W polskiej kulturze czytanie książek przestaje być praktyką powszechną nie tylko w skali całego społeczeństwa, ale także wśród elit zawodowo-intelektualnych – takie niepokojące wnioski płyną z tegorocznego raportu przygotowanego przez Bibliotekę Narodową. W roku 2002 lekturę przynajmniej jednej książki w ciągu roku wśród przedstawicieli kadr kierowniczych i specjalistów deklarowało aż 97 proc. badanych, a dziś tylko 56 proc. Na tym tle skala spadku czytelnictwa wśród emerytów i rencistów (-16 proc.) oraz studentów (-20 proc.) wydaje się stosunkowo niewielka, a wśród prywatnych przedsiębiorców wręcz minimalna (-5 proc.).

W skali całego kraju poziom czytelnictwa w 2015 i 2016 r. wynosił 37 proc., czyli taki odsetek Polaków przeczytał w ciągu roku przynajmniej jedną książkę. Wyraźny spadek zaczął się od 2004 r., kiedy czytelnictwo było jeszcze na poziomie 58 proc. Natomiast warto odnotować, że w 2016 r. udało się (pytanie, na jak długo) zahamować spadkowy trend w grupie tzw. intensywnych czytelników, czyli takich, którzy czytają minimum siedem książek rocznie. Ten odsetek wzrósł o 2 pkt proc., do 10 proc.

Trudne zadanie stoi przed bibliotekami: o 2 pkt proc., do 11 proc., zmniejszyła się liczba osób deklarujących korzystanie z biblioteki publicznej. To wcale nie oznacza, że Polacy zaopatrują się w nowe pozycje sami. Wręcz przeciwnie: coraz więcej osób deklaruje, że nie kupuje książek, dlatego przybywa domów, w których nie ma ani jednej książki (teraz jest ich 22 proc. wobec 19 proc. w 2015 r. i 16 proc. w 2014 r.).

Niebagatelny wpływ na statystyki dotyczące czytelnictwa ma trwająca rewolucja cyfrowa. Treść dryfuje w kierunku sieci i zmieniają się jej nośniki. Coraz mniej osób czyta prasę papierową, a coraz więcej elektroniczną. Na popularności zyskują też internetowe serwisy informacyjne. A jak jest z książkami?

Na razie te w formacie cyfrowym (e-booki, skany drukowanych książek i audiobooki) stanowią niewielką część w całym krajobrazie, ale odsetek ten systematycznie rośnie. 7 proc. respondentów w 2016 r. przynajmniej raz czytało e-booka, a tyle samo słuchało audiobooka – podaje Biblioteka Narodowa. Po książki w formacie cyfrowym najrzadziej sięgają emeryci i renciści oraz nieaktywne zawodowo osoby zajmujące się domem. Natomiast nie stronią od nich uczniowie, którzy w ten sposób zapoznają się z lekturami i klasyką literatury.