20 listopada 1953 r. o godzinie 5.00 samolot C-47 Dakota nr 356 startuje z lotniska wojskowego Bach Mai w Hanoi. Na pokładzie po raz pierwszy (i ostatni) w historii operacji powietrznodesantowych znajduje się aż trzech generałów: Pierre Bodet, zastępca głównodowodzącego sił francuskich w Indochinach, dowódca lotnictwa Jean Dechaux oraz Jean Gilles, legendarny dowódca sił powietrznodesantowych. Ich misją jest podjęcie decyzji w sprawie desantu na dolinę Dien Bien Phu. Po rozpoznaniu z powietrza stref zrzutu o 7.00 z pokładu Dakoty zostaje wysłany meldunek. Odbiera go dowódca sił francuskich w północnym Wietnamie, generał Rene Cogny, i natychmiast wydaje rozkaz do ataku. Godzinę później 65 samolotów wiozących 1827 spadochroniarzy jest w powietrzu. Nic już nie może powstrzymać operacji „Castor".
Za honor Francji
Dwie godziny późnej, gdy samoloty zbliżają się do położonej w pobliżu lotniska strefy lądowania „Natasza", oddziały 148. Samodzielnego Pułku Viet Minhu właśnie rozpoczynają ćwiczenia. Na widok lądujących spadochroniarzy Wietnamczycy natychmiast otwierają ogień. W dolinie znajduje się również 675. Pułk Artylerii z 351. Dywizji Ciężkiej VM, wzorowanej na sowieckich dywizjach artyleryjskich, a także kompania z 48. Pułku 320. Dywizji Piechoty VM. Mimo to przy wsparciu z powietrza lądowanie przebiega bez większych trudności. Drugiego dnia operacji razem z 1. Batalionem Spadochroniarzy Legii Cudzoziemskiej ląduje gen. Jean Gilles. Na ziemi wyjmuje z kieszeni niewielkie pudełeczko, wyciąga z niego swoje szklane oko i umieszcza je na miejscu. Zdejmuje hełm i zakłada spadochroniarski beret. Jest gotowy do przejęcia dowodzenia. Siły francuskie całkowicie panują nad sytuacją. W ciągu pierwszych trzech dni przy minimalnych stratach (11 zabitych) do doliny Dien Bien Phu zostaje zrzuconych 5100 ludzi i 240 ton sprzętu.
Spadochroniarze opanowują teren o powierzchni ok. 16x9 km i szybko zamieniają dolinę w obóz warowny. W pobliżu pasa startowego wybudowanego przez Japończyków jeszcze w czasach II wojny światowej powstaje betonowy bunkier dowodzenia. Cały teren zostaje ufortyfikowany w systemie jeży – połączonych ze sobą umocnionych redut obronnych. Wokół lotniska powstają cztery główne rejony umocnione: „Claudine", „Huquette", „Eliane" i „Dominique". Dalej na północy trzy sektory peryferyjne mające strzec podejść do obozu: „Anne-Marie", „Gabrielle" i „Beatrice". Na południu sektor „Isabelle" z rezerwowym pasem startowym. Każdy sektor składa się z kilku mniejszych punktów oporu, które tworzą drewniano-ziemne schrony połączone systemem transzei obwałowanych workami z piaskiem i pniami drzew. Całość okalają pola minowe i gęste zasieki. Umiejscowienie pozycji pozwala na skuteczne krycie ogniem obszarów pomiędzy sektorami.
?Generał Vo Nguyen Giap na polu bitwy pod Dien Bien Phu
29 listopada gen. Gilles przekazuje dowództwo obozu pułkownikowi Christianowi de la Croix de Castriesowi. Ten urodzony żołnierz, pochodzący z arystokratycznej rodziny, w której tradycje wojskowe są przekazywane z pokolenia na pokolenie od czasów średniowiecza, ma teraz do dyspozycji 17 elitarnych batalionów żołnierzy, 10 czołgów M-24 General Cha?ee, 24 działa kal. 105 mm, cztery działa kal. 155 mm, 16 moździerzy kal. 120 mm, a dodatkowo 47 jeepów, 47 półtonowych ciężarówek Dodge, 27 ciężarówek GMC, dwa ambulanse oraz cztery spychacze. Wielkim atutem Francuzów jest ich wsparcie lotnicze. Do dyspozycji mają 173 samoloty bojowe oraz 77 transportowych, których liczba zostaje zwiększona do 100 w późniejszej fazie walk. Sześć z tych samolotów, przystosowanych do zrzucania napalmu, stacjonuje bezpośrednio na lotnisku w bazie. Wietnamczycy nie mają sił powietrznych, Francuzi zyskują więc pełną przewagę w powietrzu.