Jak rozwiązać zagadkę III symfonii „Eroica”, którą mistrz skomponował, kiedy już nie słyszał? A zaledwie przekroczył trzydziestkę. Trudno o większy dramat artysty, który utrzymywał się z muzyki. A jeszcze później skomponował „Odę do radości” (IX symfonia), dziś hymn Unii Europejskiej, co przynależy do kategorii cudu. Ale i pokazuje, jakie gigantyczne wymagania stawiał Beethoven samemu sobie. I do czego zdolna jest natura człowieka w upiększaniu świata.
Współczesna muzyka klasyczna uchodzi za skomplikowaną, o ile nie ciężkostrawną. Ale nie ta Beethovena. „Jest najpopularniejszym kompozytorem; gra się go tak często, jak nigdy dotąd w historii, skoro wzrosła liczba wyznawców w Azji, Afryce i w Indiach”, wyjaśnia dyrektor festiwalu muzycznego w Dreźnie Jan Vogler. Ale na czym polega wyjątkowość Beethovena? Jego muzyka przeszywa serce i każdy, kto jej słucha, czuje, jakby była adresowana do niego.
Uniwersalny mistrzowski przekaz
Beethoven był nieszczęśliwie zakochany. Uczucie, jakie zna każdy z nas. A przy dźwiękach „Sonaty księżycowej”, którą kompozytor zadedykował jednej ze swoich dam serca, czuje się, jak muzyka niesie nasze własne uczucia. Sonatę zaczyna sekwencja złamanych akordów. Ta sekwencja opowiada historię tęsknoty i skrytej radości, potem pojawia się motyw przewodni, który brzmi intensywniej i bardziej niepokojąco. Beethoven wprowadza muzyczne elementy na zasadzie rywalizacji. Dlatego jego muzyka brzmi tak bardzo współcześnie. Wszak każdy człowiek życie pojmuje jako nieustającą walkę i toczy jakieś zmagania. A Beethoven utwierdza słuchającego, że jest on jednym nich. Tym nas porywa. Tak jak swoim ludzkim dramatem: utratą słuchu, troską o rodzinę, jej i swoim alkoholizmem. I serią zawodów miłosnych.
Jego muzykę próbowała zawłaszczyć polityka. Po zjednoczeniu Niemiec w XIX w., kiedy kraj potrzebował scalającego go spoiwa, sięgnięto po Beethovena. Uchodził za najbardziej niemieckiego wśród niemieckich geniuszy muzyki. Podobnie jak w III Rzeszy. Nieprzypadkowo koncertem IX symfonii świętował Hitler swoje urodziny w wojennym roku 1942. Komunistyczne NRD z kolei zaklinało rewolucyjnego ducha z IX symfonii, gdzie wszyscy ludzie mieli być braćmi. A nie tak dawno Angela Merkel z okazji szczytu G-20 w Hamburgu także zarządziła koncert IX symfonii. Bo skoro „wszyscy ludzie będą braćmi”, to w dzieło Beethovena powinni się wsłuchać także Putin i Trump.
Beethoven jako uniwersalny przekaz, w którym splatają się kosmopolityczne wpływy? Tak twierdzi muzykolog z Cambridge Benjamin Walton. Artysta najwięcej czasu spędził w Wiedniu, stolicy wielonarodowego imperium, gdzie inspirował się muzyką włoską. Tak jak Rossini był zakotwiczony w muzyce tanecznej. Czyli w muzyce ciała. Skoro ogłuchł, to aby wchłonąć muzykę, był skazany na ciało. Walton wskazuje w „Sonacie księżycowej” na jedno miejsce, w którym kompozytor jakby szukał właściwego tonu. I na drugie miejsce, w którym jeden ton tak często Beethoven powtarza, jakby wibracje chciał najpierw przetestować na sobie.