W pobliżu wioski Cerne Abbas w hrabstwie Dorset, w południowej Anglii, w wapiennym podłożu wytrasowana jest ogromna postać nagiego mężczyzny z maczugą oraz… członkiem w stanie imponującej erekcji. Olbrzym ma 55 metrów wysokości, jego maczuga ma 37 metrów długości. Kto to?
Naukowcy z Uniwersytetu w Gloucester właśnie zabrali się do ustalenia wieku tej postaci. Stosują najnowocześniejszą metodę OSL, optycznej symulacji luminescencyjnej, wyniki spodziewane są za kilka miesięcy. Wcześniej nie prowadzono rzetelnych prac w tym kierunku, praktycznie ograniczano się do konserwowania zarysów olbrzyma – tworzą go linie szerokości i głębokości 30 cm. Przed dwoma laty, czyszcząc te linie, usunięto 17 ton zabrudzeń. Ustalenie rzeczywistego wieku giganta ułatwi rozpoznanie jego tożsamości – kim był, kogo wyobrażał. Pierwsza wzmianka o nim pochodzi z 1694 r., w związku z czym istnieje podejrzenie, że to karykatura Olivera Cromwella, a jej twórcą, a raczej zleceniodawcą dzieła, był lord Denzil Holles, ówczesny właściciel okolicznych włości w latach 1642–1666. Wysuwano też przypuszczenia, że to prastare celtyckie bóstwo albo postać Herkulesa (na co wskazywałaby maczuga) albo po prostu sztubacki żart średniowiecznych żaków. Według lokalnej tradycji przenocowanie na penisie olbrzyma bądź w jego pobliżu zapewnia potomstwo parom nadaremnie starającym się o nie (wizerunek wykorzystywano do reklamowania prezerwatyw).
Ale już teraz, nie czekając na ustalenie metryki olbrzyma, czego próbuje dokonać zespół prof. Phillipa Tomsa z Uniwersytetu w Gloucester, można się pokusić o wskazanie tropu wiodącego do tożsamości tej przedziwnej postaci.
Petroglif z Val Camonica
W pradziejach postać mężczyzny z godnym pozazdroszczenia wzwodem i akcją z tego wynikającą bynajmniej nie jest rzadkością. Oto przykład pierwszy z brzegu: dolina Camonica w Alpach Lombardzkich słynie z prehistorycznej sztuki naskalnej, najstarsze tamtejsze petroglify pochodzą z epoki brązu. Jeden z nich przedstawia stosunek mężczyzny z klaczą (co do tego nie może być cienia wątpliwości). Odkrywca prof. Emmanuel Anati, publikując obraz w 1966 r., opatrzył go podpisem: „Scena erotyczna na skale Naquane”. Tego rodzaju przedstawienie wcale nie jest odosobnione wśród alpejskich petroglifów. Ale absolutnie nie ma podstaw, aby twierdzić, że sodomia stanowiła charakterystyczny rys prehistorycznej alpejskiej erotyki. Chodziło o coś zupełnie innego.
Średniowieczny walijski kronikarz Giraud de Cambri, nie ukrywając oburzenia i odrazy, opisuje ceremonię objęcia władzy przez lokalnego ulsterskiego króla: „Cały lud zgromadził się na jednym miejscu, pośrodku zgromadzenia umieszczono białą klacz. A ten, którego miano zaraz wywyższyć, nie jak przystało majestatowi książęcemu – ale na wzór bydlęcia, nie jak król – ale jak wyjęty spod prawa zbliżył się w obecności wszystkich do zwierzęcia i z równą bezczelnością, co nieumiejętnością, dał się widzieć jako zwierzę. Klacz zabita była potem natychmiast, ćwiartowana i gotowana w wodzie. W tej samej wodzie przygotowano królowi kąpiel. On zanurzył się w niej, jadł kawałki mięsa otoczony swoim ludem, który też jadł razem z nim (...). Wszystko to było dokonane zgodnie z rytuałem, choć niezgodnie z majestatem, w ten sposób jego władza i autorytet były uświęcone” (R. Christinger, „Essai d’interpretation d’une gravure du Val Camonica” [w:] „Actes du Symposium international d’art Prehistorique”, Valcamonica, 23–28 septembre 1968, s. 221–224).