Rz: Jako konsumenci milenialsi oczekują od marek głębszego sensu, wartości, autentyczności – czy te same oczekiwania przekładają się na rynek pracy?
Anna Muszyńska-Jurków: Milenialsom przypinane są „łatki", ale jest to grupa niejednorodna. Ich spójną cechą jest oczekiwanie indywidualizacji oferty dla pracowników. Dokonują wyboru pracodawcy, biorąc pod uwagę własne potrzeby i aspiracje. Aplikują do firm, które są innowacyjne, dynamiczne i i reprezentują istotne wartości. Lubią identyfikować się z markami, co dotyczy również pracodawcy.
Co to oznacza dla pracodawcy?
Coraz częściej to na nim spoczywa ciężar przekonania kandydatów do miejsca pracy. Kartą przetargową bywa wizja indywidualnego rozwoju. Milenialsi zwracają uwagę na zakres odpowiedzialności i wpływ ich działań na firmę. Są otwarci na zdobywanie doświadczeń, pięcie się po szczeblach hierarchii w organizacji, regularną informację zwrotną, innowacyjny rozwój kompetencji. Miewają poczucie, że skoro coś nie dzieje się szybko, to nie dzieje się wcale. Poszukują też stanowisk, na których obowiązki mogą współgrać z ich zainteresowaniami. Wyzwaniem jest zapewnienie pracownikom czasu na realizację ich pasji. Nie można zapomnieć o szybkości przepływu informacji i mnogości kanałów nieformalnych, w których poruszają się milenialsi.
Jak najlepiej dotrzeć do młodych pracowników?