Krzysztof Kowalski: Co robimy od stuleci? Dzieci

Słynne twierdzenie Kartezjusza „cogito ergo sum" – myślę, więc jestem – prześmiewcy parafrazują, czyniąc z niego „coito ergo sum" (spółkuję, więc jestem). Najnowsze odkrycia wskazują, że ta prześmiewcza wersja ma naukowy sens.

Publikacja: 11.02.2021 21:00

Krzysztof Kowalski: Co robimy od stuleci? Dzieci

Foto: stock.adobe.com

Jeden z najnowszych artykułów na portalu popularyzującym odkrycia naukowe Slate.fr nosi tytuł: „Życie seksualne neandertalczyków". Tytuł jest chwytliwy, ale mocno na wyrost, gdyż o życiu tym wiadomo bardzo niewiele, natomiast o jego skutkach – coraz więcej. Artykuł rozpoczyna się od stwierdzenia, że od tysięcy lat, w epoce prehistorycznej, jaskiniowcy – mężczyźni i kobiety – odbywali stosunki płciowe, a życie seksualne kwitło: „Nie trzeba tego dowodzić, to logiczne, w przeciwnym razie nie byłoby nas, ludzi współczesnych" – czytamy w artykule. A więc jednak... „coito ergo sum".

W 2002 r., w karpackiej jaskini Anina w Rumunii, dokonano istotnego odkrycia: pośród odkopanych tam kości wielu gatunków ssaków znalazły się szczątki ludzkie, m.in. żuchwa, którą uznano za kość człowieka anatomicznie współczesnego, a zatem Homo sapiens, mimo że posiada niektóre cechy neandertalskie. Analiza genetyczna próbki pobranej z tej żuchwy wykazała, że występuje w niej od 6 do 9 proc. DNA neandertalskiego, aż trzykrotnie więcej niż u ludzi obecnie chodzących po świecie. Badacze uznali to za niezbity dowód relacji seksualnych pomiędzy jaskiniowcami dwóch gatunków.

Prof. Laura Weyrich z Pennsylvania State University analizowała osad na zębach neandertalskich odkopywanych w różnych jaskiniach Europy. Odkryła, że osad ten zawiera bakterie charakterystyczne dla osadu nazębnego Homo sapiens współczesnego neandertalczykom. Wniosek mógł być tylko jeden: bakterie zostały przekazane między przedstawicielami obu gatunków podczas najbliższych z możliwych fizycznych relacji, czyli podczas stosunków płciowych.

Prof. Ville Pimenoff z Karolinska Institutet w Sztokholmie bada odmiany papillomawirusa także na podstawie szczątków ludzi prehistorycznych. Stwierdził, że ich rozprzestrzenienie geograficzne pokrywa się z obszarem, na którym żyli neandertalczycy. Rzecz jednak w tym, że papillomawirus to HPV (Human papillomawirus) – wirus brodawczaka odgrywający kluczową rolę w powstawaniu raka szyjki macicy. Istnieje tylko jedno wytłumaczenie tego fenomenu: HPV był przenoszony między gatunkami poprzez liczne stosunki płciowe w różnych rejonach świata.

Co więcej, nie był to jedyny wirus transmitowany między Homo neanderthalensis i Homo sapiens drogą płciową. Wprawdzie nigdy nie dowiemy się, czy te prehistoryczne „obłapki" miały miejsce w jaskiniach, czy raczej „pod chmurką", natomiast wiadomo coraz więcej o tym, jak wpłynęły na nasz gatunek pod względem biologicznym. Odkryli to badacze z tak prestiżowych placówek, jak Harvard Medical School, University of Washington, Max Planck Institute. Analiza neandertalskiego DNA wykazała, że chromosom Y niektórych z nich ma wiele wspólnego z takim chromosomem człowieka współczesnego, a to oznacza, że w epoce jaskiniowców dochodziło do częstych stosunków płciowych pomiędzy mężczyznami Homo sapiens a kobietami neandertalskimi. Aktywność ta była na tyle duża, że doprowadziła do zmodyfikowania chromosomu Y u Homo sapiens na całe pokolenia. Tu kłania się Jan Sztaudynger ze swoją genialną intuicją prehistoryczną: „Co robimy od stuleci? Dzieci".

Wspólne „robienie dzieci" przez obydwa gatunki w Europie trwało przez ok. 15 tys. lat; w okresie od 40 do 25 tys. lat temu oba gatunki współwystępowały na tych samych terytoriach, potem neandertalczycy zeszli ze sceny dziejowej, być może rozpłynęli się w gatunku Homo sapiens – właśnie z powodu intensywnie uprawianej międzygatunkowej „obłapki".

Owo „robienie dzieci w jaskiniach" wpłynęło na geny związane z układem odpornościowym ludzi współczesnych. Geny te, odziedziczone po neandertalczykach, zapewniają ochronę przed rozmaitymi patogenami: bakteriami, grzybami i pasożytami. Europejczycy zawdzięczają im także jasny kolor skóry i włosów. Blondynki i blondyni to neandertalskie dziedzictwo.

Ale kij ma dwa końce: ten sam wkład neandertalski w genom Homo sapiens sprawił, że wielu ludzi jest teraz podatnych na alergie, gruźlicę skóry występującą najczęściej na twarzy (toczeń), cukrzycę typu 2, chorobę Leśniowskiego-Crohna (przewlekłe zapalenie przewodu pokarmowego z kłopotliwymi objawami).

I jak tu nie podziwiać Jana Sztaudyngera, który bez wiedzy na poziomie Harvard Medical School wiedział, że:

„Już od czasów Adama, niestety,

Bokiem mężczyznom wychodzą kobiety".

Jeden z najnowszych artykułów na portalu popularyzującym odkrycia naukowe Slate.fr nosi tytuł: „Życie seksualne neandertalczyków". Tytuł jest chwytliwy, ale mocno na wyrost, gdyż o życiu tym wiadomo bardzo niewiele, natomiast o jego skutkach – coraz więcej. Artykuł rozpoczyna się od stwierdzenia, że od tysięcy lat, w epoce prehistorycznej, jaskiniowcy – mężczyźni i kobiety – odbywali stosunki płciowe, a życie seksualne kwitło: „Nie trzeba tego dowodzić, to logiczne, w przeciwnym razie nie byłoby nas, ludzi współczesnych" – czytamy w artykule. A więc jednak... „coito ergo sum".

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Historia
Stanisław Ulam. Ojciec chrzestny bomby termojądrowej, który pracował z Oppenheimerem
Historia
Nie tylko Barents. Słynni holenderscy żeglarze i ich odkrycia
Historia
Jezus – największa zagadka Biblii
Historia
„A więc Bóg nie istnieje”. Dlaczego Kazimierz Łyszczyński został skazany na śmierć
Historia
Tadeusz Sendzimir: polski Edison metalurgii