Do przyjęcia projektu do dalszych prac w komisjach zabrakło dziewięciu głosów. Przeciwko odrzuceniu głosowało za to 58 posłów PiS, w tym prezes tej partii Jarosław Kaczyński, wicepremier Jarosław Gowin, ministrowie Mariusz Błaszczak i Joachim Brudziński czy Antoni Macierewicz i Witold Waszczykowski.
- Projekt "Ratujmy Kobiety" upadł, bo spora grupa posłów Platformy i Nowoczesnej wyjęła karty do głosowania, a trójka posłów PO zagłosowała przeciw projektowi. Jak się z tego wytłumaczycie, demokratyczna opozycjo od siedmiu boleści? - pyta na Twitterze Adrian Zandberg, jeden z liderów partii Razem. Nawiązując do rozmów o koalicji tych partii w wyborach samorządowych, nazywa opozycję "Zjednoczoną Kompromitacją".
- A wiecie co jest najbardziej żenujące? Wśród posłów "demokratycznej opozycji", którzy wyjęli karty i utopili projekt "Ratujmy Kobiety", są tacy, którzy przyszli się lansować na Czarnym Proteście. Naprawdę sądziliście, że nie zauważymy? - dodaje Zandberg. Proponuje też zmianę nazwy partii Nowoczesna na "Zaściankowa" lub "Proboszczowa".
Zandbergowi wtóruje Marcelina Zawisza. - Platforma Obywatelska ma przecież doświadczenie w mieleniu podpisów, więc nic dziwnego, że przyłożyli rękę do odrzucenia projektu "Ratujmy Kobiety" - zauważa. Przypomina w ten sposób m.in. odrzuceniu w poprzedniej kadencji obywatelskiego projektu ustawy ws. edukacji sześciolatków, pod którym podpisało się 1,6 miliona Polaków.