Czy Hitlera można było zatrzymać

Atak prewencyjny na Niemcy w latach 1933–1935 mógł uratować Polskę przed zbliżającą się katastrofą. Niestety, naszym przywódcom zabrakło odwagi.

Aktualizacja: 06.04.2019 20:26 Publikacja: 04.04.2019 15:39

Adolf Hitler podczas wizyty w Warszawie po kapitulacji stolicy Polski, 5 października 1939 r.

Adolf Hitler podczas wizyty w Warszawie po kapitulacji stolicy Polski, 5 października 1939 r.

Foto: NAC

Trudno uwierzyć, że był czas, kiedy Polska mogła militarnie rozwiązać problem rosnącego zagrożenia ze strony III Rzeszy. Nie ma jednoznacznych dowodów, że pomysł wojny prewencyjnej, o której mówi wielu historyków, był w ogóle brany pod uwagę przez obóz sanacyjny. Możemy się jedynie zastanawiać, jaka była różnica potencjału wojskowego Polski i Niemiec po dojściu Hitlera do władzy.

Nawet we wrześniu 1939 r. III Rzesza była kolosem na glinianych nogach i – chociaż zabrzmi to niedorzecznie – nie dysponowała jeszcze siłami zbrojnymi, które były zdolne zagrozić Europie. Odpowiedzialność za to, historia naszego kontynentu w latach 1939–1945 potoczyła się tak, a nie inaczej, ponoszą francuscy i brytyjscy politykierzy, którzy dali się oszukać goebbelsowskiej propagandzie niezwyciężonego Wehrmachtu.

Nie taki diabeł straszny, jak go malowali

Jaka była prawdziwa militarna i gospodarcza sytuacja Niemiec w połowie 1939 r.? W świetle niemieckich danych statystycznych Wehrmacht na pewno nie był gotowy do wojny na dwa fronty. Wprawdzie w 1936 r. Adolf Hitler zażądał, by siły zbrojne Rzeszy osiągnęły pełną gotowość bojową do 1940 r., ale raporty wskazywały, że taką zdolność mogą osiągnąć dopiero około 1945 r. Trudno w to uwierzyć, ale statystyki przemysłowe z lat 1932–1939 nie wskazywały na jakiekolwiek przygotowania wojenne Niemiec. Co prawda 1 września 1939 r. sam Hitler oświadczył, że rząd Rzeszy wydał na zbrojenia 90 mld marek, jednak było to propagandowe kłamstwo skierowane do zachodniej opinii publicznej. Realne wydatki na zbrojenia w tym czasie nie przekroczyły 40 mld marek.

Między innymi na podstawie raportów gospodarczych SS-Wirtschaftsführera Hansa Kehrla można dzisiaj oszacować, że wydatki na zbrojenia po dojściu Hitlera do władzy kształtowały się następująco: w latach 1933–1935 wydano na ten cel jedynie 3,8 mld marek, w latach 1935–1937 – 9,8 mld marek, a w okresie 1937–1938 – około 8,2 mld marek. Gwałtowny wzrost nastąpił dopiero w 1939 r., kiedy na zbrojenia wydano 18,4 mld marek. Oznaczało to, że jeszcze w 1940 r. udział przemysłu zbrojeniowego w całej produkcji przemysłowej Niemiec nie przekraczał 15 proc., a więc ówczesnej gospodarki nie można było uznać za stricte wojenną.

Do 1935 r. siły zbrojne Niemiec były ograniczone do 115 tys. żołnierzy. Jeszcze w roku 1939 niemieckie zakłady zbrojeniowe dostarczyły zaledwie 15 czołgów Panzer II, 157 czołgów Panzer III i 45 Panzer IV. Ukazane przez Andrzeja Wajdę w filmie „Lotna" ciężkie czołgi typu Tygrys I i II produkowano głównie w latach 1943–1945, kiedy mimo ogromnych strat na froncie Niemcy produkowały 2000 czołgów miesięcznie. Dopiero wtedy można było mówić o „cudzie gospodarczym Hitlera", przy czym jego prawdziwym architektem był Albert Speer.

Mitem też są opisywane w podręcznikach osiągnięcia produkcyjne i technologiczne niemieckich sił powietrznych. Jeszcze w 1939 r. zakłady produkujące sprzęt dla Luftwaffe montowały mniej niż 1000 samolotów miesięcznie. Znamienne, że czterokrotnie wyższy poziom osiągnęły dopiero w 1944 r., kiedy niemal połowa infrastruktury gospodarczej Rzeszy leżała w gruzach. To dowodzi, że złowrogie hasło autorstwa Hermanna Göringa „Armaty zamiast masła" było jednym z największych blefów propagandowych w historii. 1 września 1939 r. naczelny dowódca niemieckiego lotnictwa wojskowego miał do dyspozycji „tylko" 1180 samolotów bojowych, 771 myśliwców, 336 myśliwców nurkujących, 408 myśliwców wielomiejscowych, 40 samolotów szturmowych, 552 transportowe i 379 zwiadowczych. Trzeba jednak pamiętać, że w realnej gotowości bojowej było zaledwie 240 maszyn. Dla porównania: od 1943 r. alianci dokonywali nalotów dywanowych na miasta niemieckie w jednorazowej sile nawet 1000 maszyn.

Sowiecki atak prewencyjny

Sytuacja gospodarcza Rzeszy w 1939 r. pozwalała jedynie na maksymalnie dwumiesięczną kampanię wojenną w Polsce. Nawet wtedy można było Hitlera powstrzymać i pokonać. 14 sierpnia Sowieci zaproponowali Francji i Wielkiej Brytanii prewencyjne uderzenie na Rzeszę w sile 120 dywizji piechoty (każda po 19 tys. żołnierzy), 16 dywizji kawalerii, 10 tys. czołgów, 5500 samolotów bojowych i 5000 ciężkich dział. Koncepcja wojny prewencyjnej przeciw Niemcom nie była więc tylko polskim pomysłem. A jaka była liczebność armii niemieckiej? Nawet w 1941 r. Hitler mógł wystawić „zaledwie" 3,2 mln żołnierzy poborowych, z których tak naprawdę jedynie roczniki 1914–1917 stanowiły przeszkolone oddziały.

Nie można także zapominać, że wbrew propagandzie ukazywanej w kronikach Die Deutschen Wochenschauen niemiecka flota wojenna w 1939 r. była stosunkowo słaba i przegrywała niemal każde porównanie z flotą brytyjską i francuską. Przyjęty przez dowództwo Kriegsmarine Plan Z przewidywał wodowanie w 1939 r. aż 10 pancerników, 4 lotniskowców, 68 krążowników oraz 249 łodzi podwodnych. Tymczasem nie został zrealizowany nawet w zakresie mniejszych jednostek: 22 patrolowców, 66 niszczycieli i 90 torpedowców. W dodatku od września 1939 do września 1940 r. Niemcy miały do dyspozycji zaledwie 57 U-Bootów, z czego tylko 22 na Atlantyku.

Czy w świetle tych statystyk można uznać, że we wrześniu 1939 r. istniała jakakolwiek szansa dla Polski? Na to pytanie nie ośmieli się odpowiedzieć żaden historyk. Należy jednak pamiętać, że wkroczenie Sowietów 17 września na wschodnie obszary Rzeczypospolitej spowodowało wycofanie z wojny obronnej 250 tys. polskich żołnierzy, w tym około 18 tys. oficerów.

Polityka obronna obozu sanacyjnego okazała się wielką porażką. Choć Wehrmacht borykał się z gigantycznymi niedoborami, we wrześniu 1939 r. jedynymi polskimi jednostkami dorównującymi Niemcom jakością uzbrojenia i przeszkoleniem były dwie zmotoryzowane brygady kawalerii: warszawska i dziesiąta pod dowództwem płk. Maczka, wchodząca w skład armii „Kraków". Polacy po prostu nie wytrzymali kondycyjnie wyścigu zbrojeń.

Upolitycznienie i scentralizowanie Sztabu Generalnego, faworyzowanie legionowych kolegów, brak wizji obrony państwa, wydanie przez marszałka Rydza-Śmigłego rozkazu unikania walki z Rosjanami, ograniczenie organizacyjne dowództw poszczególnych frontów i torpedowanie prób utworzenia dowództw grup operacyjnych oraz haniebna ucieczka wodza naczelnego za granicę, kiedy bohatersko broniła się stolica, Hel, Modlin i inne miejsca w Polsce, złożyły się na tragiczny rezultat.

Wojenny blef Hitlera

Jak długo Hitler mógł prowadzić wojnę w Polsce? W 1939 r. braki surowcowe gospodarki niemieckiej były dramatyczne. W ogóle nie było chromu, jednego z podstawowych składników stali pancernej, zakłady nie wykonywały planów przemysłowych ze względu na brak 25 proc. cynku, 50 proc. ołowiu, 65 proc. olejów mineralnych, 70 proc. miedzi, 80 proc. kauczuku, 90 proc. cyny, 95 proc. niklu i 99 proc. boksytu. Jednym słowem Niemcy nie mogły zaspokoić potrzeb swoich sił zbrojnych na wypadek wojny na dwa fronty. Napięcie wojenne spowodowało, że 42 proc. niemieckich statków handlowych nie wypłynęło z portów po 1 września 1939 r. Do Rzeszy nie docierały więc surowce.

W rzeczywistości polityczny los Hitlera leżał w tych dniach w rękach Stalina, który 19 sierpnia 1939 r. wyraził zgodę na podpisanie gigantycznego kontraktu o wartości 100 mln marek, gwarantującego Niemcom dostawy wymienionych surowców do sierpnia 1940 r. Zablokowanie tych dostaw przez Moskwę spowodowałoby załamanie produkcji zbrojeniowej Rzeszy i prawdopodobnie przyczyniłoby się do przewrotu politycznego w Niemczech.

We wrześniu 1939 r. czas działał na niekorzyść Hitlera. Jego postawa w tych dniach wskazuje, że był wielkim ryzykantem, który albo przeceniał swoje możliwości, albo był niedoinformowany przez otoczenie. Stan liczebny armii i jej wyposażenie były przewidziane jedynie na wojnę błyskawiczną w Polsce. Niemieckie zapasy surowców przemysłowych starczały jedynie do 1 grudnia 1939 r. Zmasowany atak wojsk francuskich i brytyjskich na zachodnie granice Niemiec mógł przynieść przegraną Hitlera w ciągu zaledwie 14 dni. Tym bardziej że podczas kampanii wrześniowej Niemcy wyczerpali swoje zapasy amunicji. W październiku 1939 r. stan liczebny Wehrmachtu pozwalał jedynie na ograniczoną wojnę ofensywną. A jednak Francuzi i Brytyjczycy czekali.

Jeszcze 22 sierpnia 1939 r. Hitler oświadczył swoim generałom: „Generał pułkownik von Brauchitsch zapewnił mnie, że wojnę z Polską zakończy w kilka tygodni. Gdyby mi zameldował, że potrzebuje do tego choćby jednego roku, nie wydałbym rozkazu marszu na Polskę, ponieważ nie możemy prowadzić żadnej długiej wojny".

Czy na podstawie tego, co wiemy o 1939 r., możemy wnioskować, że wojna prewencyjna w latach 1933–1935 mogła powalić reżim Hitlera na kolana i uratować świat przed katastrofą? Wszystko na to wskazuje. Niestety, naszym przywódcom zabrakło zarówno odwagi, jak i wyobraźni. ?©?

Trudno uwierzyć, że był czas, kiedy Polska mogła militarnie rozwiązać problem rosnącego zagrożenia ze strony III Rzeszy. Nie ma jednoznacznych dowodów, że pomysł wojny prewencyjnej, o której mówi wielu historyków, był w ogóle brany pod uwagę przez obóz sanacyjny. Możemy się jedynie zastanawiać, jaka była różnica potencjału wojskowego Polski i Niemiec po dojściu Hitlera do władzy.

Nawet we wrześniu 1939 r. III Rzesza była kolosem na glinianych nogach i – chociaż zabrzmi to niedorzecznie – nie dysponowała jeszcze siłami zbrojnymi, które były zdolne zagrozić Europie. Odpowiedzialność za to, historia naszego kontynentu w latach 1939–1945 potoczyła się tak, a nie inaczej, ponoszą francuscy i brytyjscy politykierzy, którzy dali się oszukać goebbelsowskiej propagandzie niezwyciężonego Wehrmachtu.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie