3 lutego 1945 r. brytyjskie bombowce zniszczyły fragment Kancelarii Rzeszy, w którym znajdowały się pomieszczenia mieszkalne Führera. Hitler głęboko przeżył utratę miejsca, z którym zdążył się już oswoić. Niechętnie przeniósł się teraz do niedawno wybudowanego w ogrodach Kancelarii bunkra przeciwlotniczego. Ministrowi propagandy Josephowi Goebbelsowi zdradził, że kiedy przyjdzie czas, to te ponure miejsce uczyni swoją ostatnią redutą i tu odbierze sobie życie w razie przegranej Niemiec. Goebbels zapewnił go, że niezależnie od okoliczności pozostanie u jego boku, a po śmierci wodza wraz z małżonką popełni samobójstwo. Hitler z charakterystyczną dla siebie megalomanią przemieszaną z pozorowaną skromnością odpowiedział, że „nie uważa tej postawy wprawdzie za właściwą, ale odnosi się do niej z podziwem".
W następnych dniach obaj mężczyźni rzadko się spotykali. Hitler zajął się niemal wyłącznie sytuacją militarną na wszystkich frontach, co przyniosło oczywiście opłakane rezultaty dla Niemiec, a Goebbels popadł w nastrój mistyczny, każdego dnia oczekując cudu, który miałby odmienić zbliżającą się katastrofę. Minister był przekonany, że będzie nim wielka kontrofensywa na wschodzie, o której Führer mówił mu kilka dni wcześniej. Ostatecznie z gigantycznej nawałnicy – jak to widział oczami wyobraźni Goebbels – wyszła jedynie znacznie mniejsza operacja armii grupy „Wisła" (Weichsel), która nie przełamała sowieckich linii.
Zanim jednak ruszyło to niemieckie natarcie, 13 lutego stało się coś niepokojącego. Podczas narady sytuacyjnej doszło do zdumiewającego starcia Führera z generalnym inspektorem Wojsk Pancernych generałem Heinzem Guderianem, który wymusił na Hitlerze, aby przydzielić głównodowodzącemu Waffen-SS Heinrichowi Himmlerowi doradcę militarnego w osobie doświadczonego dowódcy wojsk pancernych Wehrmachtu, generała Walthera Wencka. Mimo że Hitler wpadł w szał i uznał żądania Guderiana za wtrącanie się w jego politykę kadrową, musiał ustąpić legendarnemu twórcy koncepcji nowoczesnego blitzkriegu.
Awantura była sygnałem, że dowództwo Wehrmachtu uważa Hitlera za dyletanta, który nieustannie szkodzi siłom zbrojnym. Ofensywa, która miała być wielkim zwrotem w tej wojnie, załamała się po kilku dniach. Już 24 lutego zamieniła się w paniczną obronę Pomorza, na które ruszyło kolejne potężne uderzenie Armii Czerwonej.
1 marca Armia Czerwona dotarła do Kołobrzegu i odcięła Gdańsk od reszty Rzeszy. Odwagi walczącym nie dodała najdroższa w historii nazistowskiej kinematografii produkcja filmu kostiumowego „Kolberg" w reżyserii Veita Harlana. To monumentalne dzieło, nakręcone dla wskrzeszenia ducha bojowego Niemców, wskazywało jedynie na desperację reżimu. Dumne odwoływanie się do obrony Kołobrzegu z 1807 r. nie dało żadnych rezultatów. W pierwszych dniach marca Amerykanie i Francuzi stali już na linii Renu, każdej nocy kolejne dzielnice niemieckich miast zamieniały się w płonące zgliszcza, a Armia Czerwona wkraczała na Dolny Śląsk. Zaledwie miesiąc później zajęła pozycje nad Nysą Łużycką. Los Niemiec był przesądzony.