Prokuratorzy chcieli ustalić, czy kolumna BOR miała w momencie wypadku status uprzywilejowany. By tak było, pojazdy muszą mieć włączoną sygnalizację świetlną i dźwiękową.

- Premier zeznała, że nie pamięta momentu wypadku, dlatego nie potrafi powiedzieć, czy samochody miały włączone syreny - powiedziała dziennikowi "Fakt" osoba znająca kulisy śledztwa.

Do przesłuchania doszło w Krakowie 23 lutego. Prokuratorzy nie zgodzili się, by w przesłuchaniu uczestniczył adwokat kierowcy seicento.

Do wypadku doszło 10 lutego w Oświęcimiu. Policja poinformowała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento; jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo. Poszkodowani zostali premier i szef jej ochrony, lżejsze obrażenia miał kierowca audi.

14 lutego prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, prokuratura nie podaje treści jego wyjaśnień.