Gdy w oknach pociągów kolejki miejskiej w Tokio wyłaniał się widok kompleksu Pałacu Cesarskiego, pasażerowie musieli pokłonić się w stronę siedziby władcy. Przedstawienia teatralne zaczynano od pieśni na cześć cesarza i rytualnych pokłonów. Jego portrety w urzędach często były zasłonięte welonami, by nie onieśmielać zwykłych śmiertelników wizerunkiem boskiego władcy. Dzieci w szkołach uczyły się piosenek mówiących o radości z oddawania życia dla cesarza, a gdy dorastały, ginęły w samobójczych szarżach, wznosząc okrzyki na cześć władcy. Broń, z którą żołnierze szli w bój, formalnie należała do władcy, a na każdym karabinie był stempel z cesarską chryzantemą. Kult japońskiego imperatora Hirohito pod pewnymi względami przewyższał kult Stalina. Różnił się od niego jednak tym, że Japończycy, w odróżnieniu od Sowietów, rzeczywiście uważali swojego przywódcę za wcielonego boga. Po wojnie różnego rodzaju „eksperci” tłumaczyli, że za ten fanatyzm odpowiedzialny był szintoizm, czyli tradycyjna japońska religia. Ile jest jednak prawdy w tej teorii?
Miliony bogów
Japończycy mówią na swoją tradycyjną religię: shinto lub kami-no-michi. To da się przetłumaczyć jako „droga bogów”. To kult mający wiele podobieństw z animistycznymi szamańskimi wierzeniami Ajnów (ludu z północy Japonii), Koreańczyków, Mongołów czy ludów Syberii. Jest jednak mocniej rozbudowany. Zakłada on, że świat zamieszkuje dziesiątki milionów bogów. Są wśród nich zarówno potężne bóstwa, takie jak Izanami oraz Izanagi, para stworzycieli Wysp Japońskich, jak i lokalne bóstwa opiekuńcze. Teoretycznie każde drzewo czy strumyk może mieć swoje bóstwo. Japońskie mity mówią, że z lewego oka boga Izanagi zrodziła się Amaterasu, bogini Słońca. Miała ona zapewniać harmonię na Ziemi. Po pewnym czasie zrzekła się jednak władzy na rzecz swojego wnuka Ningi, który zstąpił z nieba, by nauczyć ludzi uprawy ryżu. Ningi był dziadkiem Jimmu, pierwszego cesarza Japonii, który miał wstąpić na tron w 660 r. przed Chrystusem (według świadectw dwóch kronik spisanych dopiero w VIII w. n.e.). Założył on dynastię, która według legendarnych przekazów panuje od tego czasu nieprzerwanie w Japonii. Tak więc wszyscy cesarze, aż do Hirohito (panującego w erze Showa, czyli w latach 1926–1989), byli uznawani za akitsumikami, czyli bóstwa wcielone w ludzi. O boskim pochodzeniu dynastii miały świadczyć znajdujące się w jej posiadaniu trzy przedmioty zostawione jej przez boginię Amaterasu: Święte Lustro (przechowywane w świątyni w Ise), Święty Miecz Kusanagi (przechowywany w świątyni Atsuta w Nagoyi) oraz Święty Klejnot Yasakani no Magatama (przechowywany w świątyni w Pałacu Cesarskim w Tokio).
To, że cesarz był w szintoizmie wcielonym bogiem, nie zawsze jednak oznaczało, że posiadał on boską władzę. Przez większą część historii Japonii – od „średniowiecza” po rewolucję Meiji z 1868 r. – był on głównie figurantem spełniającym funkcje rytualne i odgrywającym rolę zwornika systemu feudalnego. Bywało, że cesarze byli mordowani lub jednocześnie panowało dwóch konkurencyjnych cesarzy popieranych przez dwa zwalczające się rody feudalne. Bycie bogiem w religii, w której bogów są dziesiątki milionów, nie jest przecież niczym szczególnie wyjątkowym. Dla zwykłych Japończyków żyjących w dawnych wiekach shinto było przede wszystkim religią ludową, która płynnie mieszała się z buddyzmem. W tych samych świątyniach obok posągów Buddy stały wizerunki szintoistycznych bogów. Modlono się do nich o dobre zbiory, udane połowy, szczęście w małżeństwie, powodzenie w handlu, wyjście cało z bitwy i o ochronę przed demonami. Zawsze w cenie były szintoistyczne talizmany oraz egzorcyzmy. To była po prostu swojska wiara w duchy, bogów i demony, jakże podobna do ludowych, pogańskich wierzeń z innych części świata. Nie było w niej ani krzty totalitarnego zadęcia nakazującego oddać życie za cesarza.
Resortowy kult
W 1868 r. klany nacjonalistycznie nastawionych samurajów zbuntowały się przeciwko szogunatowi – ówczesnemu „rządowi” Japonii znajdującemu się w rękach rodu Tokugawa. (Szogunat nie był już wtedy reżimem wojskowym, ale biurokratycznym.) Ich hasłem było: „Śmierć szogunowi! Chwała cesarzowi!”. Szogunat, niemogący poradzić sobie z naporem mocarstw kolonialnych, przeciwstawiano wizji sprawnej władzy wykonawczej skupionej wokół cesarza. Po zwycięstwie w wojnie domowej nad siłami wiernymi Tokugawom najwyższą władzę uzyskał cesarz Meiji. Zaczął on wraz ze wspierającymi go samurajskimi militarystami szybko modernizować państwo. Tak gwałtowne przekształcenie społeczeństwa wymagało mitu, który pozwoliłby skupić naród wokół machiny państwowej i armii. Zdecydowano się więc na dwa bardzo skuteczne zabiegi inżynierii społecznej. Wprowadzając powszechny pobór do sił zbrojnych, zaczęto przekonywać potomków chłopów, że też mają swój udział w samurajskim kodeksie bushido i że przez służbę w armii czeka ich awans społeczny. By zaś byli gotowi umrzeć za swoje państwo, odkurzono starożytne mity o boskim pochodzeniu dynastii cesarskiej.
Cesarz Meiji (przy powozie) panował w Japonii w latach 1867–1912