Jak powstawał Twitter

Jak pamiętamy, koniec prezydentury Donalda Trumpa wiązał się m.in. z zablokowaniem jego konta w serwisie społecznościowym Twitter. Portal ten z prostej rozrywki towarzyskiej (tak był pomyślany!) zamienił się w potężne narzędzie polityczne. Myślę, że w tym kontekście warto przypomnieć kilka faktów z jego historii.

Publikacja: 04.02.2021 10:02

Twitter debiutuje na nowojorskiej giełdzie, 7 listopada 2013 r. Od lewej: Jack Dorsey, „Biz” Stone,

Twitter debiutuje na nowojorskiej giełdzie, 7 listopada 2013 r. Od lewej: Jack Dorsey, „Biz” Stone, Evan Williams i Dick Costolo

Foto: Getty Images, Andrew Burton

Pomysł stworzenia takiego serwisu internetowego do mikroblogowania powstał najpierw w firmie Odeo, założonej przez Noaha Glassa i Evana Williamsa. Współpracował z nimi początkowo Kevin Systrom, który jednak później odłączył się od nich i założył inny ogromnie popularny serwis społecznościowy – Instagram. Ale o serwisie Instagram napiszę innym razem, a tutaj wracam do historii powstania Twittera.

Pomysł narodził się podobno jeszcze w 2000 r., gdy Jack Dorsey (amerykański programista i przedsiębiorca, współzałożyciel serwisu Twitter) zaczął korzystać z serwisu LiveJorunal, założonego w 1999 r. przez Brada Fitzpatricka. Na marginesie można dodać, że serwis ten później (w 2007 r.) został przejęty przez rosyjskie przedsiębiorstwo SUP Media i obecnie funkcjonuje w Rosji pod nazwą "Żiwoj Żurnał". W 2000 r., gdy interesował się nim Dorsey, serwis LiveJorunal umożliwiał publiczne prowadzenie bloga lub internetowego dziennika, ale miał liczne ograniczenia. Dorsey szukał sposobu na przezwyciężenie tych ograniczeń, głównie w zakresie strumieniowego przesyłania danych.

Pierwszy szkic projektu mikrobloga o pewnych cechach podobnych do dzisiejszego Twittera powstał w 2001 r. Dorsey uruchomił wtedy narzędzie do strumieniowego przekazywania informacji (tzw. API webowe) i stworzył serwis nazwany stat.us, a następnie udostępnił go na potrzeby komunikacji wewnętrznej firmy Odeo. Serwis był bardzo wygodny, ale firma Odeo miała formę startupu i niewielu pracowników, dlatego trudno to było uznać za jakiś doniosły fakt w dziejach informatyki.

Narodziny Twittera

Twitter w kształcie będącym zapowiedzią dzisiejsze potężnego serwisu internetowego został założony 21 marca 2006 r. Do grupy inicjatorów, jaką tworzyli Jack Dorsey, Noah Glass i Evan Williams, dołączył Christopher „Biz" Stone. Razem stworzyli oni system komunikacyjny, który w odróżnieniu od działającego już w 2006 r. Facebooka (o którym pisałem w „Rzeczy o Historii" 22 stycznia 2021 r.) był od początku bardzo mocno zorientowany na używanie go za pomocą telefonów komórkowych. Niepotrzebny był komputer – wiadomość można było wysłać lub odebrać wszędzie – i to sprawiło, że serwis ten zrewolucjonizował sposób komunikacji w internecie. Zniknął funkcjonujący od czasu powstania pierwszych gazet (a potem innych mediów) podział na nadawców informacji (dziennikarzy, reporterów) i jej odbiorców (czytelników, radiosłuchaczy, telewidzów). Każdy z użytkowników Twittera mógł stać się nadawcą informacji, a fakt, że mógł ją wysłać szybko i wygodnie z telefonu komórkowego, sprawiał, że wiadomość ta mogła dotyczyć zdarzenia sprzed dosłownie kilku sekund i miejsca, do którego nikt inny nie dotarł. Tak szybkiego i wszechobecnego systemu powiadomień nikt wcześniej nie stworzył, dlatego sukces Twittera był nieunikniony – chociaż nie przyszedł szybko.

W dwa miesiące po uruchomieniu tego serwisu miał on zaledwie 5 tysięcy użytkowników, co przy milionach użytkowników konkurencyjnego (w pewnym stopniu) Facebooka było wynikiem mało zadowalającym.

Warto tu wspomnieć, że nazwa serwisu pochodzi od słowa „tweet", czyli ćwierkanie, bo z tym się kojarzyły twórcom krótkie wiadomości tekstowe (podstawowo 140 znaków, niekiedy do 280 znaków), będące podstawą działania tego serwisu. Podobno pomysłodawcą nazwy serwisu był mniej znany „ojciec założyciel Twittera" Noah Glass. W momencie jego uruchamiania twórcy wykupili w sieci telefonii komórkowej numer 89887, który w telefonach mających na klawiaturze obok cyfr także litery dawało nazwę TWTTR – czyli „Twitter" bez samogłosek. Dołożono także logo w postaci znanego dziś wszystkim ptaszka. Oczywiście platforma w internecie też była niezbędna, bo sporo osób chciało wysyłać i odbierać owe „ćwierknięcia" także za pomocą komputerów, Evan Williams odkupił więc od innych udziałowców portal Odeo. I to była podstawa Twittera.

Zanim pojawiły się tzw. hashtagi

Poza możliwością wysyłania szybkich wiadomości Twitter stworzył także bardzo pomysłowy system ich dystrybucji. W odróżnieniu od Facebooka, w którym otrzymuje się czasem setki niepotrzebnych postów od znajomych i trudno się dokopać do tej wiadomości, której w danym momencie poszukujemy, w Twitterze można zadeklarować, czyje wiadomości chcemy czytać. Twitter to jest taki elektroniczny słup ogłoszeniowy. Wpisana przez użytkownika wiadomość zostaje momentalnie umieszczona na jego profilu i jest natychmiast widoczna dla innych użytkowników, ale tylko takich, którzy zadeklarowali, że obserwują ten profil. To daje możliwość mało kłopotliwego (wpisanie wiadomości trwa krócej niż minutę) i bardzo masowego (niektóre profile są obserwowane przez dziesiątki milionów użytkowników!) rozpowszechniania różnych komunikatów, komentarzy, opinii itp. Cenią to zwłaszcza politycy i celebryci, dla których Twitter jest jak trybuna, z której mogą przemawiać do ogromnych tłumów.

Wśród użytkowników Twittera trwa rywalizacja o to, kto będzie miał więcej osób obserwujących. To także przyczynia się do wzrostu jego popularności, zwłaszcza wśród ludzi młodych, którzy bardzo pragną zaistnieć publicznie. Co więcej, w każdej chwili można przejść także do bezpośredniego kontaktu z innym użytkownikiem: @nazwa_użytkownika = odpowiedź. Jest to bardzo wygodne i sprzyja zawieraniu znajomości na bazie wspólnych zainteresowań.

W serwisie Twittera jest jeszcze kilka innych bardzo prostych i łatwych w użyciu udogodnień, które zwiększają jego atrakcyjność. Głównym z tych udogodnień (i najczęściej stosowanym) są tzw. hashtagi. Jeśli jakieś słowo w prezentowanej w Twitterze wiadomości zostanie poprzedzone znakiem # (czytanym jako „hasz"), to owo słowo stanie się hashtagiem i możliwe będzie potem grupowanie razem różnych wiadomości różnych użytkowników, w których ten sam hashtag został użyty. To bardzo usprawnia internetowe dyskusje, bo łatwo się skoncentrować wyłącznie na jednym wybranym problemie, zbierając z różnych wpisów informacje na jego temat. Warto wiedzieć, że system hashtagów w Twitterze zaproponował 26 sierpnia 2007 r. Stowe Boyd. Pomysł przyjął się i jest obecnie powszechnie stosowany.

Jak pozyskać użytkowników?

Mimo opisanych wyżej zalet Twitter początkowo nie miał dużego powodzenia. Punktem zwrotnym była konferencja SXSWI (South by Southwest Interactive) w 2007 r., podczas której na korytarzach przy sali konferencyjnej wyświetlano strumienie tweetów pokazujących na bieżąco, co się dzieje. Ludzie przekonali się, że to jest wygodne narzędzie, a liczba wysyłanych wiadomości wzrosła do 60 tysięcy dziennie. W następnym kwartale zanotowano już 400 tys. tweetów, a po roku liczba ta się podwoiła. Człowiekiem, który docenił potencjał Twittera w polityce, był Barack Obama. Zarejestrował się w serwisie 5 marca 2007 r. i bardzo umiejętnie wykorzystał to narzędzie w wyborach prezydenckich w USA w 2008 r., dzięki czemu (między innymi) zamieszkał w Białym Domu.

W 2009 r. Twitter odegrał ważną rolę w relacjach z katastrofy samolotu US Airways 1549, kiedy po zderzeniu ze stadem ptaków podczas startu samolot musiał awaryjnie lądować na rzece Hudson. W tym samym roku z pomocą tego komunikatora organizowali się bojownicy arabskiej wiosny po sfałszowanych wyborach prezydenckich w Iranie. Przykłady można by mnożyć.

Przekłada się to na aktywność w sieci. W 2010 r. użytkownicy Twittera wysyłali 65 mln wiadomości dziennie, czyli około 750 tys. tweetów na sekundę. Obecnie liczba ta wzrosła do 1,6 mld tweetów dziennie, a liczba użytkowników przekroczyła pół miliarda. Wszystko jest płynne, dynamiczne – i przez to doskonale oddające główne właściwości współczesnego świata, w którym dzieje się dużo, zmiany następują szybko, a zainteresowanych ważną (lub tylko ciekawą) wiadomością mogą być miliony.

Popularność przekłada się na pieniądze

Tam, gdzie jest wielu użytkowników, są też wielkie pieniądze. O tym, ile warta jest popularność Twittera, można się było przekonać 7 listopada 2013 r., gdy firma przeżywała debiut na nowojorskiej giełdzie. Cena akcji tej spółki podczas pierwszego notowania wzrosła o 73 proc. i nadal rośnie, bo Twitter przynosi duże zyski. Aktualna wycena wartości tej firmy wynosi 112 mld USD. Wynika to z dużych zysków i małych kosztów działania. W 2019 r. Twitter zarobił 3,46 mld USD, przy czym ze względu na niskie koszty działalności zysk netto wyniósł 1,47 mld USD.

Obecnie firma zatrudnia niemal 4 tys. osób, które pracują w 35 biurach na całym świecie. W Polsce użytkowników Twittera jest ponad 4 mln, co powoduje, że jest on trzecim pod względem liczby użytkowników serwisem społecznościowym w naszym kraju. Badania statystyczne pokazują, że użytkownikami są głównie ludzie w wieku 25–34 lat, chociaż sporą popularność obserwuje się także wśród nastolatków, a systematycznie rośnie też liczba fanów wśród osób z przedziału 35–44 lat, a także seniorów.

Niestety, nie uniknięto problemów. Sukces ma wielu ojców, ale ci ojcowie nie zawsze zgadzają się ze sobą. Gdy Williams stał się właścicielem firmy Odeo (późniejszego Twittera), to w pierwszej kolejności wyrzucił Noaha Glassa. Jack Dorsey do 2008 r. był dyrektorem generalnym Twittera, ale potem też musiał odejść i Evan Williams przejął od niego funkcję dyrektora generalnego Twittera. Słowem – twórcy Twittera odnieśli sukces, ale niekoniecznie dobrze ten sukces skonsumowali.

Powodzenie Twittera kłuło też w oczy hakerów, w wyniku czego w lipcu 2009 r. serwis został zaatakowany i wykradziono jego dane. Miesiąc później kolejny atak unieruchomił serwis na ponad dwie godziny. Najgorsze nastąpiło jednak 18 grudnia 2009 r. Hakerzy znowu pokonali bariery zabezpieczeń serwisu i wykradli dane użytkowników, w tym także ich hasła. To była naprawdę poważna wpadka. Od tej pory serwis jest lepiej chroniony i do kolejnych włamań nie dochodzi, ale w internecie obowiązuje zasada: nigdy nie mów nigdy...

Pomysł stworzenia takiego serwisu internetowego do mikroblogowania powstał najpierw w firmie Odeo, założonej przez Noaha Glassa i Evana Williamsa. Współpracował z nimi początkowo Kevin Systrom, który jednak później odłączył się od nich i założył inny ogromnie popularny serwis społecznościowy – Instagram. Ale o serwisie Instagram napiszę innym razem, a tutaj wracam do historii powstania Twittera.

Pomysł narodził się podobno jeszcze w 2000 r., gdy Jack Dorsey (amerykański programista i przedsiębiorca, współzałożyciel serwisu Twitter) zaczął korzystać z serwisu LiveJorunal, założonego w 1999 r. przez Brada Fitzpatricka. Na marginesie można dodać, że serwis ten później (w 2007 r.) został przejęty przez rosyjskie przedsiębiorstwo SUP Media i obecnie funkcjonuje w Rosji pod nazwą "Żiwoj Żurnał". W 2000 r., gdy interesował się nim Dorsey, serwis LiveJorunal umożliwiał publiczne prowadzenie bloga lub internetowego dziennika, ale miał liczne ograniczenia. Dorsey szukał sposobu na przezwyciężenie tych ograniczeń, głównie w zakresie strumieniowego przesyłania danych.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie