27 listopada 1866 r. z siedziby garnizonu wojskowego w Irkucku na przedmieścia Uszakówka wyjechał zbrojny orszak. Żołnierze jadący na koniach, ubrani w grube płaszcze i futrzane czapki, otaczali siedmiu więźniów zakutych w dyby i połączonych łańcuchami. Po kilkudziesięciu minutach na obrzeżach miasta żołnierze sformowali pluton egzekucyjny, a czterej więźniowie stanęli naprzeciw nich. Dowódca oddziału odczytał im wyrok śmierci i zarządził egzekucję. Dał komendę i po chwili syberyjską ciszę przerwała seria strzałów karabinowych. Więźniowie padli na ziemię zakrwawieni. Dowódca żołnierzy obejrzał każdego z nich i stwierdził, że wszyscy nie żyją. Nie troszcząc się o zwłoki, rosyjski oddział zawrócił do siedziby garnizonu w Irkucku. Tak zakończył się ostatni akt powstania zabajkalskiego – romantycznego, choć najmniej znanego polskiego zrywu narodowowyzwoleńczego. Jedynego, który w całości rozegrał się tysiące mil od Polski.
Jeniec imperium
Najważniejszy spośród skazańców, którzy w ten mroźny dzień stanęli przed plutonem egzekucyjnym, nosił nazwisko Narcyz Celiński. Urodził się w 1817 r. na terenie województwa lubelskiego, gdzie od pokoleń mieszkała jego rodzina. O jego dzieciństwie niewiele wiadomo. Można tylko stwierdzić, że od najmłodszych lat angażował się w działalność niepodległościową. Prawdopodobnie z tego powodu musiał uciekać przed carską władzą. Ta ucieczka zapędziła go do Wielkopolski, gdzie w 1848 r. wziął udział w powstaniu, które było elementem Wiosny Ludów. Powstanie, spowodowane przez politykę pruską i wymierzone w Prusy, zakończyło się klęską. Celiński uciekł do Galicji i tam wziął udział w walkach przeciwko armii austriackiej.
Trafił do niewoli, został rozpoznany, a władze wojskowe wydały go Rosji. Za wcześniejszą działalność skazano go na przymusowe wcielenie do armii Imperium Rosyjskiego (często stosowana kara za działalność niepodległościową). Jednostka, w której służył Celiński, została wysłana na Kaukaz, gdzie trwało powstanie Szamila – legendarny czeczeński zryw narodowowyzwoleńczy, kierowany przez wojownika z najbardziej wpływowej rodziny. Polski szlachcic, który marzył o wyzwoleniu swojej ojczyzny spod rosyjskich zaborów, źle się czuł jako oficer carskiej armii, która podbijała Kaukaz tak samo, jak podbiła Polskę.
Gdy jego kara się skończyła, miał prawo wystąpić z armii. Jako wolny człowiek wrócił w ojczyste strony, gdzie właśnie wybuchło powstanie styczniowe. Celiński wstąpił w szeregi walczących powstańców. Schwytany, ponownie stanął przed carskim sądem i usłyszał drugi wyrok: 8 lat katorgi na Syberii. W 1865 r. został zesłany do Irkucka (przybył tam w kwietniu 1866 r.). Nie wiedział, że nigdy już nie będzie mu dane wrócić na polską ziemię.
Celiński był jednym z bardzo wielu Polaków, którzy tamtej zimy podążyli na Syberię, aby odbyć karę wymierzoną im przez okupacyjny sąd. Jak szacują historycy, po powstaniu styczniowym na zesłanie skazano 20–25 tys. Polaków. Nie tylko zresztą ich. Sądy Imperium Rosyjskiego bez skrupułów wysyłały w tamtym czasie na Syberię również mieszkańców innych stron, którzy walczyli o niepodległość: Czeczeńców, Inguszów, Gruzinów. Wszystkich łączyło to, że chcieli zrzucić jarzmo panowania rosyjskiego. Carskie władze sądziły, że katorga na Syberii zniechęci ich do wszelkiej antyrosyjskiej działalności. Myliły się. Wśród zesłańców, zwłaszcza tych, którzy wcześniej służyli w wojsku (a tacy przeważali), sprawa wybicia się na niepodległość była głównym celem ich życia i głównym przedmiotem rozmów. Było tylko kwestią czasu, aż ktoś z tysięcy zesłańców wpadnie na pomysł, aby to marzenie zacząć realizować tam, na Syberii.