Ted Kaczynski, unabomber

Dr Theodore John „Ted" Kaczynski, amerykański matematyk i krytyk społeczny, dokonał 16 zamachów bombowych, w których zginęły trzy osoby, a 23 zostały ranne. Po blisko 20 latach jednego z najkosztowniejszych śledztw w USA zamachowca wydał jego brat.

Aktualizacja: 22.04.2019 10:33 Publikacja: 22.04.2019 00:01

Foto: AFP

24 kwietnia 1995 r. do redakcji „The New York Times" przyszedł list od głośnego już zamachowca z obietnicą „zaprzestania działalności terrorystycznej" pod warunkiem opublikowania liczącego 35 tys. słów manifestu. Autor podpisany jako FC (Freedom Club) twierdził, że jego zamachy były „ekstremalne, ale konieczne, aby zwrócić uwagę na erozję ludzkiej wolności spowodowanej nowoczesną technologią i rozwojem wielkich organizacji".

Esej „Społeczeństwo przemysłowe i jego przyszłość" zaczynał się od stwierdzenia, że „rewolucja przemysłowa i jej konsekwencje były katastrofą dla rodzaju ludzkiego". Pierwsza część tekstu była poświęcona analizie psychologicznej różnych grup – przede wszystkim lewicowców i naukowców – oraz konsekwencji życia w ramach „systemu przemysłowo-technologicznego", który okradł ludzi z autonomii, zmniejszył ich związek z naturą i zmusił do „zachowywania się w sposób coraz bardziej odległy od naturalnego wzorca ludzkich zachowań". W dalszej części autor spekulował na temat przyszłej ewolucji tego systemu, twierdząc, że nieuchronnie doprowadzi to do końca ludzkiej wolności. Wzywał do „rewolucji przeciwko technologii" i próbował wskazać, jak można to osiągnąć. Co ciekawe, wielu czytelników manifestu w dużej części się z nim zgadzało.

Geniusz pod presją

Theodore John Kaczynski, znany później jako Unabomber, urodził się 22 maja 1942 r. w Chicago w stanie Illinois w rodzinie polskich emigrantów – Wandy (z domu Dombek) i Theodore'a Richarda Kaczynskiego. Pierwsze doświadczenie alienacji przeżył już w wieku sześciu miesięcy, gdy jego ciało pokryła tak silna pokrzywka, że musiał zostać umieszczony w szpitalnej izolatce. Spędził tam osiem miesięcy. Jak wspominała jego matka, po powrocie był zdrowy fizycznie, ale przestał reagować na otoczenie.

Poczucie osamotnienia nigdy go już nie opuściło. Gdyby jego logiczny umysł nie pracował tak sprawnie, może byłby jednym ze zwykłych, trochę aspołecznych amerykańskich dzieciaków, ale na nieszczęście dla siebie był geniuszem. Jednocześnie obawiał się ludzi i budynków. Bawił się obok innych dzieci, ale nie wchodził z nimi w interakcje. W pewnym okresie podejrzewano go o lekką postać autyzmu.

Po piątej klasie szkoły podstawowej Ted został poddany testom. Okazało się, że jego iloraz inteligencji wynosi 167. Zasugerowano wówczas, żeby pominął szóstą klasę i przeszedł od razu do siódmej. Wtedy poczucie izolacji gwałtownie się pogłębiło. Sam Kaczynski wspominał później, że było to kluczowe wydarzenie w jego życiu. Starsi koledzy z klasy nie przyjęli go do swego grona. Nie pasował do nich. Wyśmiewano go i niekiedy dręczono.

W Evergreen Park Community High School schemat w pewnym stopniu się powtórzył. Kaczynski celował w nauce, ale matematyka wykładana na drugim roku była dla niego zbyt prosta. Pasjonował się nią do granic obsesji. Zamiast spotykać się z rówieśnikami, spędzał długie godziny w swoim pokoju, ćwicząc równania różniczkowe. Szybko wyprzedził innych uczniów, więc został umieszczony w bardziej zaawansowanej klasie o profilu matematycznym. Jednak i tam czuł się intelektualnie ograniczany. Wkrótce opanował materiał i opuścił 11. klasę. Po letnim kursie języka angielskiego ukończył szkołę średnią w wieku 15 lat, a rok później studiował już na Uniwersytecie Harvarda. Jak łatwo się domyślić, z celującymi wynikami.

Brutalny eksperyment

Delikatna psychika Teda Kaczynskiego poddana została kolejnej próbie. Badanie osobowości prowadzone przez dr. Henry'ego Murraya dla CIA trwało wiele lat. Młodym uczestnikom testu wydawało się, że będą debatować na temat własnej filozofii życiowej, a w rzeczywistości zostali celowo poddani brutalnemu eksperymentowi, który polegał na niezwykle stresującym i długotrwałym ataku psychologicznym. Byli przywiązywani do krzeseł, a elektrody monitorowały ich reakcje fizjologiczne.

Każdy badany napisał wcześniej esej na temat osobistych przekonań i aspiracji. Prace zostały przekazane anonimowemu człowiekowi, który poniżał każdego przywiązanego ucznia, wykorzystując jego osobiste wyznania. Całość była filmowana, a później odtwarzana w toku badania. Wyniki testów psychologicznych Teda z tego okresu sugerują, że w momencie rozpoczęcia eksperymentu był stabilny emocjonalnie. Po „naukowych" doświadczeniach Murraya psychika Kaczynskiego nigdy nie wróciła do poprzedniego stanu, co w późniejszym procesie często podnosili jego adwokaci.

Kaczynski ukończył Harvard w 1962 r., a następnie zapisał się na Uniwersytet Michigan, gdzie uzyskał tytuł doktora matematyki. Jego specjalnością była gałąź złożonej analizy, zwanej teorią funkcji geometrycznych. „Był niezwykłym człowiekiem, nie jak inni absolwenci – powiedział Peter Duren, jeden z profesorów matematyki w Michigan. – Znacznie bardziej skoncentrowany na swojej pracy, pragnął odkryć prawdę matematyczną". Kaczynski uzyskał tytuł doktora rozprawą zatytułowaną „Funkcje graniczne", rozwiązując problem tak trudny, że matematyk prof. George Piranian nie potrafił go zrozumieć. Inny wykładowca, Maxwell Reade, emerytowany profesor matematyki i recenzent pracy Kaczynskiego, stwierdził: „Sądzę, że może 10 lub 12 osób w kraju mogło zrozumieć i docenić tę pracę". W 1967 r. Ted otrzymał nagrodę Sumnera B. Myersa za najlepszą pracę dyplomową roku. Podczas studiów w Michigan był stypendystą National Science Foundation. Opublikował także dwa związane z jego rozprawą artykuły w czasopismach matematycznych, a kolejne cztery po opuszczeniu Uniwersytetu Michigan.

Jesienią 1967 r. został adiunktem na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley i jednocześnie najmłodszym profesorem w historii tej uczelni. Prowadził tam kursy licencjackie z geometrii i rachunku różniczkowego. Nie trwało to jednak długo, ponieważ pojawiły się liczne skargi i niskie oceny od studentów. Podczas zajęć ponosiły go nerwy lub ignorował pracę uczniów. Wiele do życzenia pozostawiały także relacje z kadrą nauczycielską. W 1969 r. bez wyjaśnienia zrezygnował ze stanowiska, lecz nadal był uważany za jednego z najwybitniejszych i najlepiej zapowiadających się młodych naukowców.

Chata w lesie

Latem 1971 r. Kaczynski przeniósł się do małej rezydencji rodziców w Lombard w stanie Illinois, a dwa lata później do drewnianej chaty w środku lasu, którą wcześniej zbudował w Lincoln (Montana) wraz z bratem Davidem, bazując na precyzyjnych wyliczeniach matematycznych. Wiódł życie pustelnika – bez prądu i bieżącej wody. Pracował dorywczo i otrzymywał wsparcie finansowe od rodziny, za które w tajemnicy kupował materiały do konstrukcji bomb. Krótki epizod pracy z ojcem i bratem w 1978 r. w fabryce gumy piankowej zakończył się nieprzyjemnie. Ted został zwolniony przez Davida za nękanie kobiety, z którą wcześniej się umawiał. Od tego czasu serdeczne relacje braci znacznie się rozluźniły.

Pierwotnym celem Kaczynskiego było życie w odosobnieniu, które zapewniałoby mu samowystarczalność i pełną autonomię. Zaczął nabywać umiejętności przetrwania, takie jak tropienie, rozpoznawanie roślin jadalnych czy konstruowanie prymitywnej broni. Szybko jednak uświadomił sobie, że takie życie nie jest możliwe. Z bólem obserwował, jak dziki teren wokół niego jest niszczony przez cywilizację.

Działalność terrorystyczna Kaczynskiego rozpoczęła się od drobnych aktów sabotażu w pobliżu jego chaty. Katalizatorem, który skłonił go do przeprowadzania zamachów bombowych, był spacer po jednym z jego ulubionych dzikich miejsc, które okazało się zniszczone i zastąpione drogą. Od tamtej pory Ted poświęcił się czytaniu książek o socjologii i filozofii politycznej, takich jak dzieła Jacques'a Ellula, a także wzmógł działalność sabotażową. Wkrótce doszedł do wniosku, że bardziej brutalne metody będą jedynym rozwiązaniem tego, co postrzegał jako problem cywilizacji przemysłowej. Stracił wiarę w ideę reformy i widział gwałtowny upadek jako jedyny sposób na zniszczenie systemu techno-przemysłowego. Pisał: „Uważam, że nie należy próbować przekonywać większości ludzi, że mamy rację, ale starać się zwiększać napięcia w społeczeństwie, aby doprowadzić do sytuacji, w której ludzie poczują się na tyle niewygodnie, że się zbuntują. Pytanie brzmi: jak zwiększyć te napięcia?".

Zamachy bombowe

Ted Kaczynski znalazł na to odpowiedź. W 1978 r. eksplodowała jego pierwsza bomba domowej roboty. W ciągu następnych 17 lat wysyłał pocztą lub osobiście podkładał coraz bardziej dopracowane ładunki, które zabiły trzy osoby i raniły 23 kolejne.

Pierwsza bomba została dostarczona pocztą pod koniec maja 1978 r. do profesora inżynierii materiałowej Buckleya Crista z Northwestern University. Znaleziono ją na parkingu przy Uniwersytecie Illinois w Chicago z adresem zwrotnym naukowca. Gdy mężczyzna zobaczył „zwróconą" paczkę, której nie nadawał, skontaktował się z policjantem z kampusu Terrym Markerem. Funkcjonariusz otworzył przesyłkę, która eksplodowała mu w rękach. Marker trafił do szpitala w Evanston Hospital z obrażeniami lewej ręki.

Bomba została wykonana z metalu, który mógł pochodzić z domowego warsztatu. Podstawowym elementem był kawałek rury o średnicy 25 mm i długości 230 mm. Skrzynia i zatyczki zamykające końce rury były wykonane ręcznie z drewna. Większość bomb rurowych posiada gwintowane metalowe końce. Drewniane końcówki nie mają tak dużej wytrzymałości, aby umożliwić znaczny wzrost ciśnienia wewnątrz rury. Z tego powodu bomba nie mogła dokonać zbyt wielu zniszczeń.

Drugi ładunek, wystarczający do wysadzenia samolotu, poleciał jako przesyłka lotem 444 z Chicago do Waszyngtonu na pokładzie boeinga 727 American Airlines. Zamiast wybuchnąć, bomba wywołała jedynie pożar w ładowni. Maszyna musiała lądować awaryjnie. Nikt poważnie nie ucierpiał, jedynie część pasażerów zatruła się dymem.

Atak na samolot pasażerski jest w USA przestępstwem federalnym, zatem śledztwo przejęło FBI i nadało mu kryptonim UNABOM (UNiversity and Airline BOMbings). W 1979 r. w celu zbadania sprawy utworzono grupę roboczą kierowaną przez FBI. Zespół liczący z czasem ponad 150 osób wykonał wszelkie możliwe badania kryminalistyczne odzyskanych składników materiałów wybuchowych i szczegółowo przeanalizował życie ofiar. Wysiłki te nie pomogły w identyfikacji podejrzanego, który budował swoje bomby głównie ze złomu i materiałów dostępnych niemal wszędzie. Ofiary, jak dowiedzieli się później eksperci, zostały wybrane na podstawie analiz statystycznych.

W 1980 r. John Douglas, pracując z innymi agentami w dziale behawioralnym FBI, opublikował profil psychologiczny niezidentyfikowanego zamachowca, opisujący sprawcę jako człowieka o ponadprzeciętnej inteligencji i powiązaniach ze środowiskiem akademickim. Profil ten został później dopracowany w celu scharakteryzowania sprawcy jako neoluddysty posiadającego stopień naukowy w dziedzinie nauk ścisłych. Ten profil został jednak odrzucony w 1983 r. na rzecz alternatywnej teorii opracowanej przez analityków FBI, koncentrującej się na fizycznym dowodzie – paprochu znalezionym w bombie. W tym opisie podejrzany został scharakteryzowany jako mechanik samolotowy. Założono również specjalną linię telefoniczną i wyznaczono nagrodę w wysokości miliona dolarów dla każdego, kto dostarczyłby informacji prowadzących do pojmania Unabombera.

Przedstawiciele społeczeństwa przemysłowego

Pierwszego poważnego urazu na skutek wybuchu bomby Kaczynskiego doznał w 1985 r. kapitan sił powietrznych John Hauser. Stracił cztery palce i wzrok w jednym oku. W tym samym roku Kalifornijczyk Hugh Scrutton, 38-letni właściciel sklepu komputerowego, został zabity przez ładunek umieszczony na parkingu jego firmy. Podobny atak na sklep komputerowy wydarzył się w Salt Lake City w stanie Utah 20 lutego 1987 r. Bomba wyglądająca jak kawałek drewna zraniła Gary'ego Wrighta, gdy próbował usunąć „klocek" ze sklepowego parkingu. Wybuch uszkodził nerwy w lewym ramieniu Wrighta i wbił ponad 200 odłamków szrapnela w jego ciało. Wright po procesie Kaczynskiego zaprzyjaźnił się z jego bratem Davidem, co budziło spore zainteresowanie mediów.

Po sześcioletniej przerwie Unabomber uderzył ponownie. W 1993 r. wysłał bombę do Davida Gelerntera, profesora informatyki na Uniwersytecie Yale. Mimo ciężkich obrażeń mężczyzna doszedł do siebie. W ten sam weekend kolejna bomba została dostarczona do domu genetyka Charlesa Epsteina z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco. Naukowiec stracił palce, ale przeżył. Następnie Kaczynski zadzwonił do brata Gelerntera Joela, genetyka behawioralnego, i powiedział mu: „Jesteś następny". Inny genetyk, Phillip Sharp z Massachusetts Institute of Technology, dwa lata później również otrzymał list z pogróżkami.

W 1994 r. zginął Thomas J. Mosser, którego Kaczynski obwiniał w liście do „New York Timesa" za pomoc Exxonowi w odbudowaniu wizerunku po incydencie z tankowcem „Exxon Valdez" i katastrofie ekologicznej u wybrzeży Alaski. Zarzucał ofierze, że jego biznes to „rozwój technik manipulowania ludźmi". W 1995 r. doszło do kolejnego morderstwa. Zginął Gilbert Murray, przewodniczący grupy lobbystycznej branży drzewnej California Forestry Association. Przesyłka nie była skierowana do niego, ale do byłego przewodniczącego Williama Dennisona.

Manifest

W 1995 r. Kaczynski wysłał kilka listów do swoich dawnych ofiar i do głównych mediów, nakreślając swoje cele i domagając się, aby jego 50-stronicowy esej „Społeczeństwo przemysłowe i jego przyszłość" (zwany również manifestem Unabombera) został wydrukowany kropka w kropkę przez ważną gazetę. Obiecał, że jeśli to żądanie zostanie spełnione, zakończy terrorystyczną kampanię.

Zanim „New York Times" podjął decyzję o opublikowaniu manifestu, zgłosił się Bob Guccione z „Penthouse'a", chcąc zamieścić manifest w swoim czasopiśmie, ale Kaczynski odpowiedział, że skoro jest to czasopismo mniej „szanowane", to „zastrzega sobie prawo do wysłania jeszcze jednej i tylko jednej bomby zaraz po publikacji".

Departament Sprawiedliwości oraz dyrektor FBI Louis Freeh i prokurator generalna Janet Reno w trosce o bezpieczeństwo publiczne oraz w nadziei, że czytelnik będzie mógł zidentyfikować autora, wyrazili zgodę na przedruk eseju Kaczynskiego we wskazanych przez niego tytułach – „The New York Times" i „The Washington Post". Stało się to 19 września 1995 r.

Niewierny brat

FBI podawało publicznie, że terrorysta może być z okolic Chicago i ma jakieś powiązania z Salt Lake City, a do lat 90. przebywał w rejonie Zatoki San Francisco. Ta informacja, a także fragmenty z manifestu, które zostały opublikowane przed pełnym przedrukiem, zainteresowały Lindę, żonę Davida Kaczynskiego. Wtedy po raz pierwszy zasugerowała mężowi, że jego brat może być Unabomberem. Ten początkowo zaprzeczał, ale po przeczytaniu manifestu przejrzał stare dokumenty rodzinne i znalazł listy protestacyjne, które w latach 70. Ted pisał do gazet. Nietrudno było odnaleźć w nich frazy zawarte również w manifeście Unabombera.

David Kaczynski nie od razu zgłosił się do FBI. Najpierw wynajął prywatnego detektywa Susan Swanson z Chicago, by dyskretnie zbadała działalność Teda. Bracia oddalili się od siebie i nie spotykali się od dziesięciu lat. Następnie David zatrudnił prawnika Tony'ego Biscegliego w celu nawiązania kontaktu z FBI. Chciał chronić brata przed groźbą gwałtownego najazdu służb bezpieczeństwa.

Na początku 1996 r. Biscegli skontaktował się z byłym negocjatorem FBI i badaczem kryminalnym Clintonem R. Van Zandtem, by porównać manifest z kopiami odręcznych listów, które David otrzymał od brata. Początkowa analiza Van Zandta wykazała, że istniała 60-procentowa zgodność co do autora dokumentów. Drugi zespół pod kierownictwem Van Zandta jeszcze podwyższył ten wynik. W połączeniu z faktami zebranymi po zamachach bombowych stanowiło to podstawę do wydania nakazu przeszukania miejsca zamieszkania Teda Kaczynskiego.

David od początku bardzo starał się pozostać anonimowy, ale szybko został zidentyfikowany przez FBI. Otrzymał jednak zapewnienie, że jego tożsamość nie zostanie ujawniona i brat nie dowie się, kto go wydał. Wyciek do mediów przekreślił wszystkie te ustalenia. Na początku kwietnia 1996 r. w „CBS News" pokazano zdjęcia Lindy i Davida Kaczynskich.

3 kwietnia 1996 r. przeszukano posesję Teda. Przed chatą stał rozpadający się chevrolet caprice, a w domu znaleziono mnóstwo elementów do produkcji bomb, 40 tys. stron odręcznie pisanego dziennika z opisami eksperymentów z ładunkami wybuchowymi i zbrodni Unabombera oraz jedną paczkę gotową do wysyłki. Znaleziono też coś, co wyglądało na oryginalny maszynopis manifestu. Ted Kaczynski stał się celem jednego z najdroższych śledztw w historii FBI.

Prawnicy zamachowca z obrońcą federalnym Montany Michaelem Donahoe na czele próbowali ocalić życie Teda, dowodząc jego niepoczytalności, ale sam oskarżony odrzucił tę linię obrony. Biegły psychiatra uznał Kaczynskiego za chorego na schizofrenię paranoidalną, z czym ten nigdy się nie zgodził, posądzając psychologów i psychiatrów o korupcję. 7 stycznia 1998 r. Kaczynski przeszedł kryzys i próbował się powiesić w celi. Ostatecznie mógł uniknąć kary śmierci, przyznając się do wszystkich zarzutów. I tak też uczynił. Obecnie odbywa karę dożywocia bez możliwości zwolnienia warunkowego w więzieniu ADX Florence w stanie Kolorado. Jest aktywnym pisarzem, korespondował z setkami osób, a zbiór jego esejów i poprawiona wersja manifestu zostały opublikowane pod tytułem „Niewola technologiczna".

David Kaczynski nigdy nie otrzymał odpowiedzi na listy, które od 2007 r. co miesiąc wysyła do Teda. Nagrodę pieniężną za pomoc w ujęciu Unabombera, pomniejszoną o wydatki, przekazał rodzinom ofiar swojego brata. ©?

24 kwietnia 1995 r. do redakcji „The New York Times" przyszedł list od głośnego już zamachowca z obietnicą „zaprzestania działalności terrorystycznej" pod warunkiem opublikowania liczącego 35 tys. słów manifestu. Autor podpisany jako FC (Freedom Club) twierdził, że jego zamachy były „ekstremalne, ale konieczne, aby zwrócić uwagę na erozję ludzkiej wolności spowodowanej nowoczesną technologią i rozwojem wielkich organizacji".

Esej „Społeczeństwo przemysłowe i jego przyszłość" zaczynał się od stwierdzenia, że „rewolucja przemysłowa i jej konsekwencje były katastrofą dla rodzaju ludzkiego". Pierwsza część tekstu była poświęcona analizie psychologicznej różnych grup – przede wszystkim lewicowców i naukowców – oraz konsekwencji życia w ramach „systemu przemysłowo-technologicznego", który okradł ludzi z autonomii, zmniejszył ich związek z naturą i zmusił do „zachowywania się w sposób coraz bardziej odległy od naturalnego wzorca ludzkich zachowań". W dalszej części autor spekulował na temat przyszłej ewolucji tego systemu, twierdząc, że nieuchronnie doprowadzi to do końca ludzkiej wolności. Wzywał do „rewolucji przeciwko technologii" i próbował wskazać, jak można to osiągnąć. Co ciekawe, wielu czytelników manifestu w dużej części się z nim zgadzało.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Śledczy bada zbrodnię wojenną Wehrmachtu w Łaskarzewie
Historia
Niemcy oddają depozyty więźniów zatrzymanych w czasie powstania warszawskiego
Historia
Kto mordował Żydów w miejscowości Tuczyn
Historia
Polacy odnawiają zabytki za granicą. Nie tylko w Ukrainie
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Historia
Krzyż pański z wielkanocną datą