Atomowa ofensywa Rosji w Afryce

Moskwa sprzedaje krajom najbiedniejszego kontynentu niepotrzebne im elektrownie jądrowe.

Aktualizacja: 31.08.2019 18:01 Publikacja: 29.08.2019 18:46

Atomowa ofensywa Rosji w Afryce

Foto: Adobe Stock

„Rozpowszechnienie w Afryce energetyki jądrowej z jedynym celem, jakim jest zysk, tylko pogłębi problem niedostępności energii dla biedniejszych warstw mieszkańców" – twierdzi międzynarodowa organizacja ekologiczna Friends of Earth International.

Ale od dwóch lat Kreml wabi chętnych kontraktami, zapewniając kredyty, szkolenie pracowników i wyjazdy do Rosji. Podpisał już umowy z Ugandą, Rwandą, Ghaną, Nigerią i RPA. Porozumienia o współpracy państwowy monopolista Rosatom zawarł z Sudanem, Etiopią i Kongiem.

Rosja buduje już elektrownię jądrową w Egipcie za 29 mld dolarów, z czego 85 proc. pokrywa rosyjski kredyt – informuje londyński „Guardian". Z RPA natomiast podpisano kontrakt na elektrownię o mocy 9,6 gigawata za 75 mld dolarów. „Coś poszło nie tak (z kontraktem), gdy w zeszłym roku odsunięto od władzy (prezydenta) Jacoba Zumę w atmosferze zarzutów o korupcję. (W RPA) wściekłość z powodu kontraktu (...) bardzo zaszkodziła wizerunkowi Rosji" – twierdzi specjalistyczne medium „Africa Confidential".

Jednak Friends of Earth zarzucają Moskwie znacznie więcej niż próby korumpowania polityków. Chodzi o podtrzymywanie autorytarnych struktur władzy. „W większości krajów energia wytwarzana jest w wielkich, scentralizowanych elektrowniach i rozsyłana sieciami" – piszą ekologowie. Rządy decydują, które regiony dostaną prąd, a które nie – ostatnie w kolejce są te prowincje, w których np. dominują nastroje opozycyjne.

Poza tym niedorozwój sieci przesyłowych sprawia, że w biedniejszych krajach (jak Rwanda czy Etiopia) nie będzie można rozesłać po kraju wytworzonej energii. Brytyjscy eksperci uważają, że dla Afryki najodpowiedniejszym wariantem byłyby niewielkie siłownie (również atomowe) o mocy 300 megawatów w różnych miejscach w danym kraju, a nie proponowane przez Rosjan trzykrotnie większe i zarządzane centralnie.

– Nie sądzę, by dobrobyt afrykańskich państw był motorem działania Rosji – zauważyła jednak waszyngtońska ekspert Natalia Bugajewa.

Wszyscy wskazują, że dyskretna kampania propagująca rosyjską energetykę jądrową jest jedynie częścią ogromnej ofensywy Kremla w Afryce. Już w październiku Moskwa będzie zbierała jej owoce, będąc gospodarzem szczytu Rosja–Afryka, na który przyjadą prezydenci połowy krajów kontynentu.

Współpraca z Czarnym Kontynentem obejmuje przede wszystkim dostawy broni (w większości również na kredyt). Do tego celu Kreml początkowo wykorzystywał stare znajomości, jeszcze z czasów ZSRR (na przykład obecni prezydenci Angoli i Konga czy niektórzy ministrowie Republiki Środkowej Afryki byli mocno związani z „ojczyzną proletariatu"). – W ciągu ostatnich lat Rosja miała jasną strategię reaktywacji starych, radzieckich sieci (związków) – powiedział „Guardianowi" ekspert Chatham House Alex Vines.

Wysocy rangą oficerowie Pentagonu tydzień temu przestrzegali Kongres przed rosnącymi wpływami Rosji (oraz Chin) w Afryce.

„Rozpowszechnienie w Afryce energetyki jądrowej z jedynym celem, jakim jest zysk, tylko pogłębi problem niedostępności energii dla biedniejszych warstw mieszkańców" – twierdzi międzynarodowa organizacja ekologiczna Friends of Earth International.

Ale od dwóch lat Kreml wabi chętnych kontraktami, zapewniając kredyty, szkolenie pracowników i wyjazdy do Rosji. Podpisał już umowy z Ugandą, Rwandą, Ghaną, Nigerią i RPA. Porozumienia o współpracy państwowy monopolista Rosatom zawarł z Sudanem, Etiopią i Kongiem.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia