Czynniki ryzyka?
Pytanie, jak długo będzie trwać wzrost w Chinach przy niereformowaniu systemu gospodarczo-politycznego. Drugi znak zapytania: jak rynki finansowe zareagują na konieczne podwyższanie stóp procentowych.
Czy przewiduje pan kryzys w Polsce?
Powtórzę: nie można zakładać, że dobra koniunktura w Polsce, napędzana konsumpcją, a nie inwestycjami, będzie trwała wiecznie. Czy będziemy mieć spowolnienie czy tąpnięcie w gospodarce? Tego nie wiem. Jeżeli na świecie, w Niemczech czy w strefie euro koniunktura się załamie, wtedy w Polsce rządzonej przez PiS wybuchną problemy finansów publicznych. Jedziemy po bandzie. Nie należy ulegać propagandzie sukcesu, opartej na wyrywkowej prawdzie (na przykład analizując budżet państwa, a nie słabą kondycję całego sektora finansów publicznych).
Uszczelnianie systemu podatkowego to ściema?
Nie. Ściemą jest, jeżeli przypisuje się cały przyrost przychodów z VAT uszczelnianiu systemu. Według MFW połowa tego sukcesu wynika z lepszej koniunktury, 20 proc. to zasługa czynników jednorazowych, a pozostała część to efekty uszczelniania, które zresztą w części zostały zapoczątkowane lub wzorowane na poprzednikach.
Czyli postuluje pan likwidację programu 500+, podwyższenie wieku emerytalnego, niepodwyższanie kwoty wolnej od podatku...
Nie można mieszać kryteriów. Jeżeli ktoś zajmuje się polityką, to musi analizować, jak jego zwolennicy zareagowaliby na zmianę programu 500+. Jednym z większych głupstw jest patrzenie na wielkości średnie. Nic nie wynika z danych, że 90 proc. ludzi popiera program 500+, bo każdy lubi dzieci. Trzeba patrzeć, jak się rozkładają opinie wśród różnych grup społecznych. Ale nie każdy powinien się zabawiać w analityka polityki i pomijać skutki ekonomiczne. Po pierwsze, z kwoty 25 mld zł co roku finansującej program 500+ można by wygospodarować jakąś część, która lepiej redukowałaby biedę. Po drugie, te 25 mld to wydatki bez pokrycia, bo przecież w budżecie nie mamy nadwyżki Po trzecie, nie można pomijać faktu, że około 80 tys. kobiet rezygnuje z pracy.
Zgadza się pan, że PiS nie ma z kim przegrać dzisiaj wyborów?
Donald Tusk, będąc premierem, też mówił, że nie ma z kim przegrać. Ale na pewno opozycja powinna się bardziej skonsolidować. Najważniejsza jest obrona i odbudowa państwa prawa i myślę, że z tym się zgodzi zarówno PO, Nowoczesna, PSL, SLD, jak i partia Razem. To jest najważniejszy wspólny mianownik.
Podziałów w opozycji przybywa.
Jeśli opozycja się podzieli, tak jak w sprawie przerywania ciąży, a nie skupi się wokół obrony i odbudowy państwa prawa, to da PiS prezent. Źródłem sukcesu Victora Orbána na Węgrzech jest właśnie podzielona opozycja. Oby egoizmy partyjne nie doprowadziły do tego, że przegra cała opozycja, czyli demokracja w Polsce.
W Polsce jest tak, że wybory się przegrywa, a nie wygrywa. Musi być jakiś powód, przez który partia rządząca traci popularność i władzę. Co to może być w przypadku PiS?
W perspektywie co najmniej roku jest mało prawdopodobne, by sytuacja ekonomiczna w Polsce uległa wyraźniejszemu pogorszeniu.
Czas sukcesów PiS.
Poprawiająca się sytuacja gospodarcza nie jest zasługą PiS, lecz zewnętrznej koniunktury. Zwracałbym uwagę na inflację. Nie twierdzę, że musi ona gwałtownie wzrosnąć, ale nie da się wykluczyć, że będzie przyspieszać. Dziś poziom inflacji jest niski, ale przyspieszanie inflacji między latami jest duże. I to ludzie mogą odczuć. Jednak zgadzam się z twierdzeniem, że czynniki ekonomiczne w najbliższej perspektywie nie zaszkodzą PiS.
Co pokrywa się z kalendarzem wyborczym i serią elekcji.
Czynniki ekonomiczne są w polityce bardzo ważne, ale niejedyne. Wielu ludzi w Polsce jest głęboko poruszonych niemoralnością PiS. Te rządy to pogarda dla prawdy, dla przyzwoitości, dla rządów prawa – i w efekcie dla człowieka. W ludziach kumuluje się z tego powodu gniew przeciwko rządzącym, którego nie było wcześniej po 1989 roku.
Pytanie o alternatywę dla PiS. Zaangażował się pan we wsparcie dla Nowoczesnej. Ryszard Petru miał być liderem opozycji, a stał się liderem opozycji we własnej partii. Jaka jest pana chłodna ocena Nowoczesnej?
Trudno mieć pozytywny stosunek do tego, co robi Ryszard Petru w ostatnich dniach i tygodniach. Z punktu widzenia Nowoczesnej i całej opozycji powinien on działać na rzecz konsolidacji własnej partii. To jest nie tylko kwestia kalkulacji, ale i honoru. Nie bardzo mogę jednak uwierzyć, że istnieje jakaś zmowa pomiędzy Schetyną a Petru, by pokazać, że oni są za porozumieniem opozycji, a nowe przywództwo Nowoczesnej jest przeciw.
PO powinna zmienić lidera?
Za dużo ludzi angażuje się w narzekanie na liderów opozycji, traktując to jako alibi, by nic nie robić. Nie chcę w tym uczestniczyć. Powtarzam, że cała demokratyczna opozycja powinna się skupić wokół obrony i państwa prawa w Polsce.
Lewica może się skonsolidować?
Byłoby źle, gdyby lewica używała karty daleko posuniętej liberalizacji prawa aborcyjnego i tym uderzała w resztę opozycji. Poza tym mam wrażenie, że dla Adriana Zandberga największymi wrogami są liberałowie (czyli zwolennicy wolności i państwa prawa), a nie PiS. Ale może się mylę.
Jak pan ocenia „plan Petru"?
Najpierw się coś spokojnie robi, a później ogłasza. Ryszard powinien zrezygnować z nadaktywności. Bywa, że spokojna praca, daleko o mediów, jest najlepszą strategią.
Pański uczeń.
Mam tysiące uczniów. Nie biorę odpowiedzialności za każdego z nich.
Petru to pański wychowanek.
Ryszard napisał u mnie pracę magisterską na temat Korei Południowej. To była bardzo dobra praca. Nie recenzuję jego osobowości.
Petru mógłby być skutecznym recenzentem Morawieckiego? Mógłby stanowić ekonomiczną przeciwwagę dla premiera, punktując jego ekonomiczne propozycje?
Jest ogromne pole dla merytorycznej demaskacji diagnoz i planów Morawieckiego. Robimy to w FOR. Na sloganach nie buduje się strategii dla kraju. Jak ktoś dziesięć razy powie „patriotyzm ekonomiczny", to nie poprawi sytuacji gospodarczej, tylko dewaluuje ważne słowo.
Nie wierzy pan w promowany „patriotyzm ekonomiczny"?
Przecież to destrukcja języka. Używa się słów w innym niż pierwotne znaczeniu. Z patriotyzmem mamy do czynienia, gdy ryzykując, robi się coś dla kraju. Morawiecki używa propagandy w stylu Gierka. Wtedy też w Komitecie Centralnym pracowali specjaliści od wyciągania słów i zdań, nadając im propagandowy charakter. Tak prymitywną propagandę można tylko obśmiać.
Ale wielu Polakom może spodobać się taka inicjatywa, podobnie jak niepracujące niedziele.
Kto to popiera? Mieszkańcy wsi, którzy mniej korzystają z centrów handlowych, niż mieszkańcy miast, którzy korzystają bardziej. Ci, którzy korzystają, są przeciwni. To jest bardzo mętna ustawa Andrzeja Dudy i Piotra Dudy oraz PiS, wbrew tendencjom w Europie. Czy Episkopat myśli, że gdy ludzie nie będą mogli chodzić w niedziele do galerii handlowych, to zaczną chodzić do kościołów?
We Francji i Niemczech sklepy są pozamykane w niedzielę.
Są różne doświadczenia. Dlaczego mamy naśladować najgorsze?
Czy popiera pan pomysły na OFE?
Początek destrukcji OFE nastąpił za czasów PO. Nie da się wykluczyć kontynuacji. Wtedy pojawiłoby się pytanie: co z kontrolą przedsiębiorstw, w których OFE mają udziały? Czy będzie to dalszym krokiem w nacjonalizacji gospodarki? Pamiętajmy: gdy dominuje własność państwowa, nie ma demokracji, bo każdego można zastraszyć zwolnieniem.
Jak pan ocenia nowy budżet, który według niektórych ekonomistów oceniany jest jako jeden z najlepszych w historii?
Trzeba patrzeć na całość finansów publicznych, a nie tylko na wycinek, czyli tak zwany budżet państwa. Trzeba odróżniać deficyt strukturalny, który bierze poprawkę na koniunkturę, od deficytu bieżącego. Polska należy do ogona państw UE, które poprawiają swoją sytuację fiskalną.
Na zegarze Balcerowicza Polska i Polacy zadłużają się relatywnie wolniej.
W stosunku do PKB. A co będzie, jak spowolni PKB? Wtedy będą gwałtowne efekty negatywne. Gdy poprawia się koniunktura, to przychody z VAT rosną szybciej, a gdy się pogarsza, to przychody też spadają szybciej.
Rok, dwa Polacy będą jednak zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej, co może przełożyć się na sytuację ekonomiczną.
Są ważniejsze sprawy niż własna kieszeń. To, co odróżniało ustroje państw Zachodu od PRL, to zasady państwa prawa, wolności i demokracji.
Jest nowy premier, część nowych ministrów, rząd stawia na dialog...
W PRL też zmieniano premierów, ministrów, pytano: „Pomożecie?", ale ustrój się nie zmieniał. Myślę, że plan PiS jest przejrzysty: najpierw zrobić ustrojową destrukcję nazwaną „dobrą zmianą", a potem sprawić, że ludzie o tym zapomną, m.in. poprzez nowe twarze w rządzie. Nie możemy się na to nabrać.
Sondaże pokazują, że Polacy mogą mieć inne zdanie i im się to podoba.
Sondaże są wynikiem wielu czynników. Jeśli są one korzystne dla ludzi, którzy dokonali bezprzykładnej ustrojowej destrukcji w Polsce oraz pozycji naszego kraju w świecie, to tym bardziej musimy się mobilizować.