Ale spokojnie – nie oznacza to wcale, że młodzi nie chcą studiować na prawie – na najbardziej obleganych wydziałach nadal jest nawet po osiem osób na miejsce. Po prostu nad uczelnie nadciąga demograficzny „front niżowy". Studentów jest mniej, a pracowników naukowych tyle samo, a bywa, że i więcej. W efekcie na jednego akademika przypada mniej studiujących, a to jeden z czynników zapewniających dużo bardziej komfortową naukę. Co istotne, w naszym rankingu wyraźnie widać, że kadra akademicka nie spoczęła na laurach. W ub. roku aż 8 procent wykładowców mogło się pochwalić awansem!

Oferta wydziałów prawa jest naprawdę imponująca. Powstają studia dwukierunkowe, międzywydziałowe, międzyuczelniane... Bez problemów można więc studiować prawo i finanse, w dodatku odpowiednio sprofilowane, np. w zakresie doradztwa podatkowego albo inwestycyjnego. Jeśli ktoś chce studiować międzynarodowe prawo w biznesie – proszę bardzo. Rzecz jasna, w języku obcym. Jednak najbardziej zazdroszczę współczesnym studentom prawa nieograniczonych możliwości wyjazdowych – jest tyle ciekawych stypendiów zagranicznych! Kiedy więc czytam badania ELSA, z których wynika, że poziom zadowolenia studentów prawa z jakości kształcenia spadł z 42 proc. (w 2014 r.) do 25 proc. w ub.r., to za diabła nie mogę pojąć, o co tym młodym chodzi...