Spadkobiercy po Zygmuncie Szczechowiczu mieli się posłużyć sfałszowanym testamentem – tak przejęli część kamienicy przy Noakowskiego 16 w Warszawie. Nowe fakty, na jakie natrafiła komisja weryfikacyjna, zbada prokuratura – ustaliła „Rzeczpospolita".
– Skierowaliśmy do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa posłużenia się sfałszowanym dokumentem. Po uzyskaniu opinii biegłego byliśmy zobligowani, aby to zrobić – mówi nam Sebastian Kaleta z komisji weryfikacyjnej. Tydzień temu komisja weryfikacyjna uznała, że decyzja reprywatyzacyjna w sprawie słynnej kamienicy przy Noakowskiego 16 została wydana z naruszeniem prawa. Dlatego beneficjenci – w tym mąż prezydent stolicy Andrzej Waltz – mają zwrócić do miasta 15 mln 375 tys. zł.
To jednak nie koniec kłopotów spadkobierców. Część z nich będzie bowiem musiała tłumaczyć się z tego, dlaczego przedstawiła przed sądem w 2001 r. sfałszowany testament.
Uporządkujmy fakty. Przed wojną kamienica należała do osób pochodzenia żydowskiego, a po wojnie w przestępczy sposób przejął ją oszust Leon Kalinowski, posługując się antydatowanym pełnomocnictwem właścicieli i sfałszowanym aktem notarialnym. Dzięki temu sprzedał nieruchomość Romanowi Kępskiemu – wujowi Andrzeja Waltza, i Zygmuntowi Szczechowiczowi. Wojnę przeżyła Maria Oppenheim, żona jednego z właścicieli, i wykazała oszustwo. W końcu lat 40. Kalinowski został za nie skazany na więzienie.
W 2003 r. ratusz ustanowił prawo użytkowania wieczystego nieruchomości na rzecz 12 spadkobierców Kępskiego i Szczechowicza – w tym Andrzeja Waltza i jego córki. Następnie w 2007 r. beneficjenci sprzedali kamienicę spółce Fenix. Czynsze 80 lokatorów podskoczyły nawet o 1000 proc. w dwa lata. Zeznawali, że ich nękano, by się wynieśli.