Już sam wybór daty wzbudzał wielkie dyskusje. Ale najbardziej kontrowersyjną sprawą było wykluczenie z udziału w paradzie żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Zaproszenie do udziału w defiladzie zostało wystosowane jedynie do pilotów legendarnego 303. Dywizjonu im. Tadeusza Kościuszki, wchodzącego w skład Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii. Zasługi tych pilotów były niezaprzeczalne, ale w czasie Bitwy o Anglię walczyło 144 polskich pilotów służących w różnych polskich i brytyjskich dywizjonach powietrznych. Na przykład znany powojenny aktor Mieczysław Pawlikowski był lotnikiem w dywizjonach 300 i 301. Stanisław Skalski, największy as polskiego lotnictwa, który strącił aż 18 niemieckich maszyn, dowodził eskadrami w dywizjonach 306 i 316. W dodatku jego zasługi, podobnie jak innych Polaków, nie kończyły się tylko na Bitwie o Anglię. Dowodzona przez niego jednostka powietrzna, zwana „Cyrkiem Skalskiego," wspomagała działania bojowe brytyjskich dywizjonów w Tunezji w 1943 r., a później na Malcie. W Bitwie o Anglię Polacy zestrzelili 170 samolotów niemieckich. Według niektórych szacunków było to aż 12 proc. strat Luftwaffe.

Ale nie tylko lotnicy czuli się upokorzeni brakiem zaproszenia na paradę. Pominięto także bohaterów bitwy o Narwik z Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich. Zaproszenia do przemaszerowania ulicami Londynu nie dostali też żołnierze 1. Dywizji Pancernej dowodzonej przez gen. Stanisława Maczka, którzy wyzwolili kilka holenderskich i belgijskich miast, w tym m.in. Ypres, Gandawę i Passchendaele. Warto podkreślić, że w tym czasie tylko Francuzi godnie uhonorowali generała Maczka, odznaczając go 26 lutego 1945 r. pod Łukiem Triumfalnym w Paryżu orderem Legii Honorowej. Pół roku później został bezpodstawnie pozbawiony przez tzw. Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej obywatelstwa polskiego. Brytyjczycy nie okazali się o wiele lepsi od polskich komunistów. Po demobilizacji Polskich Sił Zbrojnych w Wielkiej Brytanii generał Maczek został pozbawiony świadczeń kombatanckich. Zwycięzca bitwy pod Falaise, który przyjmował kapitulację dowództwa floty „Ostfriesland" musiał od 1946 r. zarabiać na życie jako sprzedawca, a następnie jako barman w restauracjach hoteli „Dorchester" i „Learmonth" w Edynburgu.

Ulicami Londynu nie przeszli nawet bohaterowie spod Monte Casino z II Korpusu Polskiego wchodzącego w skład brytyjskiej 8. Armii. A przecież bez nich kampania włoska utknęłaby w martwym punkcie, a wojska wspólnoty brytyjskiej poniosłyby nieporównywalnie większe straty.

Zawstydzony Winston Churchill, który wówczas nie był już premierem, oświadczył w Izbie Gmin: „Wyrażam głęboki żal, że żaden z oddziałów polskich, które walczyły u naszego boku w tylu bitwach i które przelały swoją krew dla wspólnej sprawy, nie zostały dopuszczone do udziału w Paradzie Zwycięstwa. Będziemy w tym dniu myśleli o tym wojsku. Nigdy nie zapomnimy o ich dzielności ani o ich bojowych wyczynach, które związane są z naszą własną sławą pod Tobrukiem, Cassino i Arnhem".

Wiceminister spraw zagranicznych Hector McNeil próbował wybrnąć z sytuacji, tłumacząc się na posiedzeniu Izby Gmin, że rząd Clementa Attlee nie mógł postąpić inaczej, ponieważ 5 lipca 1945 r. Wielka Brytania i Stany Zjednoczone uznały stalinowski Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej. Tym samym ważność utraciła polsko-brytyjska umowa wojskowa z 1940 r. Teraz Londyn musiał wystosować zaproszenie na Paradę Zwycięstwa także do Warszawy. „Zwróciliśmy się do obu stron, chcąc mieć oddziały reprezentacyjne obu rządów – tłumaczył McNail. – Nasz kompromis może być krytykowany z obu stron, ale sądzę, że oba rządy i żołnierze z obu stron zechcą uznać kompromis ten za najlepszy, jaki mogliśmy osiągnąć w danych warunkach". To ustępstwo wobec polskich komunistów okazało się wielkim błędem. Żołnierze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie stali się pierwszą ofiarą zimnej wojny.