Największe szkody spowodował silny wiatr, który przewracał drzewa i zrywał dachy. Szczególnie zaszkodził kempingom. Wywrócił między innymi kamper z czeskimi turystami, którzy oboje zginęli.

Burza z wichurą była krótka, przyszła nagle i była bardzo gwałtowna. - W ciągu zaledwie kilku minut przeszła tak gwałtowna wichura, że nie widzieliśmy nic w odległości pięciu metrów - relacjonował burmistrz Kassandry w greckiej telewizji SKAI.

Gubernator greckiego regionu Macedonii Środkowej Apostolos Tzitzikostas oznajmił, że w ostatnich kilkudziesięciu latach nie było takiego zjawiska na Chalkidiki. O tym, że wszystko działo się bardzo szybko mówili też mieszkańcy tego regionu. - Nie mogłem zrozumieć, co się dzieje, nagle pojawiła się ogromna wichura, przedmioty zaczęły na nas spadać, nawet w filmach nie widzieliśmy takich scen - opowiadał jeden z nich.

Chalkidiki to jeden z najczęściej odwiedzanych przez turystów regionów w Grecji. Większość poszkodowanych to właśnie zagraniczni turyści. Ofiary śmiertelne to między innymi Rosjanin i jego dwuletni syn, których przygniotło w pobliżu hotelu powalone drzewo i Rumunka i jej ośmioletni syn, na których zawalił się dach tawerny.

Na Chalkidiki został wprowadzony stan wyjątkowy. Polski MSZ nie ma informacji, żeby ucierpieli polscy obywatele.