W 2016 r. minęła setna rocznica wprowadzenia w życie pierwszej amerykańskiej ustawy antynarkotykowej. Jeszcze przed I wojną światową w każdej aptece w USA można było swobodnie zakupić heroinę Bayera, opium na astmę czy słynne kokainowe dropsy dla dzieci.
W 1886 r. aptekarz John Pemberton stworzył napój zawierający niewielkie ilości czystej kokainy z liści koki z dodatkiem orzeszków kola. Tak oto powstało sprzedawane za kilka centów z saturatora „francuskie wino Pembertona z koki", nazwane później coca-colą. Dzisiaj za swój wynalazek pan Pemberton zostałby aresztowany. Picie jego „cudownego napoju" powodowało bowiem niewielką stymulację wydzielania dopaminy w mózgu.
Oprócz coca-coli, która stała się najsłynniejszym symbolem amerykańskiego kapitalizmu, twarde narkotyki zawierało wiele innych preparatów dostępnych na półkach XIX-wiecznych aptek. W niemieckim mieście Mannheim produkowano niezwykle popularne kokainowo-chininowe drażetki firmy C.F. Boehringer & Soehne. W ulotkach reklamowych producent zapewniał, że zawierają czystą kokainę. Podobną czystość kokainy gwarantowały przeznaczone dla dzieci pastylki na ból zębów firmy Lloyd Manufacturing, sprzedawane po 15 centów. Zadziwiające, że ówcześni lekarze nie stwierdzali uzależnienia dzieci od pastylek, mimo że ich niepokój mógł wzbudzić fakt, że nawet najbardziej nadpobudliwe maluchy uspokajały się po ich zażyciu.
W XIX w. kokaina była także masowo dodawana do wina, które – jak zapewniali producenci – „gwarantowało radość i świetny humor u osób je spożywających". Największe stężenie czystej kokainy zawierało Metcalf's Coca Wine, którego efekt rozweselający był ponoć niezrównany. Mocą mogło mu dorównać jedynie Vin Mariani, o którym mówiono, że jest królem trunków z koki. Reklamą tego wina na rynku amerykańskim zajął się Jean-Franç1 ois Berthelier, największy komik teatralny drugiej połowy XIX wieku. Vin Mariani rekomendowało aż 7 tys. lekarzy i farmaceutów, którzy uważali je za najlepszy środek na „siłę ciała, rozkwit umysłu i ukojenie skołatanych nerwów". Wino to cieszyło się tak niezwykłą popularnością, że nawet papież Leon XIII wyraził zgodę, aby na etykietce „cudownego trunku" umieszczono jego wizerunek wraz ze specjalnym błogosławieństwem dla tych, którzy go spożywają.
Prawdziwym hitem ostatniej dekady XIX wieku były produkty zawierające heroinę. Ten najsilniejszy półsyntetyczny opioid przynosił ulgę niemal we wszystkich chorobach nękających społeczeństwo epoki wiktoriańskiej – od kaszlu po cholerę. Od 1900 r. w obrocie znalazły się też produkowane przez firmę Bayer tabletki zawierające kwas acetylosalicylowy (zwany potocznie aspiryną) oraz drażetki z heroiny. Znamienne, że najbardziej obawiano się uzależnienia pacjentów od tego pierwszego medykamentu.