To dla niej Eugeniusz Bodo i Adolf Dymsza jako Paweł i Gaweł w filmie z 1938 r. zaśpiewali kołysankę „Ach, śpij kochanie". To ona brawurowo tańczyła i śpiewała wraz z koleżankami „Panie Janie" w „Zapomnianej melodii", a Aleksander Żabczyński w tym samym obrazie właśnie z myślą o granej przez nią postaci wykonał „Już nie zapomnisz mnie". Choć nie miała wykształcenia aktorskiego, to swym tańcem, śpiewem i wdziękiem piękna Helena Grossówna zdobyła serca kinomanów. Koniec lat 30. w polskim kinie należał do niej – w ciągu zaledwie czterech lat, do wybuchu wojny, wystąpiła w kilkunastu filmach. Ona też miała partnerować Eugeniuszowi Bodo w jego ostatnim, niedokończonym obrazie „Uwaga: szpieg!". Wraz z nim oraz Adolfem Dymszą w styczniu 1940 r. miała płynąć do Ameryki, aby – dzięki wsparciu m.in. Poli Negri – podbić Hollywood. Kupiła już nawet bilet... Wojna brutalnie przerwała sen o karierze za oceanem. A przecież Grossówna naprawdę mogła zostać gwiazdą światowego formatu.
Piękna Helena
Urodziła się 25 listopada 1904 r. w Toruniu. Była córką Niemca Leonarda Grossa oraz Polki Walerii z Winiawskich. W pierwszych latach życia mieszkała wraz z rodzicami przy ul. Lipowej (obecnie Kościuszki; wówczas – Lindenstrasse). To ojcu zawdzięczała biegłą znajomość języka niemieckiego, co zresztą bardzo się jej przydało w czasie hitlerowskiej okupacji. Jak wspominała w jednym z wywiadów w 1985 r., „Moi rodzice byli ludźmi skromnymi. Matka miała dwie córki z poprzedniego małżeństwa. Szybko owdowiała i wyszła po raz drugi za mąż za mego przyszłego ojca. Oprócz mnie urodził się jeszcze brat Bronek. Ojciec był rzeźnikiem i handlarzem bydła. Nieźle nam się powodziło. Matka, przystojna kobieta, nie miała jednak szczęścia w życiu. Po siedmiu latach znowu owdowiała. Została sama z czworgiem dzieci, które bardzo kochała i o które musiała sama się troszczyć. Dlatego, kiedy miałam 15 lat, zaczęłam pracę w charakterze uczennicy w sklepie z konfekcją męską. Marzyłam jednak, żeby tańczyć, zostać aktorką, śpiewać. Po bodaj trzech latach zostałam ekspedientką: mogłam już zarobić na siebie i ulżyć matce". Matka Waleria ponownie wyszła za mąż, Helena miała więc przyrodnie rodzeństwo, a rodzina przeprowadziła się na ul. Wodną (obecnie: PCK); przyszła gwiazda kina uczęszczała do szkoły przy ul. Łąkowej (placówka nadal istnieje) – ponoć już tam Helena tańczyła na zsuniętych ławkach, a echo tych wydarzeń możemy odnaleźć w filmie „Zapomniana melodia" (1938 r.).
Szybko dostrzeżono u dorastającej Helenki niezwykłą urodę, wdzięk i talent do tańca. Ona sama zresztą konsekwentnie podążała za swoją pasją. Jak wspominała w jednym z wywiadów, „Któregoś dnia, w czasie przerwy obiadowej, a trwała ona dwie godziny, spotkałam koleżanki. Szły do teatru, gdzie śpiewały w chórze. Poszłam z nimi, stanęłam nieśmiało w drzwiach. Ktoś zapytał: – Mała, czego tu stoisz? – A co, nie można? – odpowiedziałam pytaniem. – A może też chcesz śpiewać w chórze, jak twoje koleżanki? – Jeszcze jak – odpowiedziałam. Polecono pianistce, żeby mnie przesłuchała. Po próbie powiedziała: – Głos słaby, ale bardzo przyjemny. I tak zostałam chórzystką. Zapisałam się też na roczny kurs tańca. Matce nic nie mówiłam. Dopiero sąsiadka, która pracowała w szatni, zapytała moją mamę: – Pani Gross, czy widziała pani swoją córeczkę w teatrze na scenie? Mama była zaskoczona: – Moja córka na scenie tańczy i śpiewa?".
Zaraz po maturze Grossówna podjęła pracę już jako ekspedientka w toruńskim sklepie z męską konfekcją, ale tylko po to, by w ten sposób zarobić na dalsze lekcje tańca, m.in. w szkole baletowej przy Teatrze Miejskim – którą ukończyła w 1926 r. W tym też teatrze tańczyła przez dwa kolejne sezony. W 1928 r. wyjechała do Paryża, gdzie uczęszczała na kursy baletowe do znanej szkoły Matyldy Krzesińskiej i Bronisławy Niżyńskiej, siostry słynnego Wacława Niżyńskiego. Odbyła tournée baletowe z polskim zespołem, występowała m.in. we Francji, Włoszech i w Szwajcarii. W sierpniu 1928 r. we Francji wyszła za mąż za Jana Gierszala, biznesmena i mecenasa sztuki, z którym po paru latach powróciła do Torunia. Co ciekawe, w czasie pobytu małżeństwa we Francji Gierszal był administratorem podparyskiej posiadłości Poli Negri, czyli Apolonii Chałupiec, hollywoodzkiej gwiazdy pochodzącej z Lipna oddalonego o 40 km od Torunia.
Helena Grossówna zapisała się w annałach polskiej X muzy w sposób szczególny. Oto bowiem pierwsze słowa w języku polskim, jakie oficjalnie zarejestrowano na filmowej taśmie dźwiękowej, padły z jej ust. Jak możemy usłyszeć na stronie www.polskieradio.pl w programie „Notatnik Dwójki" Dawida Dziedziczaka (emisja: 4 września 2014 r.), według ustaleń filmoznawcy dr. Krzysztofa Trojanowskiego było to w czerwcu 1930 r. Te pierwsze słowa Grossówna wypowiedziała dźwięcznym sopranem w podparyskim studiu filmowym amerykańskiej wytwórni Paramount, gdzie produkowano różnojęzyczne wersje amerykańskich filmów. Kręcono wówczas polską wersję „Tajemnicy lekarza", w której wystąpili m.in. Zbigniew Sawan i Maria Gorczyńska. Helena Grossówna grała tam epizod; wystąpiła też w tzw. numerze tanecznym, który wyświetlano jako dodatek do filmu. Tańczyła do „Tanga" zaśpiewanego przez Olgę Orleńską i Witolda Zdzitowieckiego, a wystąpiła w parze z Jerzym Glińskim, z którym wkrótce wróciła do Torunia, stworzyli znakomity duet na scenie i szybko stali się ulubieńcami miejscowej publiczności. W ciągu jednego sezonu Grossówna zagrała w blisko 20 premierach – takie było wówczas tempo! – układała nawet do nich choreografie; był to repertuar rozrywkowy: rewie, opery i operetki. W sezonie 1931–1933 pracowała jako primabalerina w Teatrze Wielkim w Poznaniu, w następnym zaś została zaangażowana jako choreografka w bydgoskim teatrze, by w 1935 r. powrócić do Poznania, gdzie m.in. wystąpiła w operetce „Jacht miłości" na scenie Teatru Nowego. I właśnie ten występ otworzył jej drogę do Warszawy i wielkiej kariery filmowej.