiedeń wykorzystał nastroje do antyrosyjskiej dywersji. Wspierał instrumentalnie rozwój ukraińskiej kultury i oświaty. Promował język literacki i ideę autonomiczności. Miał także na celu skonfliktowanie Ukraińców i Polaków. Równie instrumentalnie odpowiedziała Moskwa. Carscy emisariusze, najczęściej duchowni prawosławni, organizowali tzw. ruch rusofilów. Przekonali rzeszę niewykształconych chłopów, że są... Rosjanami. Gdy wybuchła I wojna światowa, spadły na nich masowe represje. Co najmniej 40 tys. Ukraińców dało głowy w austro-węgierskich pacyfikacjach, egzekucjach lub w obozach internowania.

Wydarzenia nabrały prędkości po upadku imperium Romanowów. Do dziś Moskwa uważa za karygodną słabość ukraińską politykę rządu tymczasowego, który po rewolucji lutowej 1917 r. podjął z Kijowem federacyjne negocjacje. Błąd naprawili szybko bolszewicy, którzy w krwawej wojnie 1918–1921 zniszczyli pierwszą niepodległość Ukrainy. Dlaczego? Bez ukraińskiego zboża, przemysłu stalowego i węgla stalinowska industrializacja i kolektywizacja poniosłaby fiasko. Takie same motywy zadecydowały o bezwzględnym rozgromieniu OUN-UPA po II wojnie światowej. Bez względu na to, co myślmy o krwawym nacjonalizmie ukraińskim w tym okresie historii.

W okresie powojennym antynarodowe represje oraz rusyfikacja tylko się nasiliły. Ofiarą pierwszych padł ukraiński ruch dysydencki. Choć nie tylko. W latach 60. XX w. Moskwa wydała polecenie obrony prac naukowych wyłącznie po rosyjsku. Główną metodą wynarodowiania była natomiast masowa kolonizacja Ukrainy. Na wschodzie i południu kraju proporcje etniczne uległy zachwianiu. Żywioł rosyjski o sowieckiej mentalności imperialnej zdominował Krym. Dlatego rzezimieszkom Putina tak łatwo udało się zmanipulować i zbuntować tamtejszą ludność. Wystarczyło, że Kreml odwołał się do rosyjskiej tożsamościowej „koniczynki". Wpajany od wieków mit jednego narodu złożonego z Wielkorusów, Małorusinów i Białorusinów zadziałał, ale ze zgrzytem. W manipulację Putina nie uwierzyła większość Ukraińców. Dlatego z braku instrumentów wpływu Kremlowi pozostała otwarta agresja.

Historia wzajemnych relacji Moskwy i Kijowa od wieków zawiera mnóstwo przykładów tożsamościowych manipulacji stosowanych przez Rosję. Ich nieodłącznymi elementami były represje i agresje. Gdy po unii brzeskiej 1596 r., powołującej Kościół greckokatolicki, zawiodło hasło prawosławnej wspólnoty, przy pierwszej okazji Moskwa zniszczyła kulturowego przeciwnika. Zaraz po rozbiorach Rzeczypospolitej nadeszła kolei na Sicz Zaporoską.

Kiedy wybuchły polskie powstania, carskie imperium wydało „Cyrkularz wałujewski" zabraniający literatury ukraińskiej. Gdy nie wystarczył, pojawił się „Ukaz emski" zakazujący języka ukraińskiego. Równocześnie Petersburg mamił Ukraińców panslawizmem, licząc, że podniosą bunt i przeciwko Austro-Węgrom, i przeciwko Polakom. Podczas I wojny światowej wielu Rusinów zapłaciło za tę iluzję straszliwą cenę życia.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie