Opłata ekologiczna miałaby być nałożona na bilety lotnicze, promowe, autokarowe, kolejowe, drogowe, ale też na wycieczki zorganizowane, w tym na rejsy - donosi portal TTG Media.

Pomysł zakłada, że sprzedawcy biletów obligatoryjnie będą oferowali klientom możliwość wniesienia opłaty. Turyści sami decydują, czy chcą wydać na ten cel pieniądze, bo system działałby na zasadzie „opt-out" - podatek byłby wliczony w cenę przejazdu czy przelotu, ale kupujący miałby możliwość zrezygnowania z niego.

Pieniądze pozyskane w ten sposób rząd chciałby wykorzystać na ochronę środowiska, na przykład na sadzenie drzew czy instalowanie paneli słonecznych. W ten sposób chce zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych. Sekretarz ds. transportu Chris Grayling zainicjował już konsultacje na temat sposobów redukcji dwutlenku węgla produkowanego przez środki transportu (potrwają do 26 września).

Zobacz też: "Mieszkańcy Edynburga za podatkiem turystycznym".

Ministrowie mają nadzieję, że projekt uświadomi społeczeństwu wpływ środków transportu na otoczenie - z badań Departamentu Transportu wynika, że w 2018 roku wyprodukowały one jedną trzecią dwutlenku węgla w Wielkiej Brytanii.