Ludwik Karol Burbon: Delfin w strasznych czasach

Dworska plotka głosiła, że następca tronu Francji był owocem grzesznej miłości Marii Antoniny.

Aktualizacja: 19.03.2017 12:18 Publikacja: 16.03.2017 16:47

Foto: Wikimedia Commons

Historia jego krótkiego życia jest pełna tragizmu. Do dzisiaj toczą się spory historyków o to, czy zmarł w wieku dziesięciu lat, czy może został uprowadzany przez wiernych ojcu lojalistów, aby któregoś dnia powrócić na tron Francji? Los Ludwika Karola Burbona, syna Ludwika XVI i królowej Marii Antoniny, pozostaje jedną z najbardziej intrygujących zagadek w historii.

Przerwana kariera

Narodzinom Ludwika Karola Burbona w niedzielę wielkanocną 27 marca 1785 r. nie towarzyszyły żadne wiwaty ani fajerwerki. Lud Paryża widział w nim owoc grzesznego związku królowej z zamożnym arystokratą. Zupełnie inaczej było cztery lata wcześniej, gdy 22 października 1781 r. dwór ogłosił narodziny pierwszego syna królewskiej pary, księcia Bretanii i delfina Francji, Ludwika Józefa Ksawerego Franciszka, który drugie imię otrzymał po swoim wuju Józefie II Habsburgu, władcy Świętego Cesarstwa Rzymskiego.

Przyjście na świat delfina Ludwika Józefa niezwykle scaliło królewskie małżeństwo. Ludwik XVI miał podziękować królowej słowami „Madame, spełniłaś życzenia nasze i Francji, jesteś matką delfina". Urodziny jego młodszego brata ochłodziły ten związek.

Niestety, następca tronu był chłopcem bardzo słabowitym. Jego organizm systematycznie osłabiały liczne infekcje, które nabywał z niezwykłą łatwością. W liście do swojego cesarskiego brata Maria Antonina ze smutkiem opisywała ciało syna jako skręcone, gdzie jedno ramię jest wyższe od drugiego, a kręgosłup zgięty i wystający. Ludwik Józef niemal raz w tygodniu miewał gorączkę, w wyniku której był coraz bardziej wątły i słaby.

Niektórzy historycy uważają, że opisane przez królową zniekształcenia kręgosłupa były objawem zaawansowanej skoliozy, wywołanej najczęściej zmianami w obrębie trzonów kręgowych powstających w pierwszych tygodniach zalążkowego kształtowania się tkanki chrzęstnej kości kręgosłupa lub w wyniku nabytych wad rozwojowych. Inni doszukują się przyczyny cierpień królewskiego dziecka w gruźlicy kostno-stawowej wywołanej rozsiewem prątków przez krew z ognisk pierwotnych, takich jak płuca i oskrzelowe węzły chłonne, do kręgosłupa i stawów.

Nawet przy osiągnięciach współczesnej medycyny leczenie tego typu schorzeń wymaga długotrwałej hospitalizacji oraz przeprowadzenia złożonych operacji chirurgicznych. W drugiej połowie XVIII w. malutki książę Bretanii nie miał szans na pokonanie choroby. W 1789 r. królowa, przekonana o szkodliwości paryskiego powietrza, próbowała ratować syna wyjazdem do zamku Meudon w północnej Francji, o którym mówiono, że jest zbudowany w okolicach, gdzie wieją zdrowe wiatry. Zmiana klimatu nie przydała się jednak na wiele. 4 czerwca 1789 r. następca tronu zmarł przy kolejnym ataku gorączki. Delfinem Francji i następcą tronu Nawarry został słynący z nieporównywalnie lepszego zdrowia Ludwik Karol.

Trójkąt w Wersalu

Ze wszystkich czworga dzieci Ludwik XVI wyraźnie faworyzował swojego starszego syna. Mimo słabości fizycznej chłopiec był nad wiek rozwinięty umysłowo. Już od szóstego roku życia prowadził z ojcem długie dyskusje na tematy historyczne. Wiele wskazuje, że Francja straciła w nim wielkiego monarchę, który być może byłby zdolny przeprowadzić liczne reformy społeczne. Ludwik Karol, młodszy brat Ludwika Józefa, był jego przeciwieństwem. Wyraźnie przedkładał zajęcia kondycyjne nad naukę. Wśród licznych koterii dworskich panowało przekonanie, rozpalane coraz bardziej sprośnymi plotkami dam dworu królowej, że delfin Francji Ludwik Karol jest tak naprawdę synem niezwykle przystojnego hrabiego Hansa Axela von Fersena, syna szwedzkiego bohatera z okresu wojny siedmioletniej (1756–1763), marszałka szwedzkiego parlamentu stanowego, Fredrika Axela Fersena Starszego. Ród Fersenów słynął w tamtych czasach z największej fortuny w Szwecji. Roczny dochód Hansa Fersena przekraczał równowartość 143 tys. liwrów francuskich. Zamożni goście, tacy jak Hans Axel von Fersen, byli zawsze mile widziani na komnatach Wersalu, szczególnie od połowy XVIII w., kiedy zadłużenie państwa francuskiego, w tym dworu królewskiego, narastało lawinowo. W roku 1753 francuski dług państwowy w papierach wartościowych wynosił ponad 1,36 mld liwrów, a ogólny dług państwowy w roku 1764 wynosił 2,35 mld liwrów. Zachowane do dzisiaj wspomnienia dworzan z tamtego okresu podkreślają olśniewającą urodę szwedzkiego arystokraty. Jego portret pędzla znakomitego szwedzkiego malarza Carla Fredrika von Breda przedstawia mężczyznę o smukłej twarzy i bardzo ciemnych oczach, spoglądającego nieco rozmarzonym wzrokiem. Nie tylko jednak wygląd hrabiego elektryzował damy tamtej epoki. Fersen junior był człowiekiem niezwykle dbającym o higienę osobistą, co jak na wiek XVIII było obyczajowym ewenementem. Stale podróżował po Europie i miał zdolność nawiązywania licznych przyjaźni. Słynął też z niezwykłej łatwości uczenia się języków obcych. Mówił i pisał biegle w najważniejszych językach Europy: włoskim, niemieckim, angielskim i francuskim. Dzięki tej zdolności mógł po przybyciu do Wersalu rozmawiać z zafascynowaną nim Marią Antoniną w jej rodzimym języku – niemieckim.

Fersen i Maria Antonina po raz pierwszy spotkali się jeszcze za panowania Ludwika XV, 30 stycznia 1774 r. na balu w Operze Paryskiej. Maria Antonina była wówczas żoną następcy tronu, delfina de Viennois i księcia de Berry, Ludwika Augusta. Osiemnastoletni Fersen nie miał pojęcia, że młoda, czarująca kobieta, z którą przedyskutował pół wieczoru, jest przyszłą królową Francji. Złośliwe dworskie języki od razu skonstruowały plotkę, która z biegiem lat przerodziła się w legendę, o wielkim romansie Marii Antoniny z hrabią Fersenem i całkowitej bezradności Ludwika Augusta.

Kilka lat później, kiedy Fersen odwiedził Paryż już po śmierci króla Ludwika XV, nazwał Marię Antoninę w swoim pamiętniku „najładniejszą i najmilszą księżniczką, jaką znał". Wiele wskazuje na to, że w 1778 r. między hrabią i królową zaiskrzyło prawdziwe uczucie, o którym Szwed nie wahał się pisać swojemu ojcu. W jednym z listów pozwolił sobie na osobliwą uwagę, że „jej ciąża rozwija się pomyślnie i jest niezwykle widoczna". W marcu 1780 r. hrabia Fersen opuścił Paryż na kilka lat. Wyjechał do Ameryki, aby pełnić tam funkcję adiutanta przy francuskim generale Janie Baptyście Donatien de Vimeur, hrabim de Rochambeau, bohaterze amerykańskiej wojny o niepodległość, w której dowodził 5 tys. francuskich żołnierzy wspierających aktywnie działania wojenne generała Jerzego Waszyngtona. Dzięki temu sojuszowi 17 października 1781 r. wojska amerykańskie i francuskie zmusiły 7,5 tys. żołnierzy brytyjskich do kapitulacji w twierdzy Yorktown w stanie Wirginia.

Wsławiony bohaterstwem hrabia Fersen wraca do Europy w 1783 r. Niemal od razu jedzie do Wersalu. Od tej pory rozpoczyna się najbardziej zażyły okres jego znajomości z francuską królową, którego apogeum jest sześciotygodniowy pobyt hrabiego na dworze. W tym okresie, choć niemal nie spotyka się z królem, Maria Antonina zachodzi w ciążę. Blisko dziewięć miesięcy później, 27 marca 1785 r., rodzi syna Ludwika Karola, chłopca zdecydowanie różniącego się od rodzeństwa tężyzną fizyczną i zdrowiem. Wystraszony Fersen odnotowuje w pamiętniku, że w przeciwieństwie do narodzin Ludwika Józefa nikt nie świętuje narodzin drugiego królewskiego syna. Chociaż jest Wielkanoc, „ani jeden wiwat nie zakłóca całkowitej ciszy" – zapisuje w pamiętniku. Lud Paryża podejrzewa, że królowa urodziła szwedzkiego bękarta.

Hrabia myli się nie tylko raz

Historycy bardzo ostrożnie podchodzą do tezy o rzekomym ojcostwie hrabiego Fersena. Podkreślają jednak, że najdziwniejsza w całym układzie towarzyskim była postawa samego króla Ludwika XVI, który nie tylko tolerował spotkania królowej ze szwedzkim arystokratą, ale wręcz namawiał do nich małżonkę. Z kolei Szwed wyrażał się o królu w samych superlatywach, podkreślając na każdym kroku uznanie dla „dobroci, uczciwości, szczerości i lojalności władcy". Wielu historyków podkreśla, że hrabia Fersen, choć znany z licznych romansów, nie miał dzieci z innymi kobietami, w przeciwieństwie do Ludwika znanego ze swojej płodności.

Nie zmienia to faktu, że sama królowa żyła w rozdarciu emocjonalnym, pełna uwielbienia dla swojego królewskiego małżonka i obłędnie zakochana w przystojnym Szwedzie. W styczniu 1790 r. hrabia Fersen, uzyskawszy status obserwatora z ramienia króla Szwecji, ze zgrozą przygląda się sytuacji społecznej we Francji i nastrojom w Paryżu. Każdy dzień podgrzewa nastroje rewolucyjne. Królowa zostaje zmuszona do opuszczenia Wersalu i przeniesienia się do paryskiego pałacu w Tuileries, gdzie witają ją jedynie Fersen i Saint-Priest. Tylko tyle ocalało z licznego dworu monarchini.

Aby być jak najbliżej swoich królewskich przyjaciół, hrabia wynajmuje dom w Auteuil. Teraz nie rozmyśla już o romantycznej stronie znajomości z królową. Postanawia działać i opracować plan ucieczki rodziny panującej z Paryża. Wierny królowi generał François Claude Amour, markiz de Bouillé, proponuje, aby trasę wyjazdu królewskich powozów z Paryża obstawiła wierna monarsze część armii. Hrabia Fersen uważa, że taka postawa może zostać uznana za prowokację i spowodować wybuch gniewu pospólstwa, podburzonego przez antyrojalistów. Popełnia wielki błąd. Namawia rodzinę królewską do ucieczki bez żadnej wojskowej obstawy. Samego króla prosi o założenie munduru szwedzkiego. Ku zdumieniu wszystkich konspiratorów prośba hrabiego wywołuje atak gniewu u władcy. Ludwik XVI kategorycznie odmawia noszenia obcego munduru! Po wielu zmianach planów, ostatecznie wyznaczają datę wyjazdu w nocy z 20 na 21 czerwca 1791 r. Przed wejściem do powozu Ludwik XVI po raz ostatni rozmawia ze swoim szwedzkim przyjacielem. Król prosi go na stronie – jeżeli akcja się nie uda – by Szwed udał się do Brukseli i zorganizował pomoc. Hrabia obiecuje spełnić powierzone mu zadanie i przebrawszy się za stangreta, osobiście powozi karetą z rodziną królewską. Przez blisko godzinę kieruje pojazdem po wąskich ulicach Paryża, aby zgubić ewentualną pogoń. Kilka godzin później dociera do Bondy. Tu, na pierwszym postoju królewskiej ucieczki, widzi po raz ostatni swoją ukochaną Marię Antoninę, króla i królewskie dzieci, z których szczególnie serdecznie żegna sześcioletniego następcę tronu. Zgodnie z wcześniejszym życzeniem króla udaje się do Brukseli, aby organizować pomoc militarną. Niestety, to kolejny błąd. Para królewska nie wie bowiem, jak się zachowywać w kontakcie z prostymi ludźmi. Kilka godzin później w Varennes zostają rozpoznani, aresztowani i odesłani do Paryża.

Przez kolejne dwa lata zdesperowany hrabia Fersen próbuje wszystkich sił, aby uratować rodzinę Ludwika XVI. Błąka się po dworach Europy, tracąc fortunę na organizację ucieczki francuskich Burbonów. Widuje się go w Brukseli, Wiedniu, Turynie i mniejszych europejskich miastach. Wreszcie podczas pobytu w Brukseli 20 października 1793 r. otrzymuje porażającą wiadomość. Królowa Francji zginęła śmiercią męczeńską na szafocie cztery dni wcześniej. Świadkowie tej sceny odnoszą wrażenie, że po przeczytaniu listu hrabia doznaje paraliżu. Ból fizyczny mija po kilku dniach, ale rozpacz pozostaje w nim do końca życia. Każdy kolejny 16 października obchodzi jako dzień żałoby po osobie, którą nazywał wzorem królowych i kobiet.

Pozostaje jednak aktywny politycznie. Pod koniec życia jako marszałek parlamentu jest drugą najważniejszą po królu osobą w Szwecji. 20 czerwca 1810 r. uczestniczy w pogrzebie koronowanego księcia Szwecji Karola Augusta. Ktoś rozpowszechnia w tłumie gapiów plotkę, że to Fersen kazał otruć następcę tronu i szykuje zamach stanu. Rozwścieczony olbrzymi żeglarz Otto Johan Tandefelt wyskakuje z tłumu, przewraca 65-letniego hrabiego i skacze mu obiema stopami na klatkę piersiową. Fersen umiera w wyniku zmiażdżenia narządów wewnętrznych. Kilka dni po śmierci oficjalne śledztwo parlamentu oczyszcza jego pamięć ze wszystkich podejrzeń o udział w spisku.

Ofiary pogardy

Dziewięć dni po ścięciu króla Ludwika XVI jego królewska małżonka zostaje przewieziona do więzienia zwanego Conciergerie (Strażnica). Tam dumnej, ale gwałtownie postarzałej 38-latce nadaje się tytuł więźniarki numer 280, znanej pod imieniem Wdowa Kapet. Nazwisko Kapet zostaje złośliwie nadane królowi Ludwikowi XVI przez lud Paryża w nawiązaniu do Hugona Kapeta, założyciela dynastii Kapetyngów, który został wybrany na króla w 987 r. Mimo potwornych cierpień spowodowanych prawdopodobnie rozwijającym się rakiem macicy, zaawansowaną gruźlicą, anemią i licznymi krwotokami królowa trzymała się dumnie, odpierając wszelkie zarzuty o zdradę Francji.

Załamała się psychicznie dopiero wtedy, kiedy pod wpływem namów i prawdopodobnie tortur jej ośmioletni syn Ludwik Karol podpisał oświadczenie, że matka molestowała go seksualnie. To i inne łajdacko sfabrykowane oskarżenia były przyczyną wyroku skazującego królową na śmierć na szafocie. Możemy się domyślać, że ciężko chora kobieta z ulgą przyjęła wieść o końcu swego cierpienia. Szczytem zezwierzęcenia było wrzucenie zwłok królowej Francji i siostry cesarza Świętego Imperium Rzymskiego do masowego grobu na terenie cmentarza św. Magdaleny.

Małemu Ludwikowi XVII odmówiono uczestnictwa w pogrzebie matki, pogardzany i maltretowany zmarł w 1795 r. w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach. Młody Ludwik Karol w momencie śmierci swojego ojca stał się automatycznie królem Francji Ludwikiem XVII i królem Nawarry Ludwikiem VI. Zgodnie z prawami fundamentalnymi królestwa Francji, spisanymi od czasów sakry Hugona Kapeta w 987 r., koronacja pozostawała jedynie formalnością. Na marginesie należy podkreślić, że złamaniem tych praw było późniejsze ogłoszenie Ludwikiem XVII, królem Francji, wywodzącego się z rodu Kondeuszy księcia Ludwika d'Enghien. Zatem należy uważać, że rewolucja francuska ma na sumieniu śmierć dwóch królów Francji i Nawarry, a nie tylko jednego. Oficjalnie młody król został pochowany na cmentarzu koło kościoła Sainte Marguerite w Paryżu, a miejsce jego pochówku oznaczono napisem „chłopiec z Temple".

Blef pana zegarmistrza

Przez dziesięciolecia oficjalne okoliczności śmierci dziesięcioletniego króla budziły niemało kontrowersji. Wielu historyków ryzykowało nawet twierdzenie, że Ludwikowi XVII udało się uciec z twierdzy Temple dzięki pomocy rojalistów zakonspirowanych wśród straży więziennej. Przez cały wiek XIX w różnych miejscach świata pojawiali się ludzie podający się za delfina Francji. Najsłynniejszym pretendentem w tym gronie był niemiecki zegarmistrz Karl Wilhelm Naundorff, podobnie jak Ludwik Karol urodzony prawdopodobnie w 1785 r. Naundorff robił wrażenie na rozmówcach dużą znajomością stosunków panujących na dworze Ludwika XVI, ale jednocześnie bardzo słabo posługiwał się językiem francuskim. Pierwsze oficjalne zapiski dotyczące tego człowieka pochodzą ze Spandau, dzielnicy Berlina, w której w 1810 r. otrzymał dokumenty potwierdzające obywatelstwo pruskie. Zadziwiające, że część dawnych bywalców Wersalu rozpoznała w nim rysy małego Ludwika Karola. Niektórzy doszukiwali się także podobieństwa do szwedzkiego hrabiego Fersena. Ostatecznie pretensje Naundorffa do francuskiej korony zostały odrzucone w czasie procesu sądowego, odbywającego się w Anglii, który zegarmistrz wytoczył siostrze Ludwika XVI uważającej go za oszusta. Naundorff przegrał proces, a po deportacji z Wielkiej Brytanii do Holandii został prawdopodobnie otruty przez francuskich rojalistów.

Naundorff otwiera długą listę mataczy podających się za zaginione królewskie dziecko. Dopiero porównawcze badania genetyczne przeprowadzone w 2000 r. przez Ernsta Brinkmanna z Uniwersytetu w Münster i belgijskiego genetyka profesora Jeana-Jacques'a Cassimana z Katholieke Universiteit w Leuven wykazały, że zachowane serce chłopca pochowanego na cmentarzu koło kościoła Sainte Marguerite w Paryżu wykazuje podobieństwo genetyczne do kodu DNA z włosa Marii Antoniny oraz materiału genetycznego ze szczątków pięciu innych krewnych królewskiej linii Burbonów i Habsburgów. 8 czerwca 2004 r., w 209. rocznicę śmierci, serce 10-letniego Ludwika XVII spoczęło w krypcie bazyliki Saint-Denis obok grobu jego rodziców.

Historia jego krótkiego życia jest pełna tragizmu. Do dzisiaj toczą się spory historyków o to, czy zmarł w wieku dziesięciu lat, czy może został uprowadzany przez wiernych ojcu lojalistów, aby któregoś dnia powrócić na tron Francji? Los Ludwika Karola Burbona, syna Ludwika XVI i królowej Marii Antoniny, pozostaje jedną z najbardziej intrygujących zagadek w historii.

Przerwana kariera

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Historia
Tajemnice lotniska w Chojnie. IPN zbada zbrodnie na więźniarkach
Historia
Andrzej Rottermund: Pałac Saski nie jest ołtarzem ojczyzny
Historia
Ruszył proces zabójcy ze Stasi, którzy zabił Polaka
Historia
Nieustraszona Alexine Tinné
Historia
Uhonorowani za to, że wykazali się szlachetnym czynem