Aby wyjaśnić powody powstania Pionek, trzeba zacząć od kwietnia 1922 r., gdy rząd II Rzeczypospolitej powołał CZWW, czyli Centralny Zarząd Wytwórni Wojskowych. Wbrew mylącej nazwie nie był to kolejny urząd, ale państwowe konsorcjum przemysłowe, którego celem była produkcja uzbrojenia. Początkowy stan posiadania firmy dobrze odzwierciedla stan gospodarki. Nie licząc wytwórni kuchni polowych, warsztatów taborów konnych i rymarni, nasz koncern zbrojeniowy dysponował tylko warszawską fabryką karabinów, produkującą mausery według przechwyconej w Gdańsku niemieckiej dokumentacji.
Jeżeli idzie o zaopatrzenie w proch i materiały wybuchowe, od 1921 r. ich znaczącym źródłem była podbydgoska przetwórnia w Łęgnowie, odzyskująca ładunki ze starej amunicji. Prawie całą resztę trzeba było importować, przeważnie z Francji, która na zakupy pożyczała Polsce pieniądze.
Okres względnej stabilności sytuacji międzynarodowej, zawdzięczany powojennemu chaosowi w Niemczech i odparciu bolszewików, dał Polsce chwilę oddechu, ale nie rokował, że potrwa wiecznie. Aby pokój spożytkować efektywnie, ciężar zdobycia niezależności zbrojeniowej wzięło na swoje barki państwo, tworząc CZWW. Niemile widziany przez liberałów etatyzm wymusiły okoliczności. Z pracujących dla wojska półtorej setki fabryczek i manufaktur żadna nie miała dość kapitału, żeby rozwinąć produkcję na masową skalę, nie mówiąc o zdolności do inwestowania w nowe technologie i badania. Własne patenty były niezbędne do zdobycia prawdziwej niezależności, ponieważ Francji, głównemu partnerowi zbrojeniowemu, zależało na utrzymaniu Polski w roli rynku zbytu.
Zresztą sektor prywatny sam dostarczał powodów do nieufności. Mimo udzielania rządowych kredytów i skupowania towarów po zawyżonej cenie Główny Urząd Zaopatrzenia Armii stale miał trudności z dostawcami. Bolesną nauczką była długoterminowa umowa z belgijskimi spółkami, które wziąwszy zaliczki, zaczęły dostarczać zamówiony proch dopiero po latach zwłoki, a i to w ilościach 15 razy mniejszych niż ustalone. Także zgierska firma Boruta spóźniła się dwa lata z wyprodukowaniem zakontraktowanego trotylu, a nie mniej barwne przygody miał GUZA ze spółką Nitrat.
Z powodu podobnych przejść priorytetem CZWW było stworzenie fabryki, której produkcja zaspokoi całe zapotrzebowanie kraju na proch i materiały wybuchowe. W istocie przygotowania do budowy ruszyły już w 1921 r., gdy korzystając z rozbrajania Austrii, sprowadzono spod Wiednia kilkaset wagonów przydatnych maszyn i instalacji. Wtedy jednak ambicje przegrały z dojmującym brakiem pieniędzy w budżecie. Dopiero od 1923 r. na inwestycję można było spożytkować część francuskiego kredytu.