Historia zna przykłady ludzi wierzących w antysemickie teorie spiskowe, którzy w okresie najwyższej próby, jaką był Holokaust, z narażeniem życia ratowali Żydów przed niemiecką machiną śmierci. Przykład takiej postawy dał m.in. ks. Stanisław Trzeciak, przed wojną autor książek poświęconych „spiskom talmudystów", w czasie wojny bohater zaangażowany w ratowanie dzieci z warszawskiego getta. Czy jednak możliwe, by z wiary w antysemickie teorie spiskowe rozprzestrzeniającej się wśród przedstawicieli elit zrodziła się polityka, która zapewniła schronienie prześladowanym Żydom? Choć brzmi to na pierwszy rzut oka niewiarygodnie, to jednak coś takiego się zdarzyło. Zaczerpnięta żywcem z „Protokołów mędrców Syjonu" wiara w potężne, zakulisowe żydowskie wpływy na Zachodzie przyczyniła się do tego, że Cesarstwo Japonii w trakcie II wojny światowej uratowało życie tysiącom żydowskich uchodźców. Sprzymierzone z Hitlerem imperium otwarło dla nich szeroko drzwi w czasie, gdy zamykały je Wielka Brytania i Stany Zjednoczone.
Idea przyniesiona z Syberii
Pierwsi Żydzi mieli zapewne szansę przybyć do Kraju Kwitnącej Wiśni po tym, jak w 1854 r. amerykańska ekspedycja wojskowa komodora Matthew Perry'ego zmusiła Japonię do otwarcia się na świat. (Nie można jednak wykluczyć, że potomkowie hiszpańskich i portugalskich Żydów, mniej lub bardziej autentycznie nawróconych na katolicyzm, odwiedzali Japonię na przełomie XVI i XVII w.). Dokumenty wskazują, że pierwszy Żyd na stałe osiedlił się w Japonii w 1861 r., nosił nazwisko Aleksander Marks i zamieszkał w Yokohamie. Jakiś czas później do tego portu przybył amerykański biznesmen żydowskiego pochodzenia Raphael Schover i zaczął wydawać „Japan Express", pierwszą anglojęzyczną japońską gazetę. Pod koniec lat 60. XIX w. w Yokohamie mieszkało już 50 żydowskich rodzin, a w latach 90. zaczęła służyć im pierwsza synagoga na Wyspach Japońskich. Po wielkim trzęsieniu ziemi w 1923 r. żydowska społeczność z Yokohamy przeniosła się do Kobe. Równolegle funkcjonowała druga gmina – w Nagasaki. Należeli do niej głównie rosyjscy Żydzi, w tym marynarze z Floty Dalekowschodniej, której okręty często odwiedzały ten port. Członkiem miejscowej kongregacji judaistycznej był m.in. rosyjski wojskowy Joseph Trumpeldor, późniejszy bohater prawicowego ruchu syjonistycznego, który polegnie w walce z Arabami na początku lat 20. (a wcześniej, w wojnie rosyjsko-japońskiej, straci rękę).
W Japonii mieszkali Żydzi pochodzący m.in. z USA, carskiej Rosji, Imperium Brytyjskiego, ale również z Bliskiego Wschodu i Ameryki Płd. Japończycy nie odróżniali ich za bardzo od innych białych cudzoziemców – „gaijinów". Byli po prostu ludźmi z zamorskich krajów, mającymi podobnie dziwne zwyczaje jak chrześcijanie. Często mylnie brano wyznawców judaizmu za członków protestanckich sekt. Kwestia żydowska dla Japończyków wówczas nie istniała.
Pojawiła się dopiero w okresie wojny z Rosją. Józef Piłsudski zwrócił uwagę swoim partnerom z japońskich tajnych służb, że warto jest szukać wsparcia dla antyrosyjskiej dywersji wśród przedstawicieli mniejszości narodowych zamieszkujących carskie imperium. Japońskie tajne służby zaczęły więc ten problem zgłębiać. Rewolucja 1905 r. i następujący po niej okres napięć musiały siłą rzeczy zwrócić uwagę Japończyków na problem żydowski w Rosji – z jednej strony na panujący tam silny antysemityzm manifestujący się pogromami dokonywanymi przez Czarną Sotnię, z drugiej na duży odsetek Żydów wśród antycarskich radykałów. Zresztą Japonia skorzystała podczas wojny z Rosją na istnieniu tego problemu. Jej wydatki wojenne w dużej części sfinansowała pożyczka udzielona cesarstwu przez bank amerykańskiego potentata Jacoba Schiffa. Schiff był Żydem i, rozmawiając z japońskim resortem finansów, podkreślał to, że organizujący pogromy carski reżim jest hańbą dla świata. Japończycy nie robili więc problemów, by sfinansowana przez Schiffa marksistowska literatura wywrotowa trafiała do rosyjskich jeńców trzymanych na Wyspach Japońskich.
Po rewolucji bolszewickiej Japonia wysłała wojska na Syberię w celu ochrony swoich interesów. W trakcie ekspedycji syberyjskiej (1918–1922) we wschodnich, pacyficznych prowincjach rozpadającego się imperium stacjonowało 70 tys. japońskich żołnierzy. Był to największy aliancki kontyngent interweniujący po stronie Białych Rosjan. Blisko 1,4 tys. z nich poległo w walce przeciwko bolszewikom i syberyjskiej Republice Dalekiego Wschodu, około 1,7 tys. zmarło w wyniku chorób. Japońska interwencja trwała najdłużej spośród podobnych alianckich przedsięwzięć i stała się okazją do wymiany idei z rosyjskimi nacjonalistami i monarchistami.