Nocna zmiana PiS

Dzieje się szybciej i brutalniej, niż zapowiadało hasło „Budapeszt w Warszawie". Zawsze dziwiło mnie, że dla kraju gospodarczego sukcesu inspiracją może być kraj, który wypadł z europejskiej strefy wpływów. Teraz uczeń przerósł mistrza – pisze europoseł Platformy Obywatelskiej.

Aktualizacja: 06.12.2015 22:04 Publikacja: 06.12.2015 19:57

Ktoś zasugerował Jarosławowi Kaczyńskiemu program zasilenia gospodarki na 1 bln 400 mld złotych

Ktoś zasugerował Jarosławowi Kaczyńskiemu program zasilenia gospodarki na 1 bln 400 mld złotych

Foto: AFP/Janek Skarżyński

Polska ma nowy rząd, który miał być sprawcą dobrej zmiany. Zmiana nie będzie polegała na odmłodzeniu polityki i oszczędnościach, bo rząd jest rekordowo liczny i wiekowy. Prawdziwa treść tej zmiany wyłania się z personaliów, obsesji prezesa Jarosława Kaczyńskiego, nocnych głosowań Sejmu i dziennych czynów prezydenta Andrzeja Dudy.

Blade exposé premier Beaty Szydło jest o tyle warte pamięci, że powieliło obietnicę rozdawnictwa pieniędzy, których nie ma w budżecie państwa. Z tych obietnic wzięła się prezydentura Dudy, samodzielne rządy PiS i tym samym wolna ręka w realizacji programu, który może przekreślić wielkie dzieło zbiorowe Polaków minionego ćwierćwiecza.

Ankara w Warszawie

Dzieje się szybciej i brutalniej, niż zapowiadało hasło „Budapeszt w Warszawie". Dziwiło mnie, że dla kraju gospodarczego sukcesu inspiracją może być kraj, który choć kiedyś górował nad nami, to teraz został w tyle i wypadł z europejskiej strefy wpływów. Do tej strefy zaś z rozmachem wkroczyła Polska.

Teraz uczeń przerósł mistrza. Do rządu powołano ludzi, którzy nigdy nie powinni się zbliżyć do narzędzi władzy państwowej, bo w latach 2005–2007 ich nadużywali. Ukryci w kampanii wyborczej, teraz stanowią narzędzie zemsty (której miało nie być) i zbrojne ramię rozprawy z niepokornymi. Wyróżnia nas na tle całej demokratycznej Europy przypadek ministra z wyrokiem, któremu prezydent udziela świadectwa bezkarności, a ten mieni się sędzią uczciwości kilkuset funkcjonariuszy publicznych z lat 2007–2015!

Nie wiem, gdzie się zatrzyma ustrojowy blitzkrieg, rozpoczęty w Prezydium Sejmu i Komisji ds. Służb Specjalnych oraz w samych służbach w instrumentalnym użyciu prezydentury i większości sejmowej w rozprawie z opoką praworządności, jaką stanowi Trybunał Konstytucyjny. Jeśli kierunek wytycza konstytucja, ukryta na czas wyborów, to bliżej nam do Turcji, także przywoływanej jako inspiracja, aniżeli do świeckiego autorytaryzmu Viktora Orbána. Bowiem rysuje się tam państwo narodowo-wyznaniowe, inwazyjne w sferze ducha, a nie tylko instytucji. Państwo wychowawcze, urabiające umysły, do czego nie wystarczą media księdza Rydzyka i pomoc polskiej plebanii. Stąd apetyt na media publiczne i ostrą reedukację narodu. Fachowcy w rodzaju Krzysztofa Czabańskiego i Jacka Kurskiego są już w dołkach startowych.

Trzeba doprawdy wnikliwości prof. Śpiewaka, by widzieć w tym polityczny „business as usual". Bo inni też tak wcześniej robili... Fakt, robili, ale ci sami w latach 2005–2007, szczęśliwie zbyt krótko, by spustoszyć przestrzeń publiczną. Teraz zanosi się na dłużej i na większą szkodę, pod osłoną powszechnych lęków związanych z uchodźcami. Jeśli jednak Polska pozostanie demokracją i rządami prawa, to ta nocna zmiana PiS i początek prezydentury Dudy zapisze wstydliwą kartę odrodzonej Rzeczypospolitej. Jeżeli...

Powrót do przeszłości

Polska po roku 1989 ruszyła w poszukiwaniu straconego czasu. Żaden kraj zza dawnej żelaznej kurtyny nie nadrobił takiego dystansu do Zachodu i żaden nie uzyskał tak silnej podmiotowości na arenie europejskiej. Oryginalnym pomysłem na Polskę w takiej sytuacji jest program cywilizacyjnego regresu zyskujący ponad 5 mln głosów w wyborach roku 2015.

Najbardziej wymownym tego świadectwem jest cofnięcie sześciolatków ze szkoły. Polskie dzieci słono za to zapłacą, tracąc dystans do rówieśników z całej prawie Europy, i nie osłodzą tego niezdrowe smakołyki przywrócone do szkolnych sklepików. Stracą ubogie rodziny, gdyż szybsze wyjście do szkoły to szansa na nadrobienie zaległości wynikających z gorszych warunków materialnych. Wobec tej straty pokoleniowej na drugi plan schodzi bałagan, jaki to powoduje w szkolnictwie, potęgowany przez likwidację gimnazjów. Na samym tylko Pomorzu plany te wpędziły 4200 nauczycieli w rozterkę co do swego losu. Dodajmy stary kanon lektur oraz politykę historyczną utrwalającą patriotyzm klęsk i martyrologii, co – z braku zaborów i okupacji – znajdzie ujście w hałaśliwych pochodach z racami i biało-czerwoną flagą oraz szukaniu zastępczych wrogów.

Reforma emerytalna – w tył zwrot. Organizacja służby zdrowia – powrót do PRL. Prokuratura znowu traci niezależność. Górnicy mają fedrować straty i obciążać nieefektywnością swej branży energetykę. Spółki państwowe mają wypełniać misję zadaną przez centralnych planistów.

Pewnie wróci karalność za in vitro, być może zaostrzenie prawa aborcyjnego, ale nie wiem, co jeszcze się urodzi w głowach PiS-owskich wychowawców narodu, by zatrzymać modernizację obyczajów, jakże łagodną na tle galopu obyczajowego katolickiej Irlandii i Hiszpanii.

Niezwykle kosztownym wymiarem tego historycznego „w tył zwrot, Polsko" jest powrót na peryferie Unii Europejskiej. Szybkie staczanie się kraju, który dotąd krzepił Unię, w stronę coraz liczniejszych państw-kłopotów zasługuje na oddzielny komentarz. To jest sprzeczne z polską racją stanu w czasach niespokojnej geopolityki. Prowokacyjne wycofanie unijnej flagi, zauważone wszędzie tam, gdzie będziemy wkrótce zabiegali o nasze interesy, otwiera nowy rozdział w dziejach polskiej głupoty!

Oszustwo wyborcze albo ruina finansów

W gospodarce „rząd dobrej zmiany" jest zakładnikiem nierealnych, a nawet szkodliwych obietnic wyborczych. Chciejstwo ma krótkie nogi, a naprawę gospodarki sprowadzono do rozdawnictwa pieniędzy i sztucznego pompowania miliardów w oczekiwaniu na cud inwestycyjny.

Najbardziej eksponowane pomysły – 500 zł na dziecko i 8000 zł kwoty wolnej od podatku – w sumie kosztujące ok. 40 mld rocznie, zderzają się nie tylko z realiami budżetu, ale także już istniejącej polityki rodzinnej. Skoro dzisiaj ulgi zwalniają setki tysięcy uboższych rodzin z PIT, to po co im kwota wolna od podatku, którego nie płacą? Jak rekompensować miliardowe ubytki w dochodach samorządów? Przewiduję rewię politycznego kuglarstwa w próbie pogodzenia ognia z wodą – obietnic z realiami. Zwiastuje to bezzasadna nowela budżetu 2015. Podobnie będzie ze znacznie groźniejszą co do skutków zapowiedzią powrotu do wieku emerytalnego. Jeśli dodamy inne zapowiedzi premier Szydło na 100 dni (bezpłatne leki dla seniorów, gabinety lekarskie w szkołach), to wynika z nich co najmniej podwojenie deficytu budżetowego! To jest prosta droga do zrujnowania wiarygodności kraju, który świeżo wydobył się z procedury nadmiernego deficytu!

A przecież to nie wszystko. W kampanii roku 2015 padła zapowiedź zwiększenia wydatków na obronność do 3 proc. PKB (plus 17 mld zł) i inne kosztowne obietnice. W sumie opiewały na ponad 80 mld zł. Towarzyszyły temu urojenia co do możliwości zwiększenia dochodów, choćby 52 mld zł z uszczelnienia podatków, czyli najbardziej bzdurny urobek konwencji programowej PiS. Teraz oczekiwania stopniały do mało realistycznych 20 mld, wspomaganych przez dywidendę od spółek państwowych oraz podatek od hipermarketów i banków. Każde z tych obciążeń jest przykre w skutkach dla polskich dostawców i klientów sklepów oraz dla detalicznej klienteli systemu bankowego...

Jeszcze większą zagadką i zarazem kolejnym zamachem na wiarygodność Polski jest program turbodoładowania gospodarki. Ktoś zasugerował Kaczyńskiemu, a ten ogłosił w Bielsku-Białej program zasilenia gospodarki na 1 bln 400 mld zł, co stopniało w exposé Szydło do biliona (400 mld różnicy to żaden problem dla rachmistrzów PiS). W tym fundusze europejskie, liczone na 500 mld (nie ma tyle, nawet gdyby zabrać dopłaty rolnikom), a 350 mld to dodruk pieniądza po zdobyciu NBP. Do tego środki spółek państwowych i BGK. Jest to świadectwo błędnego rozpoznania problemu, jakim jest rzekomo niska stopa inwestycji w Polsce. Problem tkwi w niekorzystnym klimacie inwestycyjnym i niepewności regulacyjnej, więc jego rozwiązanie nie polega na małpowaniu mało produktywnych programów typu europejski TLTRO.

Marnujemy historyczną szansę

Banki i firmy mają nadpłynność, a PiS robi wszystko, by zwiększyć niepewność w gospodarce i tym samym ryzyko inwestowania. Suma nieszczęść, jakie spadają na nasz system bankowy, stanowiący dotąd bezpieczną lokatę oszczędności milionów Polaków, w postaci daniny na ratowanie SKOK, planowanego podatku bankowego oraz prezydenckich pomysłów na ratowanie frankowiczów, jest zupełnym zaprzeczeniem zdolności lepszego kredytowania realnej gospodarki. A podważanie niezależności Narodowego Banku Polskiego szkodzi wiarygodności Polski nie mniej niż psucie finansów publicznych.

Szanuję werdykt demokracji 2015, ale trudniej pogodzić mi się z maksymą, iż każdy kraj ma taki rząd, na jaki zasługuje. Po udanym ćwierćwieczu Polacy zasługują na więcej. Zarysowała się szansa zbliżenia krajowych standardów do zachodniej jakości życia. Głosując na gospodarcze iluzje, psucie demokracji i osłabienie pozycji Polski w Europie, marnujemy historyczną szansę!

Autor jest ekonomistą i politykiem, od 2010 do 2014 był komisarzem europejskim ds. programowania finansowego i budżetu w KE, były minister przekształceń własnościowych, w latach 1990–1991 przewodniczący Kongresu Liberalno-Demokratycznego. W 2014 roku wybrany do Parlamentu Europejskiego z listy Platformy Obywatelskiej

Polska ma nowy rząd, który miał być sprawcą dobrej zmiany. Zmiana nie będzie polegała na odmłodzeniu polityki i oszczędnościach, bo rząd jest rekordowo liczny i wiekowy. Prawdziwa treść tej zmiany wyłania się z personaliów, obsesji prezesa Jarosława Kaczyńskiego, nocnych głosowań Sejmu i dziennych czynów prezydenta Andrzeja Dudy.

Blade exposé premier Beaty Szydło jest o tyle warte pamięci, że powieliło obietnicę rozdawnictwa pieniędzy, których nie ma w budżecie państwa. Z tych obietnic wzięła się prezydentura Dudy, samodzielne rządy PiS i tym samym wolna ręka w realizacji programu, który może przekreślić wielkie dzieło zbiorowe Polaków minionego ćwierćwiecza.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Czy Polska będzie hamulcowym akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej?
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Jak odleciał Michał Probierz, którego skromność nie uwiera
Opinie polityczno - społeczne
Udana ściema Donalda Tuska. Wyborcy nie chcą realizacji 100 konkretów
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Przeszukanie u Zbigniewa Ziobry i liderów Suwerennej Polski. Koniec bezkarności
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Jak odbudować naszą wspólnotę