Dzieje telefonu

Urządzeniem elektrycznym, z którym obcujemy wyjątkowo blisko, jest telefon. Dawniej przewodowy, obecnie komórkowy – jest nieodzowny. A przecież jeszcze niedawno go nie było!

Publikacja: 09.04.2020 17:48

Alexander Graham Bell podczas prezentacji połączenia telefonicznego z Nowego Jorku do Chicago, 1892

Alexander Graham Bell podczas prezentacji połączenia telefonicznego z Nowego Jorku do Chicago, 1892 r.

Foto: Getty Images

Opisywałem w tych felietonach różne etapy rozwoju wiedzy o elektryczności oraz różne sposoby praktycznego jej wykorzystania. Opisałem w tekście zatytułowanym „Elektryczność pracuje" (jest dostępny w internecie) pierwsze zastosowanie elektryczności do przesyłania wiadomości, a mianowicie telegraf, wynaleziony w 1833 roku przez Samuela Morse'a. Pisałem też o wykorzystaniu elektryczności do komunikacji radiowej w felietonie „Zaciekły spór o to, kto wynalazł radio.". Dzisiaj chcę skupić uwagę na telefonie – wynalazku, który zrewolucjonizował formy i sposoby kontaktów między ludźmi. O roli telefonów w naszym codziennym życiu pisać dużo nie muszę – wystarczy się rozejrzeć. Natomiast wiedza o tym, jak doszło do ich wynalezienia, a potem rozpowszechnienia, nie jest powszechna, warto więc przypomnieć ten fragment historii rozwoju cywilizacji.

Badania mowy kluczem do wynalazku

Alexander Graham Bell, którego powszechnie uważa się za wynalazcę telefonu, tak naprawdę nie tego szukał. Był nauczycielem głuchoniemych i dążył do tego, żeby zbudować maszynę mówiącą (dziś byśmy powiedzieli syntezator mowy) oraz wzmacniacz głosu – coś na podobieństwo dzisiejszych aparatów słuchowych. Prace badawcze rozpoczął w 1862 roku w wieku 15 lat (!), natomiast do normalnej szkolnej nauki zdecydowanie się nie garnął i ukończył podobno tylko cztery klasy szkoły podstawowej. Jego dziełem z tego wczesnego okresu było stworzenie (wspólnie z bratem Melvillem) systemu notacji fonetycznej zwanej Visibile Speech (1864), który potem intensywnie promował.

Prowadził także intensywne prace badawcze dotyczące fizjologii mowy, a zwłaszcza artykulacji samogłosek (w 1865 roku), pracując jako asystent w Weston House Academy w Elgin. W jaki sposób dostał tę posadę, nie mając formalnego wykształcenia? Dzisiaj dociec nie sposób. Jednak ci, którzy go na tę uczelnię przyjęli, mieli rację: Bell okazał się znakomitym badaczem. Wyniki swoich prac przedstawił w marcu 1866 roku Alexandrowi Johnowi Ellisowi. Była to wyjątkowa bezczelność, ponieważ Ellisa zaliczano do czołowych filologów brytyjskich, a Bell był właściwie naukowym amatorem. Bezczelność się jednak opłaciła. Ellis docenił prace Bella, zaproponował mu członkostwo w londyńskim towarzystwie filologicznym (Philological Society) i zaopiekował się jego dalszym rozwojem naukowym.

W 1870 roku Bell wyjechał do Kanady, gdzie w 1872 roku zaproponowano mu posadę profesora fizjologii dźwięku na Uniwersytecie w Bostonie. Mając to stanowisko, zaczął eksperymenty z wykorzystaniem elektryczności do budowy urządzeń wspomagających głuchoniemych. Podczas tych prac wynalazł i opatentował mikrofon (do zamieniania głosu w sygnał elektryczny) oraz głośnik (do wytwarzania dźwięków przy pobudzaniu sygnałem elektrycznym). Pomysł połączenia kablem mikrofonu w jednym pokoju z głośnikiem znajdującym się w drugim podobno podsunęła Bellowi jego żona Mabel. Wiadomo, jak brzmiały pierwsze słowa przekazane przez ten pratelefon. Bell powiedział: „Panie Watson, proszę tu przyjść, potrzebuję pana" – i jego współpracownik Thomas Watson przyszedł.

Bell złożył wniosek patentowy na wynalazek telefonu w poniedziałek 14 lutego 1876 roku – i wygrał wszystko: sławę, liczne nagrody, korzyści z produkcji i sprzedaży telefonów. Jak w pokerze: rozbił bank! Tymczasem niecałe dwie godziny później do tego samego urzędu patentowego zgłosił się inny wynalazca telefonu: Elisha Gray. Wymyślił on w gruncie rzeczy to samo co Bell. Co więcej, pod pewnymi względami wynalazek Graya był lepszy! Ale te dwie godziny wystarczyły. Bell stał się sławny, założył pierwszą firmę produkującą telefony (Bell Telephone Company) oraz uzyskał nagrodę 50 tys. dolarów (ponad milion obecnie!) od Filadelfijskiego Towarzystwa Naukowego. A Elisha Gray? Czy ktoś z państwa o nim słyszał?

Genialny i pechowy Włoch

W historii telefonu jest jeszcze jeden pretendent, który mógł opatentować to urządzenie na długo przed Bellem, a któremu zabrakło 250 dolarów na opłatę w urzędzie patentowym. Tym pretendentem był Włoch Antonio Meucci. W 1830 roku wyemigrował on najpierw na Kubę, a potem do USA. Gdy zachorowała jego żona (paraliż), Meucci zbudował w swoim domu na Staten Island instalację, za pomocą której mógł się porozumiewać z żoną leżącą w sypialni, samemu przebywając w warsztacie. Niestety, nieznane są szczegóły tego wynalazku (dokumentacja zaginęła), ale zachowały się relacje z publicznej prezentacji urządzenia, która miała miejsce w 1860 roku. Relacje te zamieściła prasa nowojorska, ale niestety tylko włoskojęzyczna (Meucci nie mówił po angielsku). W związku z tym dla większości Amerykanów „teletrofono" (bo tak nazwał Meucci swój wynalazek) de facto nie istniało.

Meucci chciał swój wynalazek opatentować. Przypomnę: był rok 1860, a opisany wyżej wyścig między Bellem i Grayem miał się odbyć dopiero za 16 lat. Ale urząd patentowy za przyjęcie zgłoszenia wynalazku wymagał opłaty 250 dolarów. W połowie XIX wieku to była bardzo poważna suma! Meucci nie miał tyle pieniędzy, żeby więc je zarobić, zaciągnął się jako członek załogi na statek. Miał pecha: to był parowiec i Meucci został poważnie poparzony. Sprzedał więc swój nieopatentowany system przedsiębiorstwu telegraficznemu Western Union. Ale firma nie zrobiła nic w kierunku jego utylizacji, dlatego w 1874 roku Meucci chciał wycofać z WU dokumentację wynalazku – okazało się jednak, że wszystkie dokumenty zaginęły...

Droga do potęgi Bella

Alexander Graham Bell miał szczęście. Nie dość, że wygrał wyścig o patent z Grayem, to jeszcze miał żonę Mabel, która bardzo znacząco przyczyniła się do jego sukcesów. Po pierwsze, to ona (podobno) podsunęła pomysł połączenia mikrofonu jako źródła sygnału z głośnikiem (który mógł być daleko), który ten sygnał odtwarzał u odbiorcy. To był klucz do koncepcji telefonu. Po drugie, zmusiła Alexandra do tego, żeby swój wynalazek zademonstrował na wystawie Centennial Exposition w Filadelfii. Podobno bardzo się opierał! Ale gdy dał się przekonać, to jego demonstracja odniosła pełny sukces i telefon stał się obiektem szerokiego zainteresowania. Po trzecie wreszcie, ociec Mabel, Gardiner Hubbard, był bardzo bogaty, dzięki czemu w 1877 roku założył fabrykę telefonów pod nazwą Bell Telephone Company.

Istotnym ulepszeniem telefonu było wprowadzenie w miejsce mikrofonu elektromagnetycznego (stosowanego przez Bella) mikrofonu węglowego, który w 1877 roku wynalazł Thomas Alva Edison. Mikrofon ten był używany we wszystkich telefonach przez blisko 100 lat. Zapotrzebowanie rosło bardzo szybko: w 1882 roku w USA działało 240 tys. telefonów, w 1907 roku zaś notowano już 6 mln abonentów. Firma Bell Telephone Company po przekształceniach formalnych i zmianie nazwy na AT&T stała się największym potentatem telekomunikacyjnym na świecie. Bell tryumfował!

Dalszy rozwój telefonii

Same telefony nie tworzyły jeszcze telekomunikacji, bo przy wielu aparatach ważne były także centrale telefoniczne, pozwalające na swobodne zestawienia połączeń wybranych abonentów. Pierwsza na świecie centrala telefoniczna powstała już rok po rozpoczęciu przez Bella produkcji telefonów, w 1878 roku w New Haven (USA). W tym samym mieście wydana została w 1878 roku pierwsza na świecie książka telefoniczna. Zawierała spis 50 nazwisk abonentów. Pierwsze centrale były obsługiwane ręcznie. Działało to tak: najpierw abonent sygnalizował operatorowi w centrali chęć rozpoczęcia rozmowy. Zwykle kręciło się korbką induktora w aparacie telefonicznym, wywołując tym sygnał w centrali. Operator swoim telefonem zgłaszał się do abonenta, dostawał głosową dyspozycję, z kim ma być prowadzona rozmowa, łączył ręcznie odpowiednie kable i wysyłał sygnał powodujący dzwonienie telefonu odbiorcy. Odbiorca podnosił słuchawkę i zaczynała się rozmowa, której czas trwania (potrzebny do ustalenia opłaty) też rejestrował operator.

Ten prymitywny system funkcjonował przez wiele lat – w Polsce jeszcze w latach 60. XX wieku tak właśnie korzystałem z telefonu – chociaż centrala automatyczna powstała jeszcze w 1889 roku. Jej twórcą był Almon Brown Strowger. Zabawna była przyczyna powstania tego wynalazku. Otóż Strowger jako przedsiębiorca pogrzebowy był zainteresowany tym, żeby wiadomości o zmarłych trafiały do niego, bo wtedy zarabiał na organizacji pogrzebu. Tymczasem jego konkurenci wpadli na pomysł: przekupili operatorki centrali telefonicznej (ręczne centrale najczęściej obsługiwały kobiety) i telefony od rodzin osób zmarłych były kierowane do nich, a nie do Strowgera. Rozzłoszczony tą nieuczciwą konkurencją Strowger zbudował centralę, która łączyła rozmówców bez udziału operatorki – za pomocą tzw. wybieraków. Z takim urządzeniem żadne oszustwa nie były możliwe – to osoba telefonująca decydowała o tym, z kim chce rozmawiać!

Pierwsza automatyczna centrala Strowgera, zbudowana w Kansas City, była dość prymitywna: okrągłe drewniane pudełko z kontaktami zrobionymi z metalowych szpilek. Ale to działało! Strowger w 1891 roku opatentował to urządzenie i centrale automatyczne zaczęły powstawać w większości miast amerykańskich, a potem także europejskich – i tak zaczęła się nowa era w telekomunikacji. Następną rewolucją było powstanie i rozwój telefonów komórkowych – ale o tym napiszę już w osobnym artykule.

Opisywałem w tych felietonach różne etapy rozwoju wiedzy o elektryczności oraz różne sposoby praktycznego jej wykorzystania. Opisałem w tekście zatytułowanym „Elektryczność pracuje" (jest dostępny w internecie) pierwsze zastosowanie elektryczności do przesyłania wiadomości, a mianowicie telegraf, wynaleziony w 1833 roku przez Samuela Morse'a. Pisałem też o wykorzystaniu elektryczności do komunikacji radiowej w felietonie „Zaciekły spór o to, kto wynalazł radio.". Dzisiaj chcę skupić uwagę na telefonie – wynalazku, który zrewolucjonizował formy i sposoby kontaktów między ludźmi. O roli telefonów w naszym codziennym życiu pisać dużo nie muszę – wystarczy się rozejrzeć. Natomiast wiedza o tym, jak doszło do ich wynalezienia, a potem rozpowszechnienia, nie jest powszechna, warto więc przypomnieć ten fragment historii rozwoju cywilizacji.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie