Prof. Michał Kleiber: Broń i etyka

Technologie militarne oraz cywilne są coraz częściej ze sobą nierozdzielnie połączone, a to poważny problem i jednocześnie wyzwanie dla rządzących – przekonuje prof. Michał Kleiber, były prezes Polskiej Akademii Nauk.

Publikacja: 29.08.2018 18:08

Prof. Michał Kleiber: Broń i etyka

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

W firmie Google, która jak wszyscy internetowi giganci nie była dotychczas specjalnie znana z przesadnej troski o etykę swej działalności, 3 tys. pracowników podpisało się pod apelem protestującym przeciw angażowaniu się firmy w finansowany przez resort obrony USA projekt Maven, dotyczący nowych, bardzo wyrafinowanych metod automatycznej identyfikacji osób i obiektów zarejestrowanych na nośnikach wideo. W skierowanym do szefa firmy apelu domagali się wycofania z – jak to dobitnie wyartykułowano – biznesu wspomagającego prowadzenie działań militarnych. Mimo iż nie był to pierwszy głos krytykujący kontakty Google'a z Pentagonem, dotychczasowe zarzuty miały zupełnie odmienny charakter. Obawiano się mianowicie, że współpraca z rządzącym się zupełnie innymi prawami przemysłem zbrojeniowym może mieć negatywny wpływ na biznesową kulturę, innowacyjność i wizerunek firmy, cech tak przecież ważnych dla wszystkiego, co się dzieje w Dolinie Krzemowej.

Problemy nauki

Tym razem jednak nie sposób nie zadać sobie pytania o problem tzw. dual use, czyli wykorzystywania do celów militarnych osiągnięć naukowych i technologicznych, w pierwotnym zamierzeniu mających służyć celom pokojowym. Unia Europejska już dekadę temu przyjęła rozporządzenie ustanawiające wspólnotowy system kontroli wywozu, transferu, pośrednictwa i tranzytu produktów podwójnego zastosowania. Przedmiot rozporządzenia (także oprogramowanie i technologie) zdefiniowano jako produkty mogące służyć zarówno celom cywilnym, jak i szeroko rozumianym celom wojskowym. Sednem regulacji jest konieczność uzyskania specjalnej licencji przy eksporcie tych produktów poza granice UE. Zauważmy jednak, że mówi się w niej wyłącznie o przewożeniu gotowych produktów, przemilcza się zaś wszystkie aspekty dotyczące ich wytwarzania. Warto więc chyba zastanowić się, jak dzisiaj wygląda problem artykułów podwójnego zastosowania wyartykułowany w języku nauki i technologii. Zawarte w rozporządzeniu sformułowania są bowiem niedostatecznie precyzyjne, stawiając wielu badaczy sektora cywilnego wobec wielkiego problemu decyzyjnego dotyczącego zakresu prowadzonych badań.

Szczególnie trudny przypadek

Wiadomo dzisiaj powszechnie, że wyniki prac badawczych realizowanych w sektorze cywilnym mogą być (i niestety są) wykorzystywane przy tworzeniu nowych broni jądrowych, biologicznych czy chemicznych, nie mówiąc już o problematyce cyberbezpieczeństwa. Uczeni pracujący i prowadzący szeroką współpracę zagraniczną w wielu obszarach fizyki, chemii, biologii, medycyny, elektroniki czy informatyki stają przed wielkim wyzwaniem zgodności z omawianym rozporządzeniem. Dotyczy to nie tylko badań podstawowych, w ramach których możliwości praktycznego wykorzystania są niejako z zasady niemożliwe do przewidzenia, lecz także wielu aspektów badań stosowanych, prowadzonych wprawdzie w kontekście zastosowań cywilnych, ale mogących także mieć nieprzewidywalne zastosowania militarne. Szczególnie trudnym przypadkiem jest szeroko dzisiaj promowana zasada publicznego, swobodnego dla wszystkich dostępu do publikacji naukowych i leżących u ich podstaw baz danych – pogodzenie tego z niebezpieczeństwem wykorzystania wyników badań przez osoby bądź instytucje o zbrodniczych zamiarach jawi się jako zupełnie niemożliwe. Ale to ciągle daleko do końca kłopotów.

Współpraca badawczo-technologiczna

Ze względu na wielkie znaczenie dla poziomu unijnej nauki rozległej współpracy badawczej prowadzonej przez naukowców państw Unii ze swymi kolegami z Wielkiej Brytanii, otwartą na przykład jest sytuacja po brexicie, kiedy to kraj ten stanie się „zagranicą" w rozumieniu omawianego rozporządzenia. Trzeba na przykład pamiętać, że uzyskanie zgody na prowadzenie bądź publikację prowadzonych badań jest czasochłonne, a we współczesnej nauce to czas często decyduje o ostatecznym sukcesie – cóż więc zrobić z badaniami będącymi w trakcie realizacji wspólnie z Brytyjczykami? Pamiętajmy również, że współpraca naukowa z krajami rozwijającymi się stanowi bardzo ważny element polityki pomocy społeczeństwom tych krajów, czyli zadania o być może kluczowym znaczeniu dla przyszłego pokojowego współistnienia świata. Pytanie, jak pogodzić konieczność zapobiegania nieuprawnionemu stosowaniu badań przez autorytarne państwa bądź grupy terrorystyczne z potrzebą otwartości i współpracy, staje się olbrzymim wyzwaniem współczesności.

Korzyści dla obu stron

I wreszcie jeszcze jedna sprawa, którą na koniec należy dobitnie podkreślić. Otóż, czy nam się to podoba czy nie, badawczo-technologiczna współpraca cywilno-wojskowa jest w dzisiejszym świecie koniecznością, ważną dla obu stron. Po pierwsze środki na obronność we wszystkich rozwiniętych krajach świata są znacznie większe od środków – licząc łącznie dotacje budżetowe i inwestycje innowacyjnych firm – przeznaczanych na badania i rozwój. Kierowanie części budżetu wojskowego na rozwijanie nowych technologii w cywilnych uczelniach i instytutach badawczych jest w związku z tym ważnym elementem polityki naukowej państwa i w wielu krajach ma znaczący wpływ na poziom tych instytucji. Z drugiej strony nowoczesny system obrony państwa nie istnieje bez wykorzystywania technologicznych nowości powstających w różnych okolicznościach w instytucjach cywilnych. Mamy więc do czynienia ze współpracą nie tylko korzystną, ale z punktu widzenia bezpieczeństwa i rozwoju gospodarczego wręcz niezbędną dla obu stron. Niestety, generuje to z jednej strony trudne problemy regulacyjne (ochrona rezultatów prac przed dostaniem się w niepowołane ręce), z drugiej zaś – problemy etyczne sięgające sedna współczesnych wyzwań w trwającej na wielu frontach walce dobra ze złem. Biorąc pod uwagę wszechobecne dzisiaj zagrożenia bezpieczeństwa oraz niszczycielski potencjał współczesnej broni, problematyka charakteru i zakresu „dual use" stanowi w konsekwencji jeden z większych polityczno-moralnych dylematów stojących przed społeczeństwami wielu państw. ©?

Autor był ministrem nauki oraz wieloletnim prezesem Polskiej Akademii Nauk; obecnie jest profesorem nauk technicznych

W firmie Google, która jak wszyscy internetowi giganci nie była dotychczas specjalnie znana z przesadnej troski o etykę swej działalności, 3 tys. pracowników podpisało się pod apelem protestującym przeciw angażowaniu się firmy w finansowany przez resort obrony USA projekt Maven, dotyczący nowych, bardzo wyrafinowanych metod automatycznej identyfikacji osób i obiektów zarejestrowanych na nośnikach wideo. W skierowanym do szefa firmy apelu domagali się wycofania z – jak to dobitnie wyartykułowano – biznesu wspomagającego prowadzenie działań militarnych. Mimo iż nie był to pierwszy głos krytykujący kontakty Google'a z Pentagonem, dotychczasowe zarzuty miały zupełnie odmienny charakter. Obawiano się mianowicie, że współpraca z rządzącym się zupełnie innymi prawami przemysłem zbrojeniowym może mieć negatywny wpływ na biznesową kulturę, innowacyjność i wizerunek firmy, cech tak przecież ważnych dla wszystkiego, co się dzieje w Dolinie Krzemowej.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Czy Polska będzie hamulcowym akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej?
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Jak odleciał Michał Probierz, którego skromność nie uwiera
Opinie polityczno - społeczne
Udana ściema Donalda Tuska. Wyborcy nie chcą realizacji 100 konkretów
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Przeszukanie u Zbigniewa Ziobry i liderów Suwerennej Polski. Koniec bezkarności
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Jak odbudować naszą wspólnotę