– Politycy w różny sposób budują swoje kariery. Są tacy, którzy uganiają się za sensacjami – wyjaśniał słowa swych kolegów rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. Ławrow od niechcenia tłumaczył się za swego wiecznego konkurenta na stanowisko ministra Wiaczesława Nikonowa, wnuka Wiaczesława Mołotowa, obecnie szefa senackiej komisji zdrowia. Ambitny Nikonow uważa, że ze względu na rodzinne koneksje jest predestynowany do zajmowania się polityką zagraniczną. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku w jednym z programów telewizyjnych powiedział, że „Kazachstan nigdy nie istniał jako państwo", a jego terytorium „to wielki prezent od Rosji i Związku Sowieckiego".
Już w kwietniu dołączył do niego były minister kultury, a obecnie doradca prezydenta Putina Władimir Miedinski. – Jak tak wyszło, że historycznie wielkoruskie terytoria w procesie formowania republik sowieckich okazały się częścią Kazachstanu, Ukrainy, Białorusi? – nie mógł się nadziwić w trakcie obrad forum poświęconego „hybrydowej agresji Zachodu".
Ławrow zapewniał, że od osób odpowiedzialnych za politykę zagraniczną Rosji „nikt nie słyszał i nie usłyszy" takich wypowiedzi. O terytorium Kazachstanu powiedział jednak: „problem wyglądający dość spornie". A latem ubiegłego roku sam prezydent Władimir Putin skarżył się na byłe republiki sowieckie. – Jakaś republika weszła w skład Związku Sowieckiego i dostała ogromną ilość rosyjskiej ziemi, tradycyjnych rosyjskich historycznych terytoriów, a potem nagle postanowiła wyjść ze Związku. No to choćby wychodziła z tym, z czym przyszła. A nie taszczyła ze sobą prezenty od rosyjskiego narodu – powiedział w wywiadzie.
305069900
– Wraz z narastającą konfrontacją Rosji z Zachodem coraz częściej słychać prowokacyjne oświadczenia rosyjskich polityków – podsumował kazachski ekspert Dosym Satpapiew.