Jak skończyli mordercy cara Mikołaja II i jego rodziny

Czekiści, którzy odegrali główne role w egzekucji cara Mikołaja II i jego rodziny, sami zginęli później z rąk systemu, któremu służyli.

Aktualizacja: 26.04.2018 16:16 Publikacja: 26.04.2018 15:36

Rodzina carska w Jekaterynburgu (zdjęcie wykonane w lipcu 1918 r., kilka dni przed egzekucją)

Rodzina carska w Jekaterynburgu (zdjęcie wykonane w lipcu 1918 r., kilka dni przed egzekucją)

Foto: AFP

Choroba wrzodowa – taką diagnozę wczesnym latem 1938 r. postawił lekarz pracujący w kremlowskim szpitalu, gdzie leczono najbardziej zasłużonych towarzyszy. Zbadał on Jakowa Michajłowicza Jurowskiego, o którego zasługach jeszcze nic nie wiedział. Na leczenie okazało się za późno. Choroba była już w takim stadium, że ówczesna medycyna nie umiała sobie z nią poradzić. Pacjent Jurowski, który od wiosny przebywał na oddziale, cierpiał coraz większe męki. Jeśli wierzyć dokumentacji lekarskiej, w ostatnich dniach życia wił się z bólu i krzyczał, co było bardzo dokuczliwe dla innych chorych. Zmarł na początku sierpnia 1938 r., do ostatnich chwil korzystając z przywilejów należnych najbardziej zasłużonym towarzyszom partyjnym.

Wydarzenia, które sprawiły, że Jurowski – w odróżnieniu od zwykłych przedstawicieli świata pracy – mógł trafić do elitarnej kliniki, rozpoczęły się ponad dwie dekady wcześniej w Pskowie. 2 marca 1917 r. pod naciskiem Dumy car Mikołaj II złożył swój podpis pod dokumentem, w którym napisano: „W tych dniach przełomowych dla życia Rosji uważamy za nasz obowiązek i odpowiedzialność przed naszym narodem zewrzeć mocniej szeregi i zjednoczyć wszystkie siły narodu dla najrychlejszego wywalczenia zwycięstwa. W porozumieniu z Dumą Państwową uznajemy za wskazane zrzec się tronu państwa rosyjskiego i złożyć najwyższą władzę zwierzchnią". W ogarniętej chaosem Rosji władzę przejął Rząd Tymczasowy, którego premierem został książę Gieorgij Lwow. Mikołaj II wrócił do Petersburga pod eskortą żołnierzy. Lewicowi eserowcy, którzy wywołali rewolucję lutową, pozwolili mu wrócić do stolicy, ale zatrzymali go w areszcie domowym. Pałac w Carskim Siole, duma rodziny Romanowów, stał się teraz więzieniem jej ostatnich przedstawicieli. Rewolucyjna propaganda przedstawiała to jako akt dziejowej sprawiedliwości. Już wcześniej bowiem podsycała nienawiść do monarchy, zarzucając mu, że pławi się w luksusie, podczas gdy jego poddani żyją w nędzy (dochody z carskich majątków ziemskich i kolei amerykańskich sięgały rocznie równowartości dzisiejszych 10 mld dolarów).

Zdetronizowany car na początku chciał opuścić pogrążającą się w chaosie Rosję i podjął rozmowy na temat emigracji do Anglii. Jednak rząd w Londynie stanowczo zapowiedział, że nie zgodzi się przyjąć cara i jego rodziny. Zrobił tak pod naciskiem m.in. rosyjskiego Rządu Tymczasowego. Rewolucjoniści grozili krokami politycznymi, nawet wycofaniem się Rosji z wojny (Anglia nie mogła sobie na to pozwolić). Wszystko przez to, że obawiali się, iż wyjazd cara umożliwi w przyszłości restaurację monarchii. Co ciekawe, eserowcy, którzy w lutym 1917 r. przejęli władzę w Rosji, nie planowali zabójstwa cara. Z zachowanych dokumentów wynika, że chcieli go trzymać w więzieniu jako symbol upadku starego ustroju. Z czasem władza rewolucyjna traciła na popularności, więc niezadowolony lud mógł wziąć szturmem pałac w Carskim Siole i oswobodzić władcę. Aby tak się nie stało, Aleksander Kiereński, który objął fotel premiera po księciu Lwowie, osobiście zdecydował, że rodzina monarchy zostanie przeniesiona do Tobolska. Kazał ich osadzić w pałacu gubernatorskim, ale zagwarantował swobody. Jeśli wierzyć dziennikom prowadzonym przez Mikołaja II, był to najszczęśliwszy okres w życiu zdetronizowanego monarchy: jego rodzina wypoczęła od trudów politycznego życia, mogła chodzić na spacery i uczestniczyć we mszach w pobliskiej cerkwi. Car otrzymywał listy od przyjaciół i korzystał z prasy. Rząd Tymczasowy przyznał im również wysoką zapomogę finansową, wystarczającą na dostatnie życie.

Ostatnia podróż

W październiku 1917 r. władzę w Rosji przejęli bolszewicy. Ich przywódca Włodzimierz Lenin rozpędził Konstytuantę (wyższe ciało parlamentu rosyjskiego) i zaczął tworzyć zalążki komunistycznego państwa. W marcu 1918 r. już jako przywódca całej Rosji podpisał w Brześciu traktat pokojowy z Niemcami, zawierający skrajnie niekorzystne warunki (przewidywał oddanie Niemcom ogromnych terytoriów na zachodzie). Traktat wywołał wstrząs społeczny. Poparcie dla nowej władzy spadło tak drastycznie, że Lenin sam zaczął się obawiać, iż wrogie bolszewikom koła polityczne w Rosji będą chciały obalić nową władzę, wykorzystując w tym celu rodzinę carską. Postanowił więc wywieźć Romanowów jeszcze dalej – do Jekaterynburga w środkowej Rosji – i później zdecydować o ich losie. Mikołaja, jego żonę, chorego na hemofilię syna i cztery córki miano osadzić w „domu specjalnego przeznaczenia". Wcześniej należał on do bogatego kupca Nikołaja Ipatiewa, ale tuż po przewrocie październikowym jekaterynburscy bolszewicy zarekwirowali posiadłość „na cele rewolucji". Los carskiej rodziny znalazł się w rękach Uralskiej Rady Obwodowej. Jej przewodniczącym był Aleksandr Biełoborodow, 26-letni ślusarz, fanatycznie oddany sprawie bolszewickiej, a komisarzem wojskowym Filipp Gołoszczokin, protegowany Jakowa Swierdłowa, jednego z najbliższych współpracowników Lenina.

22 kwietnia do Tobolska przyjechał Wasilij Jakowlew, stary i doświadczony działacz bolszewicki, który nienawidził cara (w ostatnich latach rządów monarchy cierpiał nędzę i aby przeżyć, musiał wyjechać jako robotnik do zachodniej Europy). Jakowlew przyprowadził ze sobą oddział wojskowy, który miał zapewnić bezpieczeństwo podczas podróży. Po pięciu dniach jazdy przez niedostępne wioski Uralu oddział dotarł do miejscowości Tiumeń i tam car pod silną eskortą wsiadł do pociągu, który zawiózł go do Jekaterynburga. 30 kwietnia wieczorem Mikołaj II po raz pierwszy położył się spać w domu Ipatiewa, który miał się stać jego ostatnim miejscem zamieszkania. Nie wiedział, że 12 lipca Aleksandr Biełoborodow podpisze rozkaz zamordowania jego i jego rodziny.

Pluton egzekucyjny

Tymczasem wojna domowa w Rosji rozgorzała na dobre, a bolszewicy ponosili klęskę za klęską. W połowie czerwca wojska białych opanowały Omsk, Czelabińsk oraz Samarę i stawało się coraz bardziej prawdopodobne, że armie admirała Kołczaka dotrą też do Jekaterynburga, przepędzą miejscowych bolszewików i oswobodzą carską rodzinę. 4 lipca na polecenie Moskwy obowiązek pilnowania najważniejszych więźniów odebrano radzie jekaterynburskiej, a powierzono lokalnej Czeka. I tak właśnie na scenie historii pojawił się Jakow Jurowski. Przed rewolucją był dobrze znany carskiej policji (kilkakrotnie skazywano go za przestępstwa kryminalne). W 1905 r. przyłączył się do ruchu socjalistycznego, a później został członkiem partii bolszewickiej. Gdy w grudniu 1917 r. Sownarkom (odpowiednik rządu) zdecydował o powołaniu tajnej policji, czyli Czeka, doświadczony Jurowski został przyjęty do pracy i szybko awansował. W Jekaterynburgu objął funkcję dowódcy Czeka i odpowiadał za walkę z kontrrewolucją, czyli mordowanie przeciwników bolszewickiego reżimu. Po przejęciu dozoru nad rodziną Romanowów natychmiast zmienił pilnującą ich straż. Dobrał sobie siedmiu Węgrów, którzy podlegali jego trzem zastępcom – Rosjanom. Najważniejszy nazywał się Grigorij Piotrowicz Nikulin. Wprowadził się on do pokoju dowódcy straży w domu Ipatiewa. Drugi z zastępców – Paweł Spiridonowicz Miedwiediew – był odpowiedzialny za to, aby rodzina carska nie mogła nawiązać kontaktu z nikim z zewnątrz.

Nocą z 16 na 17 lipca Jurowski obudził Mikołaja II i pod pretekstem niezwłocznej ewakuacji kazał mu razem z żoną i dziećmi zejść do piwnicy. Monarcha nie zaprotestował. Gdy schodzili na dół, obok pracowały silniki ciężarówek, które miały zagłuszyć egzekucję. Kilkanaście minut później cała rodzina znalazła się w piwnicy domu Ipatiewa. Tam do Jurowskiego dołączyli węgierscy żołnierze. „Kiedy weszła straż, powiedziałem Romanowom, że wobec faktu, że ich krewni prowadzą natarcie przeciw Rosji Radzieckiej, egzekutywa uralskiej rady postanowiła ich rozstrzelać. Mikołaj odwrócił się tyłem do plutonu i stanął przed rodziną. (...) Wszystko to trwało kilka sekund. Potem zaczęła się strzelanina, która trwała dwie czy trzy minuty. Mikołaj zginął od razu od mojego strzału" – relacjonował później Jurowski. Tak bardzo przejął się swoją rolą, że osobiście dopilnował, aby zwłoki rodziny carskiej nigdy nie zostały odnalezione. Wywiózł je na teren nieczynnej kopalni w pobliżu Jekaterynburga, a później oblał kwasem solnym i zakopał. Szczątki odnaleziono dopiero w 1989 r., a ich tożsamość potwierdzano przez wiele lat (wyniki badań do dziś budzą sporo kontrowersji).

Nagrodzony czekista

Przebieg kaźni carskiej rodziny znany jest ze świadectwa samego Jurowskiego, który żył w przekonaniu, że zorganizowanie i przeprowadzenie zbrodni było jego wielką zasługą dla Rosji i rewolucji. Był tak dumny ze swego czynu, że pozostawił odręczne notatki ze szczegółową relacją. Nazwał to „protokołem egzekucji".

Po zamordowaniu Romanowów Jekaterynburg dostał się w ręce białych. Admirał Kołczak powołał komisję, która miała wyjaśnić okoliczności ich zabójstwa. Na jej czele stanął Nikołaj Dmitrijewicz Sokołow, przed rewolucją prawnik. Długotrwałe śledztwo pozwoliło ustalić dokładny przebieg zbrodni (zbieżny z relacją Jurowskiego) oraz nazwiska członków plutonu egzekucyjnego i ich kremlowskich mocodawców. Także one figurowały w osobliwym odręcznym świadectwie czekisty.

Jurowski, którego komisja wskazała jako głównego wykonawcę zbrodni, zdołał umknąć sprawiedliwości. Uciekł przed armią białych do Moskwy, ale wkrótce znowu wysłano go na Ural z tajną misją. Tym razem miał ochraniać „złoty pociąg", który wiózł z Permu zasoby złota i srebra z lokalnych banków (bolszewicy przejęli je, aby zdobyć pieniądze na finansowanie rewolucji). Ta misja zakończyła się powodzeniem. Po powrocie do Moskwy Jurowski prowadził śledztwo w sprawie zamachu na Lenina (jego wykonawczyni Fanny Kapłan została rozstrzelana). Gdy wojska białych poddały się i opuściły Jekaterynburg, wrócił tam jako szef Czeka. Potem przeniesiono go na stanowisko szefa zakładu ubezpieczeniowego. W maju 1921 r. znowu trafił do Moskwy, tym razem już na stałe. Powierzono mu funkcję szefa skarbca państwowego, gdzie zasłużył się tępieniem korupcji i kradzieży, a po siedmiu latach awansowano na dyrektora Muzeum Techniki. Przekazał wówczas do muzeum pistolet, z którego zabił cara, a także protokół egzekucji (dziś tych eksponatów już nie ma).

Jednak krwawa ręka rewolucji dosięgła nawet tak zasłużonego czekistę. W 1935 r., gdy rozpoczynały się stalinowskie czystki, jego córka trafiła do obozu pracy. Jurowski tak się tym przejął, że zaczął chorować na serce. Wkrótce zapadł na chorobę wrzodową, która ostatecznie stała się przyczyną jego śmierci.

Zabici przez system

Szef i wpływowy protektor Jurowskiego Jakow Swierdłow, który przekazał władzom w Jekaterynburgu, że mają wolną rękę w sprawie rodziny carskiej, do 1919 r. był formalnie głową państwa bolszewickiego. W marcu 1919 r. wyjechał do miasta Orzeł, gdzie zapadł na hiszpankę i zmarł w cierpieniach. Jego śmierć była rezultatem pośrednich działań systemu bolszewickiego. Swierdłowa nie zgładziły wprawdzie służby specjalne, ale epidemia, która była wynikiem nędzy i katastrofy, w jaką bolszewicy wpędzili Rosję.

Aleksandr Biełoborodow, który jako przewodniczący uralskiej rady obwodowej 12 lipca 1918 r. podpisał decyzję o zamordowaniu Mikołaja II i jego rodziny, zaczął robić błyskawiczną karierę. W 1923 r. został komisarzem spraw wewnętrznych, a więc jednym z najbardziej wpływowych sowieckich urzędników. Zgubiła go jednak przyjaźń z Lwem Trockim. W 1936 r. aresztowało go NKWD. Po pokazowym procesie Biełoborodow zginął z rąk tej samej policji politycznej, której nakazał zamordować cara. Zbrodniczy system okazał się bezlitosny również dla innych organizatorów carobójstwa. Filipp Gołoszczokin w 1941 r. został aresztowany i rozstrzelany za działalność antypaństwową. Paweł Miedwiediew, który osobiście zastrzelił córkę cara, został rozstrzelany w 1938 r. na fali stalinowskich czystek. Ten sam los spotkał Grigorija Nikulina.

Dzięki protokołowi sporządzonemu przez Jurowskiego i późniejszym badaniom komisji Sołowowa znamy również nazwiska pozostałych członków plutonu egzekucyjnego. Wchodzący w jego skład Węgrzy zginęli wkrótce potem, walcząc w szeregach Armii Czerwonej przeciwko białym. Bolszewicy nie potrzebowali świadków zbrodni – te zgony były im na rękę. Radzieckie dokumenty wojskowe nie odnotowały jedynie śmierci Węgra o nazwisku Imre Nagy. W lipcu 1953 r. człowiek noszący to nazwisko został premierem komunistycznych Węgier. Historycy do dziś nie są zgodni, czy Nagy, który brał udział w zabójstwie cara Mikołaja, to właśnie późniejszy premier. Za tą tezą przemawiają pewne fakty, m.in. to, że Nagy w czasie I wojny światowej dostał się do rosyjskiej niewoli i tam stał się komunistą. W latach 20. i 30. był zaś agentem NKWD używającym pseudonimu „Wołodia". Nagy próbował się przeciwstawić komunizmowi. Gdy w 1956 r. ponownie został premierem, chciał ogłosić neutralność, przywrócić wolne wybory i wystąpić z Układu Warszawskiego. Te pomysły doprowadziły do wybuchu powstania węgierskiego. Dwa lata później Nagy został podstępnie aresztowany przez sowieckie specsłużby i zamordowany. Jego zwłoki zbezczeszczono i zakopano na śmietniku, gdzie leżały aż do 1989 r. Tajemnicę tego, co robił 17 lipca 1918 r., zabrał do grobu. Jeśli faktycznie brał udział w zabójstwie cara, to podobnie jak pozostali carobójcy zginął z rąk systemu, w imieniu którego sam wcześniej popełnił zbrodnię.

Choroba wrzodowa – taką diagnozę wczesnym latem 1938 r. postawił lekarz pracujący w kremlowskim szpitalu, gdzie leczono najbardziej zasłużonych towarzyszy. Zbadał on Jakowa Michajłowicza Jurowskiego, o którego zasługach jeszcze nic nie wiedział. Na leczenie okazało się za późno. Choroba była już w takim stadium, że ówczesna medycyna nie umiała sobie z nią poradzić. Pacjent Jurowski, który od wiosny przebywał na oddziale, cierpiał coraz większe męki. Jeśli wierzyć dokumentacji lekarskiej, w ostatnich dniach życia wił się z bólu i krzyczał, co było bardzo dokuczliwe dla innych chorych. Zmarł na początku sierpnia 1938 r., do ostatnich chwil korzystając z przywilejów należnych najbardziej zasłużonym towarzyszom partyjnym.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Historia
Stanisław Ulam. Ojciec chrzestny bomby termojądrowej, który pracował z Oppenheimerem
Historia
Tortury i ludobójstwo. Okrutne zbrodnie Pol Pota w Kambodży
Historia
Kobieta, która została królem Polski. Jaka była Jadwiga Andegaweńska?
Historia
Wiceprezydent, który został prezydentem. Harry Truman, część II
Historia
Fale radiowe. Tajemnice eteru, którego nie ma