Maciej M. to jeden z najbardziej znanych w stolicy biznesmenów skupujących roszczenia do znacjonalizowanych nieruchomości. Andrzej M. to adwokat specjalizujący się w sprawach reprywatyzacyjnych. Od maja są w areszcie.
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", do już ciążących na nich zarzutów doszedł nowy, dotyczący spektakularnej próby przejęcia metodą na kuratora z Karaibów wartych fortunę gruntów w Warszawie.
– W sierpniu Andrzejowi M. i Maciejowi M. postawiliśmy zarzut usiłowania doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem o wartości 714 mln zł, czyli usiłowania dokonania oszustwa – mówi Piotr Kowalczyk, szef Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu, która prowadzi większość śledztw związanych z tzw. dziką reprywatyzacją w stolicy.
Jak twierdzą śledczy, mecenas i biznesmen chcieli przejąć tereny obecnych ogródków działkowych, znajdujących się w dzielnicy Mokotów, w obrębie ulic Piaseczyńska, Idzikowskiego i Sobieskiego. Niezwykle atrakcyjnych, o powierzchni ok. 20 hektarów.
Historia wiąże się z głośną sprawą Monzap SA. Przedwojenna firma o tej nazwie należąca do Szwedów była potentatem w produkcji zapałek. Posiadała cenne grunty w stolicy, które po wojnie dekretem Bieruta zabrało państwo. Za utratę praw w przedwojennej spółce Szwedom, jeszcze w czasach PRL, zapłacono odszkodowanie.