W pogoni za bizantyjskim mirażem

Patrząc na współczesność z historycznego punktu widzenia, Putin kontynuuje jedynie grecki projekt Katarzyny II marzącej o zdobyciu Konstantynopola. Zarówno obecnie, jak i w przeszłości, kluczem powodzenia jest Morze Czarne.

Aktualizacja: 16.01.2020 16:58 Publikacja: 16.01.2020 15:33

Na przełomie XVII i XVIII w. Piotrowi I udało się przedrzeć nad Morze Azowskie. Zbudował twierdzę Az

Na przełomie XVII i XVIII w. Piotrowi I udało się przedrzeć nad Morze Azowskie. Zbudował twierdzę Azów oraz flotyllę wojenną

Foto: Wikipedia

Katarzyna II, niemiecka księżniczka z miniaturowego państewka, zasiadłszy na rosyjskim tronie przejęła wszystkie fantazje carów, w tym marzenie o Konstantynopolu". Tak historyk Michaił Heller przedstawił genezę pogoni za bizantyjskim mirażem, który stał się centralnym punktem imperialnej polityki Rosji.

Aby zrozumieć XVIII-wieczną carycę, musimy się cofnąć o 150 lat. W 1618 r. do Moskwy przybył katolicki duchowny Juraj Kriżanić. Chorwat, który dla bezpieczeństwa ukrywał swoje powołanie i podawał za prawosławnego Serba, okazał się wizjonerem przyszłego mocarstwa. Choć historycy toczą spory o to, jaki wpływ na carów wywarły jego koncepcje, jedno nie ulega wątpliwości. Chorwat po raz pierwszy postawił przed dynastią Romanowów problem kierunków ekspansji terytorialnej. Widział Moskowię pomiędzy wpływami niemieckimi i greckimi, czyli na rozdrożu europejskiej nowoczesności oraz prawosławnej tradycji. Wymyślił więc trzecią drogę, formułując projekt słowiańskiego imperium zjednoczonego pod carskim berłem. Marzył, aby jedną z prowincji były jego ojczyste Bałkany, a stolicą został Konstantynopol odbity z rąk tureckich Osmanów.

Na południe!

Fantazje Kriżanicia podchwycił car Piotr I, który potrzebował ideologicznego uzasadnienia dla europejskich podbojów. Wojną ze Szwedami „wyrąbał okno" na Morzu Bałtyckim. Dzięki temu sięgnął po zdobycze zachodniej cywilizacji i unowocześnił Rosję. Jednocześnie obrócił wzrok na południe, ponieważ rosło znaczenie wymiany handlowej szlakiem czarno- i śródziemnomorskim. Ale na południu Rosja graniczyła z imperium tureckim i wasalnym państwem Porty – Chanatem Krymskim. Tatarskie „nabiegi", czyli łupieżcze wyprawy po jasyr, destabilizowały pograniczne gubernie Rosji. Troska o los wyznawców prawosławia sprzedawanych na azjatyckich rynkach niewolników była przekonującym casus belli, czyli powodem wojny.

W serii ekspedycji na przełomie XVII i XVIII w. Piotrowi udało się przedrzeć nad Morze Azowskie. Zbudował twierdzę Azów oraz flotyllę wojenną, bo widział w nich instrumenty gry o większą stawkę. Zdawał sobie sprawę, że gwarancją przyszłej dominacji w Europie Południowej jest przekształcenie Morza Czarnego w wewnętrzne jezioro Rosji. Aby tego dokonać, car musiał zdobyć ujścia Dniepru, Bohu, Dniestru i Dunaju. Silne garnizony na strategicznych szlakach wodnych równały się monopolowi handlowemu. Było to preludium opanowania Krymu i europejskich włości Turcji, w których żyli Słowianie i Grecy. Wszystko oznaczało kolejne wojny z Osmanami. Tylko w XVIII w. było ich cztery, do końca kolejnego stulecia – aż 14.

Początek był niefortunny: w 1711 r. trafiła kosa na kamień. Car sprowokował wojnę z Turcją, żądając wydania szwedzkiego króla, którego dwa lata wcześniej pokonał w bitwie pod Połtawą. Karol XII schronił się w mołdawskich Benderach, czyli w wasalnym księstwie Porty. Oczywiście, był to tylko pretekst zdobycia Mołdawii. Piotr widział kampanię jak turystyczną przechadzkę. Tymczasem jego armia szarpana tatarskimi podjazdami z trudem doszła nad rzekę Prut. Tam napotkała 180-tysięczny korpus turecki, którego przewaga okazała się miażdżąca. Rosjanie zamknęli się w warownym obozie. Po kilku dniach huraganowego ostrzału artyleryjskiego, który masakrował obrońców, siłom Piotra wyczerpały się zapasy żywności i amunicji. Skazany na klęskę car wynegocjował pokój dzięki sutemu bakszyszowi dla osmańskich dowódców. Jednak warunki były upokarzające: Rosja musiała zniszczyć flotę azowską, zburzyć tamtejsze twierdze i opuścić krwawo zdobyty akwen. Spośród 70 tys. żołnierzy wyprawy nad Prut do domów powróciła mniej niż połowa.

Grecki projekt hybrydowy

Wspomnienie o klęsce było tak dojmujące, że do marzeń o słowiańskim imperium powróciła dopiero Katarzyna II. Choć poprzednicy na tronie także wojowali z Osmanami, caryca nie tylko autoryzowała tzw. grecki projekt, ale szczegółowo zaplanowała kolejne kampanie, które śmiało można nazwać hybrydowymi.

Oficjalnie wszystko zaczęło się w 1779 r., gdy Katarzynie urodził się drugi wnuk. Petersburski dwór uporczywie podkreślał, że wybór imienia Konstanty był całkowicie przypadkowy. Jednak okolicznościowe medale wybite z okazji chrztu zdobił wizerunek konstantynopolitańskiej katedry Hagia Sophia. I to nie w roli meczetu zwieńczonego półksiężycem, ale prawosławnym krzyżem. Rzecz w tym, że militarne przygotowanie greckiego projektu szło pełną parą od przeszło dekady.

W 1768 r. wybuchła pierwsza wojna turecka Katarzyny. Jeden korpus rosyjski uderzył już tradycyjnie w kierunku Morza Azowskiego i Krymu. Druga armia ruszyła na podbój Mołdawii i Wołoszczyzny. Równolegle caryca wysłała na Morze Śródziemne dwie eskadry okrętów z Bałtyku. Ich zadaniem było wsparcie greckich patriotów, którzy podnieśli antytureckie powstanie w archipelagu wysp greckich. Z czasem na pomoc ruszyły jeszcze trzy rosyjskie eskadry, które sterroryzowały tureckie garnizony i sparaliżowały handel. Rozgromiły także sułtańską flotę w Cieśninie Czesmeńskiej, co oznaczało czteroletnie panowanie carskiej marynarki na Morzu Śródziemnym. Dywersja przyczyniła się do zwycięstw lądowych. Rosja tym razem na dobre zdobyła Azów.

W kolejnych latach armie Katarzyny zajęły stolicę Mołdawii Kiszyniów i Wołoszczyzny – Bukareszt. Wojna zakończyła się w 1774 r. traktatem podpisanym w Küczük Kajnardży nad Dunajem. Na jego mocy Rosja zajęła Kercz, ujścia Donu, Bohu i Dniepru oraz Cieśninę Kerczeńską, co przekształciło Morze Azowskie w wewnętrzne jezioro imperium. Chanat Krymski stał się nominalnie państwem niezależnym od Porty, ale tylko po to, aby w 1783 r. ulec rosyjskiej aneksji. Mało tego: Petersburg wymógł na Stambule zrzeczenie się pretensji do Kaukazu Północnego, co kilka lat później umożliwiło ustanowienie carskiego protektoratu nad Gruzją.

Apetyty Katarzyny był większe, ale w Rosji wybuchło krwawe powstanie Jemieliana Pugaczowa, które wstrząsnęło imperium. Luowy bunt zatrzymał w pół kroku ustanowienie pełnej kontroli nad dunajskimi księstwami, które musiały się zadowolić autonomią od Stambułu. Z drugiej strony, wojenne sukcesy Petersburga zaniepokoiły poważnie Europę. Doszło wówczas do strategicznej zmiany sojuszów. Rosja, która dotąd wraz ze Szwecją, Anglią i Prusami zapobiegała wzmocnieniu aliansu francusko-austriackiego, zbliżyła się z dworami w Berlinie i Wiedniu.

Główną ofiarą na ołtarzu austriackiego i pruskiego poparcia tureckiej polityki Rosji została Rzeczpospolita. Katarzyna, która dotąd sprzeciwiała się rozbiorom, licząc na połknięcie Polski w całości, dała zielone światło udziałowi nowych partnerów w podziale naszego terytorium.

Piekielna intryga Petersburga polegała na tym, aby identyczny manewr powtórzyć z Portą. Niedawna wojna ukazała, że świetne niegdyś imperium chyli się ku upadkowi. Tak jak Rzeczpospolita uginało się pod ciężarem ogromnego terytorium i kryzysu sułtańskiej władzy. Płaciło rosnącym zacofaniem za izolację od europejskich reform.

Sojusz z Wiedniem

Na wspólnika zbrodni Katarzyna wybrała austriackiego cesarza Józefa II, dobrze wiedząc, że Wiedeń także łakomie spogląda na Bałkany. W tajnym liście z 1782 r. oskarżyła Stambuł „o dyskryminację rosyjskich statków na Morzu Czarnym oraz podżeganie krymskich Tatarów i Polaków do antycarskich buntów". Posłanie mówiło o naruszaniu autonomii Mołdawii i Wołoszczyzny.

Caryca zaproponowała Józefowi oderwanie od Turcji europejskich prowincji i utworzenie dwóch państw buforowych oddzielających Rosję, Austrię i Portę. Pierwszym miała być Dacja, obejmująca dwa księstwa dunajskie oraz Besarabię, co odpowiada w przybliżeniu terytorium dzisiejszej Rumunii. Katarzyna nie rościła pretensji do dackiego tronu, był to gest pod adresem Wiednia. W zamian oczekiwała zbrojnej i dyplomatycznej pomocy we „wskrzeszeniu chrześcijańskiej monarchii greckiej". Przyszłe królestwo miało zająć większość ziem bułgarskich, Grecję kontynentalną, wyspiarską oraz Macedonię. Władzę nad nowym imperium ze stolicą w Konstantynopolu powinien objąć książę Konstanty, dla uspokojenia Europy pozbawiony praw do rosyjskiego tronu.

Caryca liczyła na kolejne zwycięstwo. Na mocy pokoju w Küczük Kajnardży Rosja otrzymała prawo utworzenia w europejskiej części Turcji 14 „konsulatów". Ich zadaniem było doglądanie postanowień traktatowych, w tym opieka nad prawosławną ludnością. „Konsule" zostali wyselekcjonowani spośród miejscowej ludności. O ich wyszkolenie zadbał „petersburski korpus dyplomatycznej i wojskowej edukacji prawosławnych cudzoziemców". Była to specjalistyczna placówka kształcąca kadry wywiadowcze i dywersyjne, konsulaty oplotły bowiem Bałkany siatką szpiegowską, która przygotowywała antytureckie powstanie. Jego wybuch miał być sygnałem do rosyjsko-austriackiej interwencji wojskowej. Ponadto Katarzyna sformowała eskadrę marynarki wojennej, która miała ponownie operować na Morzu Śródziemnym, desantując oddziały rekrutowane z greckich i słowiańskich weteranów poprzedniej wojny.

Na Konstantynopol!

Grecki plan spalił na panewce z powodu strachu, jaki wywołał w Europie. Od tej pory przyszłość Bałkanów zyskała miano „wschodniego problemu", w którym rosyjskim próbom podboju Turcji przeciwstawiała się koalicja francusko-brytyjska. O zmianie sytuacji świadczył już fakt, że w 1787 r. austriacki cesarz początkowo chwycił rosyjską przynętę. Wspólnie z Katarzyną wizytował świeżo anektowany Krym oraz bazę floty czarnomorskiej w Sewastopolu. Ale gdy w tym samym roku Turcja wypowiedziała wojnę Rosji, Wiedeń spiesznie wycofał się z awantury. Ponadto zdanie zmienił Londyn, który odmówił logistycznego wsparcia rosyjskiej eskadry śródziemnomorskiej, przez co ekspedycja nie doszła do skutku.

Petersburg musiał prowadzić wojnę w pojedynkę i do 1790 r. nie mógł złamać tureckiego oporu. Losy kampanii przełamało dopiero zwycięskie oblężenie naddunajskiej twierdzy Izmaił, jednej z najbardziej niedostępnych fortyfikacji w ówczesnej Europie. W traktacie pokojowym zawartym dwa lata później w Jassach Rosja uzyskała rozległy obszar pomiędzy Morzem Azowskim i Kubaniem, na który natychmiast przesiedliła Kozaków ze spacyfikowanej Siczy Zaporoskiej.

Do greckiego projektu w połowie XIX w. powrócił car Mikołaj I, który nazwał Turcję „chorym człowiekiem Europy", dążąc do jej ponownego rozbioru. Car sparzył się na wojnie krymskiej, którą przegrał z koalicją francusko-brytyjsko-sabaudzką. Jednak już dwie dekady później w latach 1877–1878 Rosja powróciła na Bałkany. Myśli Kriżanicia powróciły ze zdwojoną siłą, stając się fundamentem panslawizmu. Był to nurt polityczny gorąco wyrażany przez rosyjskie społeczeństwo pod hasłem „wyzwolenia słowiańskich braci spod islamskiego jarzma". W czasie wojny o niepodległość Bułgarii i Rumunii car Aleksander II zatrzymał armię dosłownie 14 km od wrót wyśnionego Konstantynopola. Na zdobycie Cargradu nie pozwoliło ultimatum europejskich mocarstw, wystraszonych wizją rosyjskiego panowania nad cieśninami czarnomorskimi.

Paryż i Londyn zmieniły zdanie dopiero podczas I wojny światowej. Na mocy tajnego porozumienia zachodni sojusznicy oddawali Rosji Morze Czarne wraz z wyjściem na Morze Śródziemne. W 1917 r. rosyjska armia przygotowała koncentryczny atak wzdłuż czarnomorskiego wybrzeża, aby dokonać morskiego desantu na Konstantynopol. Plany pokrzyżowała rewolucja, ale do ich realizacji powrócił ZSRR. W 1946 r. Stalin, którzy szczerze podziwiał wojny prowadzone przez Katarzynę II, chciał w tym samym celu zaatakować Turcję, czym otworzył pierwszy front zimnej wojny. Armie pancerne skoncentrowane na granicy zostały powstrzymane przez USA dysponujące monopolem broni jądrowej.

Z obecnej strategii Kremla wynika, że także współczesna Rosja nie zrezygnowała z greckiego projektu. Moskwa jak boa dusiciel próbuje na razie opleść Ukrainę. Nie ma jednak wątpliwości, że to tylko preludium do wielkiego powrotu Rosji na Bałkany, a może i do Konstantynopola.

Katarzyna II, niemiecka księżniczka z miniaturowego państewka, zasiadłszy na rosyjskim tronie przejęła wszystkie fantazje carów, w tym marzenie o Konstantynopolu". Tak historyk Michaił Heller przedstawił genezę pogoni za bizantyjskim mirażem, który stał się centralnym punktem imperialnej polityki Rosji.

Aby zrozumieć XVIII-wieczną carycę, musimy się cofnąć o 150 lat. W 1618 r. do Moskwy przybył katolicki duchowny Juraj Kriżanić. Chorwat, który dla bezpieczeństwa ukrywał swoje powołanie i podawał za prawosławnego Serba, okazał się wizjonerem przyszłego mocarstwa. Choć historycy toczą spory o to, jaki wpływ na carów wywarły jego koncepcje, jedno nie ulega wątpliwości. Chorwat po raz pierwszy postawił przed dynastią Romanowów problem kierunków ekspansji terytorialnej. Widział Moskowię pomiędzy wpływami niemieckimi i greckimi, czyli na rozdrożu europejskiej nowoczesności oraz prawosławnej tradycji. Wymyślił więc trzecią drogę, formułując projekt słowiańskiego imperium zjednoczonego pod carskim berłem. Marzył, aby jedną z prowincji były jego ojczyste Bałkany, a stolicą został Konstantynopol odbity z rąk tureckich Osmanów.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Przemyt i handel, czyli jak Polacy radzili sobie z niedoborami w PRL