Aleksiej Nawalny opublikował w poniedziałek rozmowę telefoniczną z funkcjonariuszem Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), który miał być zamieszany w jego próbę otrucia. Do rozmowy doszło kilka godzin po publikacji Bellingcatc na temat szczegółów próby otrucia Nawalnego. W sierpniowy zamach zamieszanych miało być ośmiu agentów FSB. Kudriawcew w rozmowie z Nawalnym miał przyznać, że trucizna znajdowała się w bieliźnie lidera opozycji. Podano ją w rosyjskim Tomsku. Dodał, że akcję przeprowadzono w hotelu Xander. Wcześniej w obiekcie wyłączono kamery.

Po publikacji rozmowy przez Nawalnego, rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow nazwał go „chorym" z "wyraźną manią prześladowczą" i "pewnymi objawami manii wielkości".

- Ogółem można powiedzieć oczywiście, że chory wykazuje wyraźną manię prześladowczą. Można także wyraźnie określić pewne objawy manii wielkości - stwierdził i wymieniał "symptomy według Freuda”. Mówił między innymi o "fiksacji na rejonie rozporka”. Jak dodał, „na Kremlu nie ma czasu na oglądanie takich materiałów".