Wielki szlem Bismarcka

W wyniku klęski w bitwie pod Sedanem Francja przestała być cesarstwem, a Napoleon III trafił do niewoli. Kilka miesięcy później w zajętym przez Prusaków Wersalu proklamowano powstanie Cesarstwa Niemieckiego.

Publikacja: 09.05.2019 17:22

Foto: Getty Images

Cesarz Napoleon III jako jeden z nielicznych Francuzów nie miał najmniejszej ochoty na tę wojnę. Od wielu miesięcy cierpiał na kamicę nerkową. Częściową ulgę przynosiło opium – jedyny skuteczny środek przeciwbólowy w drugiej połowie XIX wieku. Jednak francuska prasa śrubowała patriotyczne nastroje. Do tego Francja od czasów nieszczęsnego udziału w wojnie krymskiej i interwencji w Italii nie miała jakichkolwiek znaczących sukcesów w polityce międzynarodowej. No i wreszcie osobista duma i ambicja urażonego przez Prusaków cesarza w końcu spowodowały, że jako naczelny wódz wyjechał na wojnę. Miesiąc później jego armia została otoczona i rozgromiona pod Sedanem, Napoleon III był pruskim jeńcem, a cesarstwo nie istniało.

Depesza z kurortu Ems

W 1870 r. cesarz Napoleon III rządził już we Francji 18 lat. Po pierwszych ośmiu latach dyktatury nastąpiła głęboka liberalizacja. Kraj szybko się rozwijał. Francja stała się bankierem Europy. Rosła paryska giełda, na której pojawiały się nowe instrumenty finansowe. Dzięki inwestycjom w infrastrukturę kolejową ruszył transport i przemysł. Marynarka francuska stała się drugą potęgą morską po brytyjskiej. Robotnicy dostali prawo tworzenia bez ograniczeń związków zawodowych. Nawet rozdrobnione francuskie rolnictwo z roku na rok miało się coraz lepiej. Francja zaangażowała się w budowę Kanału Sueskiego. Rosła rola parlamentu.

W polityce było nieco gorzej. W 1853 r. Napoleon III wraz z Wielką Brytanią zaangażował się po stronie Turcji przeciw Rosji. Koalicja desantowała na Półwyspie Krymskim swoje armie i w ciężkich bojach pokonała Rosję. Imperium osmańskie przedłużyło swój żywot o kolejnych kilkadziesiąt lat, Anglicy wzmocnili swoje wpływy w basenie Morza Śródziemnego, a Francja straciła 100 tys. żołnierzy. Nieco lepiej było po interwencji w Italii. Cesarz w 1859 r. pokonał Austriaków, co przełożyło się na pewne korzyści terytorialne. Ponieważ jednak w wyniku zmian swoją pozycję polityczną utraciło państwo kościelne, wielu biskupów, katolików francuskich i monarchistów obróciło się przeciwko cesarzowi. Były represje, aresztowania kleru, zamykanie gazet i cenzura. Jednak pod wpływem powszechnego już niezadowolenia cesarz wprowadził liberalizujące państwo reformy. Sporo zrobiono także w polityce kolonialnej. Francja umocniła swe wpływy w Algierii, Tunisie i Maroku oraz Egipcie. Zajęła Madagaskar. Spore tereny miała pod swoją kontrolą również w Afryce Środkowej.

W Europie największy niepokój cesarza wywoływały Prusy, których wpływy rosły w jednoczących się krajach niemieckich. Gdy hiszpański rząd złożył propozycję osadzenia Hohenzollernów na tronie Hiszpanii, dla cesarza to było już za wiele. Nie chciał być otoczony przez Prusaków. Ale powyższa propozycja była jedynie sprytną prowokacją. 13 lipca 1870 r. kanclerz Otto von Bismarck jadł właśnie obiad w towarzystwie ministra wojny i szefa sztabu generalnego, gdy posłaniec wręczył mu depeszę od króla Wilhelma przebywającego w kurorcie Ems. W depeszy informował o spotkaniu z francuskim ambasadorem, który zażądał, aby król nie tylko potwierdził, że książę Leopold Hohenzollern nie będzie ubiegał się o tron Hiszpanii, ale też zadeklarował, że żaden z członków jego dynastii nie uczyni tego w przyszłości. Urażony tym niemiecki monarcha pozbył się ambasadora w obraźliwy sposób. Bismarck, mając wolną rękę, przekazał odpowiednio zredagowaną depeszę mediom.

Jeszcze tego samego dnia depesza została opublikowana w wieczornym wydaniu „Norddeutsche Allgemeine Zeitung". Kończyła się stwierdzeniem, że król „polecił przekazać przez pełniącego służbę adiutanta, że Jego Wysokość nie ma nic więcej do przekazania" (notabene adiutantem tym był książę Radziwiłł). W gazetach francuskich, gdzie depesza ukazała się następnego dnia, słowo „adiutant" przetłumaczono jako „ajutant" (czyli podoficer), a nie „aide de camp", powiększając jeszcze oburzenie Francuzów. We Francji zawrzało. Cesarz, premier, parlament i większość obywateli tego kraju poczuli się poniżeni i zhańbieni pogardliwą odprawą swojego ambasadora przez pruskiego króla.

„Honor i bezpieczeństwo Francji nakazują wypowiedzieć królowi Wilhelmowi wojnę" – pisał paryski „Le Soir", ale takie samo stanowisko zajęły wszystkie francuskie gazety. Nastroje patriotyczne rosły. Parlament w ciągu kilku dni podjął decyzję przy sprzeciwie jedynie dziesięciu głosów. Premier Francji ogłosił wojnę. Nie przypuszczał nawet, jak wielki prezent zrobił Bismarckowi. Napoleon III po rozgromieniu Austrii bacznie obserwował sytuację za wschodnią granicą i był wielkim przeciwnikiem zjednoczenia Niemiec pod berłem Prus. Jednak wywołując wojnę, tylko przyspieszył ten proces. Niemieckie państwa przy niewielkim sprzeciwie niektórych parlamentów podjęły uchwałę o braterstwie broni i jedności sztandarów, które teraz były flagami Prus. Niemiecka prasa, podobnie jak francuska, uderzyła w patriotyczny ton. Opinia publiczna prawie jednogłośnie uznała wojnę za słuszną i sprawiedliwą. Niemcy znów musiały się bronić przed agresją Francji. Zupełnie jak wtedy, gdy rządził nią Napoleon I Bonaparte.

Okrążeni w Metz

Amerykański generał Philip Sheridan (ten, któremu przypisuje się słowa: „dobry Indianin to martwy Indianin") skrupulatnie wypełniał polecenia swojego rządu. Weteran wojny secesyjnej i wojen z Indianami obserwował zmagania okrążonej pod Sedanem francuskiej armii z Prusakami. Widział piękne, choć bezskuteczne szarże francuskiej kawalerii, która usiłowała wyrąbać wyjście z sedańskiego kotła. Obserwował niszczycielskie skutki wykorzystanych po raz pierwszy kartaczownic i broni odtylcowej. Doceniał precyzję dział Kruppa, choć uważał, że ich śmiercionośna siła nie jest tak wielka, jak mówili pruscy artylerzyści. I nie miał wątpliwości, że profesjonalizm i mobilność pruskiej armii nie mają sobie równych. Było to widać od pierwszych dni wojny, która wybuchła 19 lipca 1870 r. Prusacy dysponujący armią z poboru szybko zmobilizowali pół miliona piechurów i 56 tys. kawalerzystów. Wykorzystując transport kolejowy, błyskawicznie przerzucili swoje siły w rejon Alzacji i zagrozili francuskim twierdzom, takim jak Metz i Sedan.

Armia francuska liczyła ok. 200 tys. piechoty i 25 tys. kawalerii. Była armią zawodową. Napoleon III nie ufał armii z poboru. Sam doszedł do władzy na skutek przewrotu wojskowego i obawiał się, że w taki sam sposób może ją utracić. Swoje wojska zorganizował w dwie armie. Armią Alzacji dowodził marszałek Patrice de Mac Mahon, a Armią Lotaryngii – marszałek Achille Bazaine. 28 lipca schorowany i obolały cesarz przybył do twierdzy Metz. Ale wojna od początku przybrała zły obrót. Francuzi przegrywali kolejne bitwy. 6 sierpnia po klęsce Mac Mahona pod Woerth Armia Alzacji została zmuszona do odwrotu w kierunku obozu warownego w Châlons-sur-Marne. Tego samego dnia pod Spicheren lanie dostała także Armia Lotaryngii. Prusacy przecięli linię kolejową Paryż-Metz, otoczyli Strasburg i otworzyli sobie drogę na Paryż. Trzeba było koniecznie coś zrobić. I to szybko. Niemający większego pojęcia o dowodzeniu Napoleon III zdecydował się przekazać dowództwo Bazaine'owi. Sam udał się do Chalons-sur-Marne. Armia została podzielona teraz na Armię Renu Bazaine'a i Armię Chalons Mac Mahona.

Ta ostatnia wycofała się do Szampanii celem reorganizacji i na froncie pozostała wyłącznie Armia Renu. W tym czasie Niemcy znaleźli się na zachód od wojsk Bazaine'a. Marszałek podjął próbę odwrotu z Metz na zachód, jednak po bitwie pod Mars-la-Tour 14 sierpnia zrezygnował z odwrotu i zajął umocnione pozycje na zachód od twierdzy Metz. W tej bitwie wydawało się przez moment, że szczęście uśmiechnęło się w końcu do Francuzów. Niewiele brakowało, by III korpus pruski został niemal doszczętnie zniszczony. Uratowała go brawurowa szarża sześciu szwadronów kirasjerów i ułanów pod dowództwem Adalberta von Bredowa. Była to słynna szarża śmierci. Wykorzystując sprzyjające ukształtowanie terenu, dające osłonę galopującej kawalerii, von Bredow dotarł w pełnym galopie na pozycje francuskiej artylerii. Mimo bardzo dużych strat francuscy kanonierzy zostali pobici, a III korpus uratowany. Historycy wojskowości są zgodni, że to ta szarża przedłużyła żywot kawalerii o ok. 40 lat.

18 sierpnia na zachód od Metz, w okolicach Gravelotte–St. Privat, rozegrała się największa bitwa w tej wojnie. Prusacy w sile ok. 188 tys. żołnierzy i ponad 700 dział starli się ze 115 tys. żołnierzy francuskich, których wspierało ok. 500 dział. Zwycięstwo było po stronie pruskiej, chociaż ponieśli oni znacznie większe straty: 20 tys. zabitych i rannych wobec 13 tys. po stronie francuskiej. Armia Renu została odcięta w twierdzy Metz. I wtedy Napoleon III podjął najgorszą z możliwych decyzję. Mimo że Bazaine wcale go o to nie prosił, 23 sierpnia wyruszył razem z Mac Mahonem na odsiecz.

Głównodowodzący pruskiej armii Helmut von Moltke tylko na to czekał. Zabrał spod obleganego Metz 3. Armię oraz Armię Mozy i dogonił Napoleona pod Beaumonte. Doszło do wyczerpującej bitwy, po której cesarz zabrał swoje wojsko do Sedanu. Tam chciał zregenerować siły, uzupełnić amunicję i wycofać się. Von Moltke znowu wykorzystał niefortunny ruch Francuzów. Podzielił swoje wojska na trzy grupy i szczelnie otoczył Napoleona i Mac Mahona. Francuska armia nie miała żadnego pola manewru. Musiała walczyć na pruskich warunkach: tam, gdzie stała.

W sedańskim kotle

1 września 1870 r. Napoleon III miał do dyspozycji 120 tys. żołnierzy i 564 działa. Otaczało go 200 tys. pruskich żołnierzy wspieranych przez 774 armaty. Marszałek Mac Mahon otrzymał od cesarza jeden rozkaz: musi przerwać oblężenie i wydostać się z kotła. Jedynym miejscem, które się do tego nadawało, było La Moncelle, którego flanka była osłaniana przez ufortyfikowane miasto. Ale von Moltke był wytrawnym graczem. On również wybrał La Moncelle jako jedyny punkt, który Francuzi mogliby przełamać. Do miasta wysłał siły króla Saksonii Jerzego I oraz pruski XI Korpus, a generałowi von der Tannowi rozkazał atakować Bazeilles z prawej flanki. Tymczasem ranny został Mac Mahon, co jeszcze bardziej utrudniło sytuację Francuzów.

Rozpoczęły się walki o Bazeilles. Francuzi zabarykadowali ulice. Do pomocy wezwano mieszkańców. Do walki obie strony wprowadzały co pewien czas nowe siły. Gdy przybyły francuskie brygady z I, V i XII Korpusu, a następnie dotarła pruska 8. Dywizja Piechoty, von der Tann uznał, że nadszedł czas na decydujący atak. Do szturmu na miasto posłał swoją ostatnią brygadę, za którą umieścił artylerię z drugiej strony Mozy. Pruska artyleria osiągnęła Bazeilles o godzinie 9.

Walka przeniosła się na południową część miasta, a 8. Dywizja Piechoty została wysłana w celu wzmocnienia Bawarczyków walczących w La Moncelle, którzy próbowali przełamać francuską obronę. Walka rozpoczęła się na poważnie o 6 rano, a ranny Mac Mahon przekazał dowództwo gen. Auguste Ducrotowi, który otrzymał wiadomości o godzinie 7. Ducrot wydał rozkaz odwrotu, czego spodziewał się Moltke, ale polecenie zostało niemal natychmiast zlekceważone przez generała de Wimpffena, który rzucił swoje siły przeciwko Sasom w La Moncelle. To doprowadziło do krótkotrwałej poprawy położenia sił francuskich, które skoncentrowały artylerię wokół La Moncelle i przycisnęły Bawarczyków i Sasów. Jakkolwiek wraz ze zdobyciem Bazeilles i przybyciem nowych fal pruskich oddziałów kontratak chylił się ku załamaniu.

Do godziny 11 pruska artyleria zdziesiątkowała szeregi Francuzów. Na pole bitwy docierały kolejne pruskie oddziały. Po intensywnym ostrzale artylerii i pruskich atakach z północnego zachodu i wschodu oraz atakach Bawarczyków z południowego zachodu Armia Chalons została zapędzona do Bois de la Garenne i otoczona. Nie pomogło Francuzom zaangażowanie brygady kawalerii afrykańskiej generała Margueritte'a, która w trzech szarżach na pobliską wieś Floing próbowała otworzyć drogę w kierunku Belgii. Już podczas pierwszej szarży Margueritte został ciężko ranny (w wyniku tych ran zmarł później w Belgii), a brygada zdziesiątkowana. To właśnie te desperackie szarże obserwował generał Sheridan. Amerykański wojskowy stał się przypadkiem niemym świadkiem schyłku kawalerii. Galopujące szwadrony cesarskiej jazdy pod Sedanem były jak ostatnie promienie zachodzącego słońca.

Po paru nieudanych próbach przebicia się zamknięta w Sedanie, pozbawiona amunicji i żywności 80-tysięczna armia francuska skapitulowała 2 września 1870 r. Do niewoli dostał się Napoleon III wraz z Mac Mahonem i 39 generałami. Prusacy wzięli do niewoli około 75 tys. jeńców. Następnego dnia cesarz Napoleon III spotkał się z kanclerzem Ottonem von Bismarckiem.

Nie możecie negocjować z jeńcem

Zwycięzcy byli zdumieni, gdy się okazało, że wśród jeńców jest cesarz Francuzów. Napoleon III spotkał się z Bismarckiem i próbował jeszcze coś ugrać. „Nie możecie negocjować pokoju z jeńcem" – powiedział Bismarckowi. Jednak z Napoleonem III nikt już nie chciał negocjować. Wieść o klęsce pod Sedanem wstrząsnęła Paryżem. Podczas błyskawicznej, bezkrwawej rewolucji cesarz 4 września został zdetronizowany. Francja na zawsze już pozostała republiką. A Francuzi chcieli się bić. Próbowano pospiesznie odtworzyć armię. Mobilizowano kolejne oddziały, jednak nie mogły one stanowić żadnej przeciwwagi dla doskonale wyszkolonych i zdyscyplinowanych żołnierzy von Moltkego. Cała północno-wschodnia Francja została zajęta przez Niemców. Zaczęło się oblężenie Paryża. Tymczasem broniła się jeszcze otoczona w Metz Armia Renu (która skapitulowała 28 października) oraz twierdze Belfort i Bitche. Belfort skapitulował na polecenie rządu francuskiego już po zawieszeniu broni 16 stycznia 1871 r., a Bitche jeszcze później, bo dopiero 12 marca 1871 r.

Kanclerz Otto von Bismarck przeżywał dni swego największego triumfu: pozbył się cesarstwa i kłopotliwego Napoleona III i rzucił na kolana III Republikę. Do tego kolejne państwa niemieckie godziły się na wstąpienie do nowej Rzeszy Niemieckiej, czyli nowego niemieckiego cesarstwa. W końcu udało mu się wymóc na samym Ludwiku Bawarskim, najpotężniejszym i najbardziej opornym z południowoniemieckich władców, by napisał do króla Wilhelma list z prośbą o przyjęcie tytułu niemieckiego cesarza. W taki właśnie sposób spełniły się najgorsze obawy Napoleona. Czekał go w związku z tym jeszcze jeden policzek. Cesarstwo Niemieckie proklamowano ostatecznie 18 stycznia 1871 r. w zajętym przez Prusaków Wersalu. Trudno o większe upokorzenie. Na ceremonię nie zaproszono przedstawicieli niemieckich parlamentów, mimo że uprzednio wyraziły na to zgodę, lecz tylko monarchów i wojskowych. Jako ostatni akces do cesarstwa zgłosił parlament bawarski – tydzień później i zaledwie dwoma głosami przewagi.

10 maja podpisano we Frankfurcie nad Menem układ pokojowy. Francja musiała oddać nowo powstałemu Cesarstwu Niemieckiemu terytoria Alzacji i część Lotaryngii oraz zapłacić olbrzymią jak na tamte czasy sumę 5 miliardów franków w złocie. Do czasu spłaty kontrybucji wojska niemieckie stacjonowały w północnej Francji na koszt III Republiki. Trudno się dziwić, że data bitwy pod Sedanem stała się niemieckim świętem narodowym.

Zdetronizowany Napoleon III został zwolniony z pruskiego aresztu i otrzymał zgodę na wyjazd do Anglii. W przeciwieństwie do jego wielkiego wuja nikt się już nie obawiał byłego cesarza. W 1873 r. zdecydował się w końcu na operację kamieni nerkowych. W jej wyniku zmarł. Sprawa napoleońska odeszła na zawsze do historii. W Europie zaczynała się właśnie belle epoque. /©?

Cesarz Napoleon III jako jeden z nielicznych Francuzów nie miał najmniejszej ochoty na tę wojnę. Od wielu miesięcy cierpiał na kamicę nerkową. Częściową ulgę przynosiło opium – jedyny skuteczny środek przeciwbólowy w drugiej połowie XIX wieku. Jednak francuska prasa śrubowała patriotyczne nastroje. Do tego Francja od czasów nieszczęsnego udziału w wojnie krymskiej i interwencji w Italii nie miała jakichkolwiek znaczących sukcesów w polityce międzynarodowej. No i wreszcie osobista duma i ambicja urażonego przez Prusaków cesarza w końcu spowodowały, że jako naczelny wódz wyjechał na wojnę. Miesiąc później jego armia została otoczona i rozgromiona pod Sedanem, Napoleon III był pruskim jeńcem, a cesarstwo nie istniało.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie