Trudno przywołać emocje wywołane zbezczeszczeniem jasnogórskiego sanktuarium w październiku 1909 r., lecz przeważało poczucie hańby. Materialna wartość zrabowanego złota i precjozów, oględnie szacowana na milion rubli, zajmowała głównie socjalistów, chętnie epatujących bogactwem Kościoła. Oprócz zniewagi kultu i tradycji świętokradztwo miało dla Polaków polityczny aspekt, ponieważ odarcie Czarnej Madonny z koron Klemensa XI, było symboliczną detronizacją Królowej jako znaku duchowej suwerenności narodu. Istniała groźba, że car postawi stempel rosyjskiego panowania także na cudownym obrazie, nakładając Bogurodzicy swoje regalia. Tym cenniejszy był pośpiech Piusa X w dostarczeniu nowych koron i sukienki z korali, żeby uroczystej rekoronacji dokonać już 22 maja następnego roku. Sprawców rabunku nie znaleziono, choć plotki sugerowały spisek tajnej policji, żeby pod pretekstem obrony przed dalszą profanacją, wywieźć obraz w głąb Rosji. Jednak nie minęły trzy miesiące od ceremonii, gdy odkryto zło zagnieżdżone w sercu jasnogórskiego klasztoru.
Trup w sofie
W 1910 r. czasy nie sprzyjały wnikaniu, co ciemną nocą jest wrzucane do rzeki, ale kanał prostujący zakole Warty pod wsią Zawada był zbyt płytki dla wystającego nad wodę pakunku starannie obwiązanego sznurami. Mieszkańcy, którzy 26 lipca przemierzali pobliską drogę, długo ignorowali tajemniczą skrzynię, by nie zostać w cokolwiek wmieszanym. Dopiero strażnik gminny, wezwany okrężną drogą, wydobył ciężkie znalezisko z kanału. Byłby odetchnął z ulgą, ponieważ płótna i wiklinowe maty kryły starą kanapę, gdyby nie męska stopa wystająca z mebla.
Paulin Damazy Macoch 22 lipca 1910 r. zamordował Wacława Macocha
W sofie było półnagie ciało młodego mężczyzny, mocno zmasakrowane ostrym narzędziem, a najpewniej siekierą. Badanie ujawniło ślady duszenia oraz pięć głębokich ran, z których dwie były śmiertelne. Zwłoki miały skrępowane kończyny, a kierunek ciosów sugerował, że w chwili śmierci ofiara leżała bez ruchu.
Rzeczy z sofy nie zdradziły tożsamości zmarłego, nadto ktoś wyciął monogramy z prześcieradeł, którymi okryto ciało. Wstępnie sądzono, że to zaginiony kupiec z Kielc, który wyjechał z pieniędzmi po zakup nieruchomości, ale mężczyznę znaleziono zdrowego w Krakowie.