Kamil Bortniczuk z Porozumienia rezygnuje z posady wiceministra

Kamil Bortniczuk z Porozumienia na konferencji prasowej w Sejmie poinformował o rezygnacji z funkcji wiceministra w resorcie Funduszy i Polityki Regionalnej. - W najbliższych 30 dniach będziemy zajmować się rozmowami z politykami opozycji - zapowiedział.

Publikacja: 07.04.2020 16:41

Kamil Bortniczuk z Porozumienia rezygnuje z posady wiceministra

Foto: Sejm RP / CC BY (https://creativecommons.org/licenses/by/2.0)

W piątek Jarosław Gowin przedstawił projekt zmian w konstytucji przewidujący wprowadzenie jednej, siedmioletniej kadencji prezydenta w miejsce obecnych maksymalnie dwóch pięcioletnich kadencji. Prezydent po zakończeniu 7-letniej kadencji nie mógłby starać się o reelekcję.

Tymczasem nowelizację Kodeksu wyborczego, który dawałby marszałkowi Sejmu prawo, by w czasie stanu epidemii (taki obowiązuje teraz w Polsce) zmienić termin wyborów, ale w granicach określonych przez ustawę zasadniczą, Sejm przyjął w poniedziałek wieczorem, po tym jak za pierwszym razem PiS-owi nie udało się wprowadzić do porządku obrad ustawy zakładającej powszechne głosowanie korespondencyjne. Dowiedz się więcej: PiS ma nowy pomysł na datę wyborów prezydenckich

Gowin, który nie chciał wyborów 10 maja i forsował pomysł zmiany konstytucji wydłużający kadencję głowy państwa do siedmiu lat, podał się do dymisji. Jego partia Porozumienie pozostaje jednak w koalicji rządzącej.

We wtorek o swojej dymisji poinformował Kamil Bortniczuk z Porozumienia. Był on wiceministrem w resorcie Funduszy i Polityki Regionalnej.

- Złożyliśmy jako Porozumienie propozycję przesunięcia wyborów o rok. Nie przyjęło tej propozycji PiS. Złożyliśmy zatem drugą propozycję, zmiany Konstytucji i przesunięcia wyborów o dwa lata. Ten projekt poparło PiS, nie popiera opozycja. W związku z tym jako odpowiedzialny polityk podałem się do dymisji – jak państwo wiecie – i rozpoczynam konsultacje w sprawie zbudowania ponadpartyjnego, ponad podziałami rząd-opozycja poparcia dla tego projektu konstytucyjnego - tłumaczył Gowin w Sejmie.

- O prowadzenie rozmów z przedstawicielami opozycji, wraz ze mną, upoważniłem ministra Kamila Botniczuka- dodał ustępujący wicepremier. Bortniczuk zapowiedział, że wraz z Gowinem przez najbliższe 30 dni będą się koncentrować na wypracowaniu ponadpartyjnego konsensusu w tej sprawie.

- Dzisiaj niewątpliwie najważniejsze kwestie, które interesują Polaków, są związane z ich zdrowiem, z ich bytem. Czyli dotyczą przede wszystkim polityki zdrowotnej prowadzonej przez ministra zdrowia i polityki gospodarczej prowadzonej przez minister Emilewicz. Ministerstwo, w którym obecnie pracuję, w połączeniu z moim zakresem kompetencji nie odgrywa wielkiej roli w rozwiązywaniu tych problemów, które są dzisiaj najważniejsze, a na trzecim miejscu w tej hierarchii wartości obecnie jest kwestia wyborów, tego czy 10 maja do wyborów Polacy będą zmuszeni pójść czy będzie ten termin przełożony w zgodzie z prawem i wolą Sejmu - mówił Bortniczuk.

- Jedynym narzędziem, które na dzisiaj mają posłowie, jest zmiana Konstytucji. Wszystkie inne narzędzia związane z wprowadzeniem któregokolwiek ze stanów nadzwyczajnych, są w rękach Rady Ministrów. To był jeden z powodów, główny powód dymisji prezesa Gowina, do niedawna premiera Gowina z zajmowanej funkcji, gdyż jako wicepremier nie mógł być do końca wiarygodny w prowadzeniu rozmów politycznych z posłami, skoro Rada Ministrów miała alternatywne rozwiązania - dodał poseł Porozumienia.

- W najbliższych 30 dniach będziemy zajmować się rozmowami z politykami opozycji, ponieważ mamy poparcie klubu PiS potwierdzone podpisem pod tym projektem złożonym osobiście przez Jarosława Kaczyńskiego, ale także premiera Morawieckiego - dodał.

W piątek Jarosław Gowin przedstawił projekt zmian w konstytucji przewidujący wprowadzenie jednej, siedmioletniej kadencji prezydenta w miejsce obecnych maksymalnie dwóch pięcioletnich kadencji. Prezydent po zakończeniu 7-letniej kadencji nie mógłby starać się o reelekcję.

Tymczasem nowelizację Kodeksu wyborczego, który dawałby marszałkowi Sejmu prawo, by w czasie stanu epidemii (taki obowiązuje teraz w Polsce) zmienić termin wyborów, ale w granicach określonych przez ustawę zasadniczą, Sejm przyjął w poniedziałek wieczorem, po tym jak za pierwszym razem PiS-owi nie udało się wprowadzić do porządku obrad ustawy zakładającej powszechne głosowanie korespondencyjne. Dowiedz się więcej: PiS ma nowy pomysł na datę wyborów prezydenckich

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Jan Strzeżek: Wybory na prezydenta Warszawy już się rozstrzygnęły
Polityka
Dlaczego ABW zasłoniło kamery monitoringu w domach Ziobry? Siemoniak wyjaśnia
Polityka
Adrian Zandberg o Szymonie Hołowni: Przekonał się na czym polega "efekt Streisand"
Polityka
Donald Tusk: Nie chcę nikogo straszyć, ale wojna jest realna. Musimy być gotowi
Polityka
Wyłączanie spod sankcji. KAS odmraża środki rosyjskich firm w Polsce