W dniu amerykańskich wyborów prezydenckich, 4 listopada1979 r., 66 pracowników ambasady amerykańskiej w Teheranie zostało zakładnikami irańskich studentów nazywających się strażnikami rewolucji islamskiej. Spiritus movens tych działań był ajatollah Ruhollah al-Musawi al-Chomeini. Jego imię było połączeniem dwóch arabskich słów: „Ruh” oznaczającego ducha i „Allah” – Boga.
Przyszły przywódca teokratycznego Iranu urodził się 24 września 1902 r. w miejscowości Chomejn, około 160 km na południowy zachód od Ghomu, niedaleko miasta Arak. Ghom to najbardziej ortodoksyjne miejsce szyickiego Iranu.
99 proc. ludności Iranu jest wyznania muzułmańskiego. Z tego zdecydowaną większość stanowią szyici, należący najczęściej do ugrupowania imamickiego isna aszarijja. Sunnici stanowią zaledwie 5,7 proc. Jeszcze mniej jest żydów, zaratustrian i chrześcijan. Tyle statystyki, w rzeczywistości bowiem niemała część społeczeństwa irańskiego deklaruje się po cichu jako agnostycy.
Jednak rodzina Chomeiniego była bardzo pobożna. Jego dziadek po pielgrzymce do irackiego świętego miasta An-Nadżaf przeprowadził się do Chomejn. Uchodził za potomka Mahometa oraz siódmego imama Musy al-Kazima. To pochodzenie sprawiło, że Ruhollah otrzymał tytuł Sejjed Musawi.
Kiedy Ruhollah miał zaledwie sześć miesięcy, jego ojciec został zamordowany przez dwóch lokalnych właścicieli ziemskich. W wieku sześciu lat poszedł do szkoły podstawowej i zaczął studiować Koran pod kierunkiem mułły Abula Quassema. Biografowie Ruhollaha twierdzą, że opanował Świętą Księgę Islamu w ciągu roku do tego stopnia, że był w stanie recytować z pamięci dowolne wersety. Ta nauka była dla małych dzieci torturą, gdyż niedokładne powtórzenie wersetu Koranu karane było chłostą stóp, do krwi.