Proces Hitlera. Niewykorzystana okazja

26 lutego 1924 r. rozpoczął się w Monachium proces Adolfa Hitlera, emerytowanego gen. Ericha Ludendorffa i ośmiu innych osób oskarżonych o zdradę stanu i przeprowadzenie zbrojnego zamachu na władze Bawarii.

Aktualizacja: 25.02.2021 17:59 Publikacja: 25.02.2021 15:39

Organizatorzy puczu monachijskiego. Zdjęcie zostało wykonane przed budynkiem sądu, prawdopodobnie 1

Organizatorzy puczu monachijskiego. Zdjęcie zostało wykonane przed budynkiem sądu, prawdopodobnie 1 kwietnia 1924 r. Od lewej stoją: Heinz Pernet, Friedrich Weber, Wilhelm Frick, Hermann Kriebel, Erich Ludendorff, Adolf Hitler, Wilhelm Brückner, Ernst Röhm i Robert Wagner

Foto: Bundesarchiv

Śledztwem kierował prokurator Hans Ehard. Jego zadaniem było udowodnienie, że pucz był dziełem Kampfbundu – ligi bojowej trzech stowarzyszeń nacjonalistycznych: NSDAP, Oberland League i Bund Reichskriegsflagge.

Zdumiewa, że Hitler naprawdę wierzył w powodzenie puczu, mimo że tak naprawdę nie uzyskał wsparcia ze strony Reichswehry, policji landowej czy nielicznych członków rządu bawarskiego, na których wcześniej liczył. Marzył mu się marsz na Berlin, wzorowany na marszu Mussoliniego na Rzym. Okoliczności w Monachium były jednak zupełnie inne niż we Włoszech.

Z perspektywy późniejszej przerażającej roli, jaką w historii Niemiec i świata odegra Adolf Hitler, jego zachowanie w czasie tego „puczu piwnego" wydaje się wręcz karykaturalne. Wieczorem 8 listopada 1923 r. kazał obstawić swoim ludziom wejście do piwiarni Bürgerbräukeller przy Rosenheimer Straße w dzielnicy Haidhausen, w której naradzali się jego polityczni sojusznicy, przywódcy Kampfbundu. Następnie odegrał błazeńską scenkę wkroczenia szturmem do lokalu z pistoletem w dłoni. Cała sytuacja mogłaby jedynie śmieszyć, gdyby nie świadomość, że w tak groteskowy sposób zachowywał się człowiek, który za 15 lat utopi świat we krwi.

Hitler rozkazał ustawić w drzwiach piwiarni ciężki karabin maszynowy skierowany lufą w kierunku obradujących przywódców Kampfbundu. Następnie wskoczył na krzesło, wystrzelił z pistoletu w sufit i rozpoczął neurotyczną tyradę o wybuchu „rewolucji narodowej", która obali rządy w Monachium i Berlinie. Zdumionym trzem koalicjantom Kampfbundu: Gustavowi Ritterowi von Kahrowi, gen. Otto von Lossowi i dowódcy bawarskiej policji Hansowi Ritterowi von Seißerowi, kazał wyjść ze sobą na zaplecze piwiarni. Tam, wyraźnie pobudzony jakimiś środkami odurzającymi, wymachiwał im pistoletem przed nosami, krzycząc przy tym, że powołuje rząd bawarski kierowany przez eksprezydenta policji monachijskiej Ernsta Pöhnera, a sam obejmuje urząd kanclerza Rzeszy. Tak rozpoczęła się piwiarniana „rewolucja narodowa", której kult stanie się fundamentem ideologicznym III Rzeszy. Cała ta żałosna „rewolucja" zakończyła się tego samego dnia strzelaniną na pobliskim Odeonsplatz przy pomniku Feldherrnhalle. Pech chciał, że jedna z kul minęła Hitlera i trafiła stojącego przy nim Maxa Erwina von Scheubnera-Richtera, który, padając, złapał swojego wodza za rękę i pociągnął na ziemię. Fatalny w skutkach przypadek zdecydował o losie milionów ludzi, którzy przez Hitlera stracą życie niecałe dwie dekady później.

„Rewolucja narodowa" trwała więc kilka minut. Najgłośniej słychać było wyjącego z bólu Göringa, który z rozerwanym kulą karabinową jądrem uciekał w boczną uliczkę. Podobnie Hitler wymknął się obławie i schronił w domu Hanfstaegla, gdzie dopiero dwa dni później odnalazła go policja.

Przywódca NSDAP umiejętnie wykorzystał proces przed monachijskim sądem, aby wygłaszać swoje poglądy. Zaprzeczył, że zamierzał dokonać zamachu stanu, i w dość zręczny sposób przekonywał, że to ustrój Republiki Weimarskiej jest wynikiem zamachu stanu, a on jedynie chciał przywrócić Niemcom godność. Z błazeńskiego puczysty przeobraził się w oratora, któremu niefortunnie pozwalano wygłaszać tyrady. Gdyby został postawiony przed sądem Rzeszy w Lipsku, czekałby go stryczek. Niestety, bawarski system sprawiedliwości okazał się za słaby w starciu z przebiegłym demagogiem. Oskarżony wygłaszał płomienne antysemickie przemówienia i rzucał gromy na „listopadowych zdrajców". Prawicowa prasa podchwyciła temat i skrupulatnie publikowała wszystkie te wypowiedzi. 1 kwietnia 1924 r. ogłoszono wyrok. Ludendorffa uniewinniono, a Hitlera, podobnie jak trzech triumwirów Kampfbundu, skazano jedynie na pięć lat więzienia. Sąd nie zgodził się na deportację Hitlera do Austrii, uzasadniając to jego zasługami w czasie służby pełnionej w bawarskiej armii. Tak oto naiwni monachijscy sędziowie, łamiąc przepisy ustawy o ochronie republiki, uratowali potwora. Najtrafniej ich decyzję podsumował berliński dziennik „Berliner Tageblatt": „to było całkowite bankructwo wymiaru sprawiedliwości".

Śledztwem kierował prokurator Hans Ehard. Jego zadaniem było udowodnienie, że pucz był dziełem Kampfbundu – ligi bojowej trzech stowarzyszeń nacjonalistycznych: NSDAP, Oberland League i Bund Reichskriegsflagge.

Zdumiewa, że Hitler naprawdę wierzył w powodzenie puczu, mimo że tak naprawdę nie uzyskał wsparcia ze strony Reichswehry, policji landowej czy nielicznych członków rządu bawarskiego, na których wcześniej liczył. Marzył mu się marsz na Berlin, wzorowany na marszu Mussoliniego na Rzym. Okoliczności w Monachium były jednak zupełnie inne niż we Włoszech.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Historia
Nie tylko Barents. Słynni holenderscy żeglarze i ich odkrycia
Historia
Jezus – największa zagadka Biblii
Historia
„A więc Bóg nie istnieje”. Dlaczego Kazimierz Łyszczyński został skazany na śmierć
Historia
Tadeusz Sendzimir: polski Edison metalurgii
Historia
Jerozolima. Nowa biografia starego miasta