Nieobecny na boisku Michał Jurecki (kontuzja nie da mu grać także w meczu o brąz) nie wytrzymywał, wstawał i krzyczał do kolegów z ławki, ale nie trzeba było krzyczeć, oni dobrze wiedzieli co się dzieje.
Trener Dujszebajew wziął trzeci czas. Trzy minuty do końca, 24:24, ile już razy polska reprezentacja tak zajadle wykuwała swój sportowy los. Bramka za bramkę, jeszcze można wierzyć w sukces. Gdy do końca było 13 sekund (w polskiej piłce ręcznej z racji sławnego zdania Bogdana Wenty – to liczba symbol) Duńczyk ląduje na ławce kar. Każdy wie co teraz może się stać – albo ostatnia akcja, albo dogrywka. Daszek ma piłkę, rzuca między rękami obrońców, trafia, jest dogrywka! Spektakl wchodzi na nowy poziom.
Znów rywale zaczęli lepiej. Olsen strzelał, Landin bronił, błagalny wzrok polskich kibiców padał na Wyszomirskego, ale nie wszystko da się obronić. Pięć minut minęło błyskawicznie, 26:29, teraz trzy bramki to już bardzo dużo. Danii też wystarczyło, choć dwa gole pocieszenia udało się Polakom strzelić.
Polski bohater z bramki padł jak długi, zasłonił twarz, dobre słowo kapitana Sławomira Szmala było potrzebne, bo Wyszomirski grał chwilami genialnie, lecz porażce nie zapobiegł.
Radość Duńczyków była ogromna (pierwszy olimpijski finał w historii), sportowa złość pokonanych też. Srebro i złoto im uciekło, został bój o brąz, który w tych igrzyskach wręcza się Polakom najczęściej. Może więc będzie brąz. Na pewno będzie walka i dużo potu zostawionego na parkiecie hali Future Arena.
Turniej piłki ręcznej mężczyzn – 1/2 finału:
Francja – Niemcy 29:28 (16:13)
Dania – Polska 29:28 (25:25, 16:15)
O brązowy medal (niedziela, 15.30): Niemcy – Polska
O złoty medal (niedziela, 19.00): Francja – Dania