Prezydentura Jamesa Abrama Garfielda przypadła na okres szybkiej industrializacji Ameryki. Świat zdawał się zmieniać w oszałamiającym tempie. Nadeszła epoka wielkich rekinów finansowych, takich jak John D. Rockefeller, Andrew Carnegie czy J.P. Morgan, którzy skupili w swoich rękach niewyobrażalne bogactwo i kapitał przemysłowy. W 1870 r. John D. Rockefeller wraz ze swoim bratem Williamem Rockefellerem założyli w Ohio niewielką spółkę naftową znaną jako Standard Oil Company. Po zaledwie dziesięciu latach ta z początku niewielka firma wydobywcza zamieniła się w najpotężniejszą korporację paliwową świata przerabiającą powyżej 90 proc. światowego wydobycia ropy naftowej.
Trzy najbogatsze rody
Rockefellerowie stali się bajecznie bogaci. Niemal w tym samym czasie, kiedy bracia Rockefellerowie zakładali swoją spółkę naftową, pewien 33-letni amerykański finansista, John Pierpont Morgan, wraz z Anthonym Josephem Drexelem założyli Bank Drexel, Morgan & Co. 14 lat później Morgan był tak bogaty, że kupił zrujnowane linie kolejowe, które zamienił w jedną z największych linii transportowych Ameryki, a w 1901 r. odkupił za astronomiczną wówczas kwotę 480 mln dolarów od amerykańskiego przemysłowca szkockiego pochodzenia Andrew Carnegiego (który rozpoczął przygodę z biznesem, tworząc linie telegraficzne podczas wojny secesyjnej) kompanię stalową Carnegie Steel Corporation i przekształcił ją w monopolistyczny trust akcyjny o nazwie United States Steel Corporation. Zanim się to jednak stało, w dwóch ostatnich dekadach XIX w. ci ludzie stworzyli najpotężniejsze trio przemysłowo-finansowe wszech czasów. I to oni realnie rządzili Ameryką w czasie dwóch ostatnich dekad XIX w., wywierając niewyobrażalny wpływ na gospodarkę, ale także na naukę, kulturę i politykę.
Tworzyli fundacje naukowe i kulturowe. Jako pierwsi zakładali parki narodowe na ogromnych przestrzeniach, które kupowali za ułamek swoich rocznych dochodów. Nieformalnie należały do nich zarówno wielkie miasta, w których mieli wykupione całe ulice i dzielnice, jak i senne, prowincjonalne amerykańskie miasteczka. To oni tak naprawdę decydowali, a nie Biały Dom czy Kongres, gdzie zostaną wysłane wojska amerykańskie w ochronie ich interesów. Poprzez niezwykle złożoną sieć powiązań finansowo-biznesowych trzymali partie polityczne, organizacje społeczne, stanowe legislatury, Kongres i Biały Dom w swoich kieszeniach. Mogli wywoływać kryzysy gospodarcze, ale byli też ostatnią deską ratunku dla rządu, kiedy finansom publicznym groziła katastrofa. Do nich należały większe i mniejsze banki, które emitowały dolara. I to oni mieli w przyszłości stworzyć System Rezerwy Federalnej, która przejęła w XX i XXI w. całkowitą kontrolę nad pieniądzem i rezerwami złota w Ameryce.
To ci trzej mężczyźni jak nikt inny kształtowali kierunki rozwoju gospodarczego poprzez potężne naciski na giełdę papierów wartościowych. Ale budowali także teatry i wspierali kulturę, kupowali gazety, kontrolowali przemysł telegraficzny, tworzyli sieci maklerskie oplatające giełdy na całym świecie, kupowali bajeczne latyfundia w Ameryce Środkowej i Południowej, kształtowali rozwój handlu morskiego i decydowali o kierunkach rozwoju naukowego, finansując uczelnie i instytuty badawcze. Dość przypomnieć, że Rockefellerowie wsparli w 1892 r. zbudowany z ich inicjatywy Uniwersytet Chicagowski olbrzymią kwotą 600 tys. dolarów, a w 1913 r. utworzył Fundację Rockefellerów z bajecznym kapitałem założycielskim 250 mln dolarów.
Zanim jednak Rockefeller, Morgan i Carnegie stali się największymi filantropami w historii Ameryki, byli agresywnymi kapitalistami, których początki działalności biznesowej przypadły na okres prezydentury Rutherfoda Bircharda Hayesa, Jamesa Abrama Garfielda i Chestera Alana Arthura. I to o tym drugim prezydencie jest ta opowieść.