Z dyskusji o wydarzeniach z sylwestrowej nocy w Kolonii może wyniknąć coś dobrego. Powszechne oburzenie opinii publicznej na przypadki molestowania seksualnego kobiet powinni wykorzystać ci, którzy od lat bezskutecznie zwracają uwagę na pozycję kobiet w społeczeństwach i mechanizmy nierównego traktowania ze względu na płeć.
Przemoc, seksizm i podrzędne traktowanie kobiet nie są zjawiskami przypisanymi do konkretnych społeczeństw i religii. Łatwo debatować o przestępstwach popełnionych przez „obcych", trudniej dostrzec problem na swoim podwórku. Z najnowszego raportu Fundacji STER wynika, że 87 procent kobiet w Polsce doświadczyło jakiejś formy przemocy seksualnej. Oprócz gwałtu czy jego próby Polki doświadczają obscenicznych zachowań, prób wymuszenia kontaktu fizycznego, natarczywych rozmów o podtekście seksualnym, dotykania wbrew woli kobiety czy nieprzyzwoitych dowcipów. Czy raport wzbudził szeroką debatę i oburzenie społeczne? Czy o rezultatach badań równie emocjonalnie wypowiadali się publicyści, prawnicy i politycy? Jeśli nie, trzeba sobie zadać pytanie dlaczego. Może nasze grzeszki wydają się nam niczym w porównaniu z przestępstwami popełnionymi przez uchodźców?
Debata na temat wydarzeń w Niemczech musi się odbywać na podstawie faktów. Niezaprzeczalnym faktem są setki zgłoszeń przypadków molestowania. Faktem jest nieodpowiednie reagowanie i nieprzygotowanie policji niemieckiej do zabezpieczenia wydarzenia, jakim jest zabawa sylwestrowa. Faktem jest także nieodpowiednia, bo spóźniona, reakcja mediów. Nic nie usprawiedliwia takiego zachowania ani przerzucania odpowiedzialności na kobiety.
Niestety, faktem jest także stosowanie zasady odpowiedzialności zbiorowej i przypisywanie karygodnych czynów całej grupie uchodźców przybyłych do Europy. Kanclerz Angela Merkel zapowiada, że sprawcy przestępstw zostaną zidentyfikowani i ukarani. To dobry znak, że szefowa niemieckiego rządu zabiera głos i osobiście interesuje się kwestią przemocy motywowanej płcią. Odpowiednią reakcją byłoby zaostrzenie niemieckiego prawa dotyczącego przemocy seksualnej, o co od dawna upominają się organizacje kobiece i zajmujące się prawami człowieka. Nie ma natomiast potrzeby zaostrzania niemieckiego prawa migracyjnego. Trzeba karać sprawców niezależnie od kraju pochodzenia.
Dobrze byłoby, aby polski rząd z równą determinacją ścigał sprawców przemocy wobec kobiet i wreszcie zajął się np. oporem rady miejskiej w Zakopanem, która od lat odmawia (motywując to chęcią ochrony tradycji) przyjęcia programu przeciwdziałania przemocy w rodzinie i powołania odpowiedniego zespołu interdyscyplinarnego w tej kwestii.