Alina Janowska miała szczęście do ludzi, których spotykała na swej życiowej drodze... To stwierdzenie jest jednak swoistym uproszczeniem, ponieważ to ona sprawiała – siłą swego charakteru, ujmującym sposobem bycia, czarującym i szczerym uśmiechem – że zarówno bliscy, jak i przypadkowi znajomi oferowali jej pomoc w osiągnięciu obranego przez nią celu. Tak było w dramatycznych latach II wojny światowej, ale także w czasach jej powojennej zawodowej aktywności. Nie rozczulała się nad sobą, tylko rzucała w wir pracy i obowiązków. Od 1963 r. zawsze mogła liczyć na pomocną dłoń męża – Wojciecha Zabłockiego – wybitnego architekta oraz szermierza. Przez kilkanaście lat uprawiania szermierki (lata 50. i 60.) Zabłocki czterokrotnie brał udział w igrzyskach olimpijskich, na których zdobył trzy medale – dwa srebrne i brązowy (w drużynie). Ponadto wywalczył dziewięć medali mistrzostw świata, a także pięć tytułów mistrza Polski. I to głównie on z troską i uczuciem do końca zajmował się żoną – w ostatnich latach życia chorującą na alzheimera. Mogła także liczyć na wsparcie dorosłych dzieci: Agaty (ur. 1957) z pierwszego małżeństwa z Andrzejem Boreckim, anestezjolożki mieszkającej w Bostonie, Michała Zabłockiego (ur. 1964) – poety, scenarzysty i reżysera, który odnalazł swoje miejsce na ziemi w Krakowie, oraz Katarzyny (ur. 1969), italianistki, która uwiła swe gniazdo w Nowym Jorku.
Los ciężko doświadczył Alinę Janowską, kobietę, która przez całe zawodowe życie korzystała ze swej doskonałej pamięci – a w ostatnich latach z dnia na dzień zapominała coraz więcej. Jeszcze mając 85 lat, w cyklicznym programie „Notacje" przez blisko dwie godziny ze szczegółami opowiadała o swych burzliwych losach (nagranie dostępne jest na stronie Ninateka.pl). Gdy miała niemal 90 lat, udzieliła wywiadu Łukaszowi Maciejewskiemu, dzięki czemu znalazła się w gronie 20 najwybitniejszych gwiazd polskiego kina, obok m.in. Niny Andrycz, Ireny Kwiatkowskiej i Danuty Szaflarskiej – w wyjątkowej publikacji „Aktorki. Spotkania" (Świat Książki 2012). Odeszła 13 listopada 2017 r., mając 94 lata, ale nadal żyje w pamięci nie tylko najbliższej rodziny. Młodzi miłośnicy kina mogą jednak nie zdawać sobie sprawy z tego, jak barwne i dramatyczne było życie Aliny Janowskiej.
Alina Janowska w „Zakazanych piosenkach”. Premiera pierwszego po wojnie polskiego filmu odbyła się 8 stycznia 1947 r. w warszawskim kinie Palladium
Śliczna panienka z ziemiańskiego rodu
Od narodzin w Warszawie 16 kwietnia 1923 r. otaczali ją niezwykli ludzie. To dla niej i rodzinnego szczęścia matka Marcelina z Rymkiewiczów zrezygnowała z kariery śpiewaczki. Była obdarzona wyjątkowym mezzosopranem, nauki pobierała w Petersburgu, a na początku lat 20. ub. wieku występowała w Teatrze Nowości u boku słynnej Messalki – Lucyny Messal.
Zakochała się jednak w Stanisławie Janowskim – wykształconym ziemianinie z Wileńszczyzny, biegle władającym kilkoma językami, m.in. francuskim i niemieckim. Pasjonowała go przyroda, ukończył więc studia inżynieryjno-rolnicze (w Warszawie, mimo że edukację rozpoczynał jeszcze przed I wojną w Petersburgu). Janowscy nie zagrzali długo miejsca w stolicy, choć właśnie w Warszawie w 1926 r. urodził się młodszy brat Aliny, Witold (w przyszłości uznany grafik, profesor PWSSP – ASP – w Gdańsku; zmarł w 2006 r., notabene przed śmiercią zmagał się z postępującą chorobą Alzheimera).