Jan Szomburg: Idea partnerskiej Polski

Musimy odrobić lekcję Solidarności. Ruchu ukształtowanego zarówno przez szlachecki gen wolności, jak i chłopski etos pragmatyzmu. Stawką w tej grze jest lepsze wykorzystanie naszej mądrości i energii zbiorowej – pisze inicjator Kongresu Obywatelskiego.

Aktualizacja: 24.04.2018 17:52 Publikacja: 23.04.2018 19:08

Jan Szomburg: Idea partnerskiej Polski

Foto: Fotorzepa, Jakub Ostałowski

Budowa wspólnoty Polaków ponad podziałami jest możliwa. Taka wspólnota, gromadząca ponad 10 tys. osób, powstała w ramach Kongresu Obywatelskiego w latach 2005–2015 niezależnie od – a nawet wbrew – narastającej polaryzacji politycznej. Podczas gdy większość kongresów i konferencji kieruje swe postulaty do rządzących, my debatowaliśmy głównie „w poziomie" – między sobą – w ramach różnych środowisk i pokoleń. Wypracowaliśmy wzajemne zaufanie i model horyzontalnej debaty obywatelskiej opartej na trosce o dobro wspólne.

Kiedy po wyborach parlamentarnych w 2015 r. rozpoczęły się zasadnicze zmiany polityczno-ustrojowe, społeczny klimat uległ radykalnemu pogorszeniu. Pojawiły się znacznie silniejsze niż przedtem podziały, upowszechniła tendencja do zamykania się we własnych kręgach ideowo-politycznych.

Stanęliśmy więc przed pytaniem, czy nakierować naszą debatę na bezpośrednią ocenę tych radykalnych (w swej istocie ustrojowych) zmian, jakie się właśnie dokonywały, ryzykując rozpad konsensusu w ramach wspólnoty kongresowiczów. Wybraliśmy inną drogę – rozważań nad ideałem Polski, które pozwalałyby spojrzeć „z góry" zarówno na okres transformacji i rozwoju z lat 1989–2015, jak i na ostatnie zmiany polityczno-ustrojowe. Tak narodziło się przesłanie Kongresu Obywatelskiego zorganizowanego w 2016 r.: „Dojrzali Polacy – lepsza Polska", i wiążące się z nim pytania: co oznacza dojrzałość w życiu indywidualnym i zbiorowym, co to znaczy „dojrzała Polska".

Sformułowaliśmy wówczas dziesięć drogowskazów procesu dojrzewania Polaków i Polski. Najważniejsze z nich to: zrozumienie siebie jako całej zbiorowości narodowej i społecznej (naszej tożsamości w różnych jej odcieniach), samoakceptacja tego, jacy jesteśmy jako Polacy (czyli zarówno naszych blasków, jak i cieni), oraz podmiotowość, czyli swego rodzaju samosterowność w sensie intelektualnym, emocjonalnym i wolicjonalnym.

Doganianie świata

Atmosferę panującą w Polsce cechują jednak ciągle narastające podziały i pęknięcia już nie tylko polityczne, ale także kulturowe – dotyczące zwłaszcza sfery wartości i tożsamości. Słuchając debaty – zarówno publicznej, jak i tej rodzinno-przyjacielskiej – można odnieść wrażenie, że Polska byłaby po wsze czasy krainą mlekiem i miodem płynącą, gdyby tylko usunąć z niej element liberalno-demokratyczny* lub konserwatywno-narodowy* (*niepotrzebne skreślić).

Całościowe myślenie o rozwoju podpowiada nam jednak, że dla każdego organizmu nie tylko bezproduktywna, ale wręcz wycieńczająca, jest konieczność oddychania zamiennie tylko jednym płucem, podczas gdy drugie idzie w odstawkę. Stały, szybki rozwój i doganianie krajów wysoko rozwiniętych wymaga wykorzystywania całego potencjału Polaków, wszystkich zasobów, talentów, umiejętności, wiedzy i energii.

Stajemy więc przed pytaniem, jak zapewnić możliwość rywalizacji i zmian, zachowując jednocześnie klimat współpracy oraz racjonalną ciągłość. Ten wymóg może spełnić tylko ideał partnerskiej i wspólnej Polski.

Partnerstwo oznacza bowiem akceptację podmiotowości drugiej osoby i wzajemny szacunek. Różnice potencjałów i możliwości stają się wtedy szansą na realizację wspólnych celów – zgodnie z ideą gry o sumie dodatniej: win-win. Nie wyklucza ona rywalizacji i ciągłego wzajemnego pozycjonowania się, ale nie zakłada też dążenia do eliminacji bądź całkowitego zdominowania drugiej strony. To wiązałoby się bowiem z utratą zasobów, możliwości i energii, którymi dysponował potencjalny partner.

W swojej istocie idea partnerstwa opiera się na idei osoby ludzkiej – wszyscy rodzimy się równi, wszyscy mamy przyrodzoną godność. W nauce katolickiej – wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi, stworzonymi na obraz i podobieństwo Boże.

Idea partnerskiej Polski, wyznaczając kierunek naszego dojrzewania zbiorowego, może nam pomóc w rozwiązaniu wielu zasadniczych konfliktów i napięć, które nas trapią. W jakich więc sferach warto ją zastosować? Właściwie we wszystkich. Potrzebujemy partnerstwa kapitału i pracy, władzy i obywateli, starszego pokolenia z młodymi, Polski metropolitarnej z lokalną, kobiet i mężczyzn, itd. Jednak naszym największym wyzwaniem jest zbudowanie partnerstwa w sferze wartości i tożsamości.

Jeśli chcemy, by trapiące nas różnice stały się szansą, musimy w sobie wyrobić zdolność do patrzenia na całość, bo – jak mówią mędrcy – tylko całość jest prawdą. Wtedy szukanie dojrzałej równowagi w różnorodności, swoistego podziału pracy i partnerstwa staje się naturalne, nawet w sferze wartości i tożsamości.

Spolegliwość i zrozumienie

Zacznijmy od wartości. To właśnie tutaj wiele osób upatruje źródeł nieprzezwyciężalnego konfliktu polsko-polskiego. Jeśli jednak przyjmiemy, że wszyscy jesteśmy patriotami i mamy na uwadze dobro rozwojowe Polski, ostrość sporu o wartości powinna się znacząco zmniejszyć.

Czy takie wartości, jak wolność, solidarność, sprawiedliwość, porządek i hierarchia, można traktować zamiennie, myśląc o dobru Polski? Przecież Polska do swojego rozwoju potrzebuje ich wszystkich.

Co by było, gdyby całkowicie zwyciężyła wolność kosztem innych wartości? Pewnie pogrążylibyśmy się w chaosie. Gdybyśmy postawili na hierarchię, ład i porządek, zafundowalibyśmy sobie w nieodległym czasie stagnację i zniewolenie.

Hasło wolności i solidarności obecne w naszej wielkiej Solidarności początku lat

80. wyrażało odwieczną mądrość koncepcji yin i yang. Zawsze bowiem potrzebujemy i napędu, i pewnej równowagi. Inaczej mówiąc, do rozwoju całości – Polski – potrzebujemy wszystkich wartości moralnych, ich przyjaznej rywalizacji, koegzystencji i partnerstwa. Oczywiście, struktura „popytu" społeczeństwa na pewne wartości może się zmieniać w czasie (np. w czasach dobrej koniunktury gospodarczej i geopolitycznej w cenie będą wolność i otwartość), ale w naszym wspólnym interesie jest zasadnicze utrzymanie całego systemu wartości.

Chcąc rozwoju Polski, nie możemy więc patrzeć na rywalizację wartości w sposób dogłębnie antagonistyczny czy konfliktowy – patrzmy na nie ze zrozumieniem i spolegliwie. Tym bardziej że odzwierciedlają one rzeczywiste, tkwiące w naszej naturze różnice, nasz portret psychologiczny. Każdy zna osoby otwarte i nastawione z natury wolnościowo oraz zamknięte i nastawione wspólnotowo czy wręcz hierarchicznie itd.

Złożona dusza narodu

Cieszmy się, że mamy aktywnych promotorów wolności, osoby, które swoim życiem dają świadectwo troski o innych, czy też takich członków wspólnoty, którzy przypominają o tym, jak ważne są autorytety lub dążenie do życia w zgodzie z Dekalogiem. Szanujmy się nawzajem i współpracujmy przy ograniczaniu postaw nihilistycznych.

Budujmy wspólnie Polskę partnerstwa wartości, zakorzenioną w twórczy sposób w naszej historii, atrakcyjną dla Polaków i szanowaną w świecie.

Drugą kluczową przestrzenią budowania narodowego partnerstwa jest kwestia tożsamości. Tu sytuacja jest w istocie podobna. Jest rzeczą oczywistą, że nasza polska dusza – indywidualna i zbiorowa – jest złożona z różnych zakamarków.

Nikt nie ma jednej, homogenicznej duszy. My, Polacy, mamy gen słowiański, mamy gen szlachecki, mamy gen chłopski i – z racji swojej niezwykłej historii – niezliczone ślady innych wpływów. Jesteśmy kulturowo zakręceni, wielobiegunowi, nadal zróżnicowani chociażby według granic dawnych zaborów. Nasza tożsamość ma wiele składników. Jeśli chcemy szukać równowagi, musimy dostrzec i zaakceptować je wszystkie.

Dotychczas zdecydowanie największy wpływ na narrację i symbolikę narodową miał nurt szlachecko-inteligencki w swoich dwóch odmianach: konserwatywno-narodowej i liberalno-demokratycznej. Nie daje mu to jednak pełnej reprezentatywności i nie prowadzi nas ku zrównoważonemu spojrzeniu na polską tożsamość.

Potrzebna jest nowa synteza, która uwzględniałaby również perspektywę chłopską (postchłopską) – pragmatyczną, opartą bardziej na kategorii interesów niż symboli i oddalonych od rzeczywistości wielkich narracji narodowych. Nowy, zrównoważony etos narodowy powinien być partnerstwem postszlacheckiego genu wolności i postchłopskiego genu przetrwania. Inkluzywna narracja narodowa mieści się gdzieś wewnątrz trójkąta ideowych napięć, które wyznaczają etos konserwatywno-narodowy, etos liberalno-demokratyczny oraz etos chłopski.

Tęsknota za silnym państwem

Przykładem skutecznego partnerstwa tych trzech etosów był ruch Solidarności. Gdyby nie gen sprytu i pragmatyzmu chłopskiego (a właściwie chłopsko-robotniczego) kierownictwa ruchu, zamiast dość pokojowej zmiany ustrojowej mielibyśmy kolejne powstanie narodowe zakończone porażką. Sukces Solidarności wynikał z faktu, że każdy z naszych etosów był tam obecny, ale żaden nie zdominował jej działania. W Gdańsku było to widać szczególnie wyraźnie, gdy wolnościowy zapał zderzał się z robotniczo-chłopskim pragmatyzmem i sprytem.

Nowe, bardziej inkluzywne, imaginarium narodowe powinno również uwzględniać partnerstwo etosów regionalnych. Narracja płynąca z Kongresówki powinna być zrównoważona tradycjami Pomorza, Wielkopolski, Śląska czy Galicji.

Wizja partnerskiej Polski może się dzisiaj wydawać bardzo abstrakcyjna. Żyjemy w okresie tęsknoty za silnym państwem. Czas pokaże, czy obecnie realizowany model państwa (i w pewnym stopniu społeczeństwa) przysłuży się pełnemu wykorzystaniu potencjału wszystkich Polaków i rozwojowi naszego kraju. Wydaje się, że wizja partnerskiej i wspólnej Polski może być dobrą ideą na przyszłość, budowaną zarówno na bazie lekcji z lat 1989–2015, jak i z okresu, w którym znajdujemy się obecnie.

Myśląc o tej wizji, powinniśmy podejmować nieustanny trud budowania partnerskiej wspólnoty opartej na bogactwie polskiej różnorodności i respektującej podmiotowość każdej jednostki (osoby). Stawką w tej grze jest lepsze wykorzystanie naszej mądrości i energii zbiorowej po to, by radzić sobie z wyzwaniami rozwojowymi, a także by być odpornym na manipulacje i wpływy zewnętrzne (których przykładem mogą być toczące się obecnie w internecie wojny komunikacyjne). Silne podziały tożsamościowe są bardzo sprzyjającym gruntem dla tego typu manipulacji.

Ważne jest, aby myśląc o tej wizji, nieustannie wzmacniać spoiwa wspólnoty. Podstawą dla sieci współpracy powinien się stać etos otwartej wspólnoty kulturowej, zasady partnerstwa i wspólnych celów rozwojowych.

Polska nie jest skazana na powrót do przeszłości, a obecna dezintegracja może być etapem przejściowym do integracji na wyższym poziomie. Im szybciej nakreślimy nową, bardziej dojrzałą i inkluzywną ideę Polski oraz zbudujemy wokół niej szeroki konsensus, tym szybciej do niej dojdziemy.

Autor jest prezesem zarządu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową

Budowa wspólnoty Polaków ponad podziałami jest możliwa. Taka wspólnota, gromadząca ponad 10 tys. osób, powstała w ramach Kongresu Obywatelskiego w latach 2005–2015 niezależnie od – a nawet wbrew – narastającej polaryzacji politycznej. Podczas gdy większość kongresów i konferencji kieruje swe postulaty do rządzących, my debatowaliśmy głównie „w poziomie" – między sobą – w ramach różnych środowisk i pokoleń. Wypracowaliśmy wzajemne zaufanie i model horyzontalnej debaty obywatelskiej opartej na trosce o dobro wspólne.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Czy Polska będzie hamulcowym akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej?
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Jak odleciał Michał Probierz, którego skromność nie uwiera
Opinie polityczno - społeczne
Udana ściema Donalda Tuska. Wyborcy nie chcą realizacji 100 konkretów
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Przeszukanie u Zbigniewa Ziobry i liderów Suwerennej Polski. Koniec bezkarności
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Jak odbudować naszą wspólnotę