Frans Timmermans w opublikowanym w „Rzeczpospolitej" artykule powtarza błędne tezy dotyczące polskiego sporu w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Bez żadnych wiarygodnych czy rzeczowych argumentów stawia diagnozę o rzekomym zagrożeniu praworządności w Polsce.
Zanim jednak przejdziemy do wskazania podstawowych błędów w rozumowaniu wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej, musimy podzielić się zasadniczą wątpliwością co do jego legitymacji do wzywania rządu innego państwa do podjęcia działań w zakresie wyłącznie państwowych kompetencji. W swoim tekście Timmermans wzywa polski Sejm do niepodejmowania ustaw o Trybunale Konstytucyjnym, sugeruje kontrolę tych ustaw, zanim wejdą one w życie, czy żąda od prezydenta RP konkretnego działania w sprawie przyjmowania ślubowania od określonych osób. Są to działania nieznajdujące podstaw w traktatach europejskich, nie leżą też one w zakresie kompetencji Komisji Europejskiej.
Z kolei nasze merytoryczne zastrzeżenia budzą następujące kwestie.
Po pierwsze, błędne założenie, że przepisy dają możliwość zaprzysiężenia sędziego TK przed końcem upływu kadencji jego poprzednika.
Jesienią 2015 r. kończyła się kadencja zarówno Sejmu, jak i trzech sędziów TK. Rządząca koalicja PO–PSL, chcąc uniknąć sytuacji, w której nowy Sejm (w którym prawdopodobnie nie będzie miała większości) decydowałby o składzie TK, postanowiła w czerwcu 2015 r. przeforsować ustawę, która otwierałaby możliwość wyboru nowych sędziów przed upływem kadencji ich poprzedników. Jednakże nowa ustawa w żadnym miejscu nie określała konkretnego terminu wyboru nowych sędziów, a przepisy mówią jasno – objęcie urzędu odbywa się dopiero po ślubowaniu, które nie jest możliwe przed zakończeniem kadencji poprzedniego sędziego TK.