Dla emerytowanego brytyjskiego sędziego Roda Keatsa trzytygodniowa wyprawa do Ameryki Środkowej okazała się ostatnią wycieczką w życiu - opisuje serwis gazety „The Sun". W czasie pobytu w Boliwii mężczyzna postanowił uwiecznić kamerą wybuch błotnego gejzeru Sol de la Manana w Potosi, niedaleko boliwijskiej granicy z Chile. Poszukując idealnego kadru, 71-letni mężczyzna za mocno pochylił się jednak nad kraterem i gorące błoto, którego temperatura sięga 250 stopni Celsjusza, wystrzeliło prosto w jego klatkę piersiową.

Choć inni członkowie wyprawy wyciągnęli turystę spod wrzącego strumienia, wsadzili do samochodu i zawieźli do najbliższego szpitala, mężczyzna zmarł z powodu rozległych i głębokich poparzeń.

Śmierć Brytyjczyka nie jest odosobnionym przypadkiem. Jak podaje portal BBC, rośnie liczba ludzi, którzy umierają, próbując zrobić sobie idealne selfie. Podczas gdy jeszcze w 2014 roku oficjalna liczba ofiar tej mody wynosiła 15, w 2015 roku sięgnęła 39. W ciągu pierwszych 8 miesięcy tego roku w czasie robienia autoportretu zmarło już 73 osoby. Najczęściej umierają podróżni, którzy wychylają się z klifów lub dachów budynków, by lepszym kadrem zaimponować znajomym w mediach społecznościowych.