To wnioski z najnowszego wyroku Sądu Najwyższego, tym bardziej interesującego, że kodeks rodzinny tych kwestii nie reguluje.
A wynikły one w sprawie o rozliczenie nakładów między małżonkami, którzy na kilka dni przed ślubem wyłączyli ustrój wspólności ustawowej w przyszłym związku, który skończyli po 11 latach rozwodem. Było to dla obojga już drugie małżeństwo, mieli już pewien majątek odrębny, a w tym związku prowadzili formalnie odrębnie, a faktycznie wspólnie zakład usługowy żony, który działał już w trakcie jej pierwszego małżeństwa. Twierdziła ona, że zgromadziła już wtedy 500 tys. zł oszczędności.
Wspólny portfel
Tak czy inaczej nabyła ona na trzy miesiące przed ślubem działkę, na której z nowym mężem rozpoczęli budowę domu jednorodzinnego, częściowo z własnych funduszy, a następnie z kredytu frankowego na 350 tys. zł. Łącznie budowa pochłonęła ok. 800 tys. zł. Kredyt spłacali wspólnie, a po pewnym czasie żona sprzedała dwie swoje nieruchomości, i go spłaciła w całości. Przez cały czas związku ponosili koszty utrzymania siebie i dzieci, jak nazwał to sąd „ze wspólnego portfela".
Czytaj także: Podział majątku po rozwodzie - jak przyspieszyć postępowanie
Sąd okręgowy doszedł do przekonania, że małżonkowie wspólnie finansowali budowę domu i utrzymanie rodziny, a to, że kredyt był obsługiwany z rachunku na nazwisko kobiety, nie dowodzi, że to ona go spłaciła. Nie dał jej wiary, że przed ślubem miała oszczędności 500 tys. zł, czemu przeczy m.in. wspólne zaciągnięcie kredytu i faktury na materiały budowlane na ponad 200 tys. zł na nazwiska obojga małżonków. Z żądanych przez byłego męża 310 tys. zł SO zasądził mu od byłej żony 250 tys. zł jako bezpodstawne wzbogacenie, a Sąd Apelacyjny w Gdańsku werdykt utrzymał.