Susza przyszła w tym roku wyjątkowo wcześnie

Rolnicy alarmują, że brak deszczu może wywołać większe szkody niż w ubiegłym roku, gdy straty wyniosły 2,6 mld zł. Sytuacja jest tak zła, że ubezpieczyciele odmawiają sprzedaży polis od suszy.

Aktualizacja: 29.04.2019 10:16 Publikacja: 28.04.2019 21:00

Susza przyszła w tym roku wyjątkowo wcześnie

Foto: Adobe Stock

Ostatnie burze piaskowe pokazały szerszej publiczności trwającą już nad Wisłą od ponad miesiąca suszę. W niektórych częściach kraju ostatni deszcz spadł na początku marca.

 

– Sytuacja jest groźna, wymaga monitoringu i uzasadnia niepokój – przyznaje profesor Andrzej Kowalski, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Nie zmieni tego jedna ulewa, nawet intensywna. Potrzebnych jest co najmniej kilka dni stałych opadów, by ziemia zdołała powoli wchłonąć wodę. 

Czytaj także: Rekordowe ceny warzyw. Od 20 lat nie było tak drogo

Trudny pilotaż

– Z obserwacji rolników wynika, że sytuacja na polach jest dużo gorsza niż w zeszłym roku o tej porze – potwierdza Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych. Jego zdaniem szkody w uprawach trudno jednak dziś ocenić. Te z ubiegłego roku zostały oszacowane przez Polską Izbę Ubezpieczeń na 2,6 mld zł i przyśpieszyły zmiany w ubezpieczeniach – na rynek weszła pilotażowa polisa od suszy, z dopłatą ze Skarbu Państwa. – Ubezpieczenie suszy będzie oferowane po to, żeby ubezpieczyciele mogli przetestować swoje kompetencje w zakresie oceny ryzyka i likwidacji szkód – mówi Andrzej Janc, dyrektor biura ubezpieczeń rolnych w Condordii. Ta firma sprzedawała polisy jedynie do 20 marca i tylko dla pierwszych 1000 rolników. TUW ubezpiecza tylko w miarę dobre ziemie, a PZU oferuje ubezpieczenia jedynie do jutra, 30 kwietnia; teoretycznie dla każdej klasy ziemi, ale – by ubezpieczyć pole od suszy, trzeba wykupić dwa pakiety naraz. PZU może odmówić polisy bez ujawniania powodu, bo ubezpieczenie od suszy nie jest obowiązkowe.

– Chciałem się ubezpieczyć za wszelką cenę, mój broker był zdziwiony, pierwszy raz spotkał się z odmową ubezpieczenia w PZU, jedynie przez telefon usłyszał, że już jest za duże ryzyko suszy – mówi Rafał Mładanowicz, prezes Krajowej Federacji Producentów Zbóż.

Możliwość odmowy ubezpieczenia od suszy prowadzi do paradoksów. W ubiegłym roku rząd przeznaczył na pomoc publiczną 1,5 mld zł. Przed wyborami samorządowymi pieniądze dostali wszyscy poszkodowani rolnicy, z ubezpieczeniem upraw czy bez. Zdaniem Mładanowicza takie działanie podważa sens ubezpieczenia w ogóle, a ok. 60 proc. gospodarzy w ogóle nie ubezpiecza upraw. W 2018 roku rolnicy nie wykorzystali nawet puli 853 mln zł na dopłaty. Ubezpieczenia od suszy nie zawsze są dla nich korzystne – przy suszy franszyza redukcyjna, czyli potrącenie należnej sumy odszkodowania, sięga od 20 do 30 proc., a przy innych ryzykach odszkodowanie jest pomniejszone zaledwie o 10 proc. wartości szkód.

Przesuszona Polska

Mamy już w Polsce trzy rodzaje suszy – meteorologiczną, czyli brak deszczu, suszę glebową, która przynosi widowiskowe zamiecie pyłowe, a niskie stany rzek wskazują lokalnie na suszę hydrologiczną.

– W całym kraju w warstwie do 30 cm wilgotność gleby jest poniżej 70 proc. Najgorzej jest na zachodzie i południu, miejscami w centrum i wschodzie kraju, gdzie wilgotność nie przekracza 30 proc. – mówi „Rzeczpospolitej" Izabela Adrian, hydrolog Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.

Stan rzek nie jest wiele lepszy, już w 22 z 600 stacji pomiarowych zanotowano przepływy poniżej średniego niskiego – oznaki suszy, ich liczba rośnie z dnia na dzień. IMGW tak trudnej sytuacji hydrologicznej nie zanotował od kilkudziesięciu lat.

Zagrożeniom można częściowo przeciwdziałać dużymi inwestycjami. Jak mówi prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, Polska od 15 lat inwestuje w infrastrukturę drogową 4,5 proc. PKB. Gdy ten proces zakończy się za ok. dekadę, środki powinny trafić na inwestycje w infrastrukturę wodną. Muszą to być inwestycje publiczne, budowa zbiorników retencyjnych nie jest atrakcyjna dla prywatnych inwestorów. – Sugerowałem, by zwiększyć z 1 do 2 proc. PKB budżet UE na inwestycje przystosowujące gospodarkę do zmiany klimatu – mówi profesor.

W inwestycjach chodzi głównie o poprawienie retencji – zatrzymanie wody przepływającej przez kraj rzekami, z opadów, nawet powodzi. Polska jest tu w ogonie Europy (europejska średnia retencji to 10 proc., Polska zatrzymuje jedynie 6,5 proc. wody).

– Plan robót związanych z inwestycjami w gospodarce wodnej na ten rok wynosi 1,5 mld zł, a rozpoczęte inwestycje warte są ok. 20 mld zł – mówi Wojciech Skowyrski, zastępca dyrektora w spółce Wody Polskie.

Klimat kosztuje

Potrzebne są też innowacje, jak technologie oszczędzania wody, a także nowe uprawy odporne na braki wody oraz zalesianie zamiast wycinek lasów. Ogromne znaczenie dla retencji mają naturalne rzeki i jeziora. – Nurt rzeki płynącej meandrami jest wolniejszy, woda dłużej jest zatrzymywana na obszarze. Holendrzy renaturyzują rzeki i odtwarzają tereny zalewowe, my musimy zrobić to samo – pisał już dwa lata temu prof. Zbigniew Popek z SGGW.

Tymczasem pojawił się nowy palący problem– wysychające jeziora w Wielkopolsce, o co ekolodzy oskarżają kopalnie odkrywkowe. – Działa tam obecnie kilka kopalni odkrywkowych, które powodują zanikanie jezior w okolicy, wysychają jeziora Przyjezierze, Wilczyńskie, Powidzkie, a kwestia dotyczy całego Pojezierza Gnieźnieńskiego – mówi Miłka Stępień, sekretarz partii Zieloni i lokalna aktywistka. To powoduje problemy nie tylko dla turystyki, ale też rolnictwa, bo kopalnie odkrywkowe ściągają wodę głębinową. Na jedną z nich, kopalnię Tomisławice, mieszkańcy poskarżyli się Komisji Europejskiej, która częściowo przyznała im rację (proces trwa już od dziesięciu lat).

Witold Boguta prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw

Nie mamy jeszcze danych o skutkach suszy dla upraw. Posiane warzywa mogą nie wzejść, w wielu miejscach jest za sucho i jest problem ze wschodami upraw. Kwitną już drzewa, czereśnie i śliwy, lada chwila zakwitną jabłonie. Jeśli ta susza się utrzyma, będzie bardzo słabe zapylenie. W ub.r. spory problem był z warzywami korzeniowymi.

Ostatnie burze piaskowe pokazały szerszej publiczności trwającą już nad Wisłą od ponad miesiąca suszę. W niektórych częściach kraju ostatni deszcz spadł na początku marca.

– Sytuacja jest groźna, wymaga monitoringu i uzasadnia niepokój – przyznaje profesor Andrzej Kowalski, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Nie zmieni tego jedna ulewa, nawet intensywna. Potrzebnych jest co najmniej kilka dni stałych opadów, by ziemia zdołała powoli wchłonąć wodę. 

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rolnictwo
Afera w rządzie Ukrainy. Minister podejrzany o kryminalny proceder
Rolnictwo
Polska wspomaga wojenną kasę Rosji importując nawozy. Najwięcej w UE
Rolnictwo
Węgry ograniczą import produktów rolnych z Ukrainy. Rosja zadowolona
Rolnictwo
Największy producent wina Rosji w mackach Kremla. Parodia w sądzie
Rolnictwo
Przybywa zboża z Rosji w Europie. Dojrzewa pomysł na cła