Korwin-Mikke: Komedia odgrywana za obopólną zgodą

Dlaczego Waszyngton, zamiast po prostu uderzyć zbrojnie, wiernie odgrywa rolę, którą rozpisał dla niego Wielki Przywódca Korei Północnej? – pyta europoseł.

Aktualizacja: 13.11.2017 21:07 Publikacja: 12.11.2017 17:58

Kim Dzong Un uwielbia filmy science fiction. A obecnie robi wielkie reality show – ze sobą w roli gł

Kim Dzong Un uwielbia filmy science fiction. A obecnie robi wielkie reality show – ze sobą w roli głównej

Foto: AFP

Wyobraźmy sobie, że Jego Ekscelencja Dzong Un Kim ogłasza, że ma zamiar zniszczyć Księżyc. Stan umysłów „naszej” cywilizacji jest taki, że najprawdopodobniej rozpoczęłyby się gorączkowe narady przywódców państw na wszystkich szczeblach na temat: „Jak uratować Księżyc?”.

Przypomnijmy, że jego ojciec, śp. Dzong Il Kim, był, cytuję: „szalonym fanem kina. Kolekcja Jego filmów wynosiła ponoć 20 tysięcy egzemplarzy filmów z całego świata. Był na tyle wielkim fanatykiem, że nawet porwał swojego ulubionego reżysera z Korei Południowej Shin Sang Oka i jego żonę, po to, aby rozpoczęli produkcję filmową w Korei Północnej, kręcąc np. odpowiednik »Godzilli«, czyli »Pulgasari«”.

JE Dzong Un Kim uwielbiał filmy science fiction. A obecnie, mając ku temu środki, robi wielkie reality show – ze sobą w roli głównej. Musi się nieźle bawić, widząc, jak tuzy polityki poważnie traktują jego filmowe zapowiedzi pod tytułem „Zniszczę Stany Zjednoczone”. Wychodzi mu to tak dobrze, że powtarza tę kwestię co kilka dni.

Zabiedzone państewko

A teraz pytanie. W oczekiwaniu na zwycięstwo wyborcze p. Hilarii Clintonowej świat szykował się do wojny. Rząd niemiecki – a także wielkie miasta w Rosji – nakazały obywatelom gromadzenie dwutygodniowego zapasu żywności w domach. A amerykańscy generałowie buńczucznie oznajmiali, że wojna będzie krótka i (oczywiście!) zwycięska. Zresztą już dwa miesiące po zwycięstwie JE Donalda Trumpa establishment polityczny i lobby wojskowe zaczęły znów powtarzać te slogany. Zatem pytanie jest takie: Skoro USA łatwo i szybko wygra wojnę z Federacją Rosyjską, posiadającą 16 tys. rakiet międzykontynentalnych z głowicami atomowymi, to kto może poważnie potraktować zabiedzone państewko, którego ambasady utrzymują się z wynajmu pomieszczeń i robienia kateringu dla innych ambasad (sic!), posiadające być może trzy rakiety i dwie bomby atomowe, jako zagrożenie dla Ameryki?

W 1984 r. śp. Ronald Reagan interweniował zbrojnie na Grenadzie – tylko dlatego, że to państewko pozwoliło Kubańczykom wybudować lotnisko z bardzo długim i solidnym pasem startowym, celującym prosto w Nowy Jork. W 1999 r. USA posłały samoloty systematycznie bombardujące Serbię, której prezydent śp. Slobodan Milošević niczym Stanom nie groził. Dlaczego tym razem Waszyngton, zamiast po prostu uderzyć, wiernie odgrywa rolę, którą rozpisał dla niego Wielki Przywódca KRLD?

Kto naprawdę rządzi w USA

Problem polega na tym, że Koreą Północną rządzi JE Dzong Un Kim. Rządzi naprawdę i niepodzielnie. Piszę to na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego, gdzie właśnie zostaliśmy poinformowani, że nawet Pekin „stracił kontrolę nad Phenianem”. Co oznacza, że procesy i okrutne egzekucje obcych agentów w Korei Północnej były skuteczne: KRLD odzyskała suwerenność.

Natomiast Stany Zjednoczone są d...kracją, co oznacza, że nie rządzi nimi nikt. Widać wyraźnie, że rzekomo potężny prezydent USA nie jest w stanie przeprowadzić wydawałoby się prostych spraw. W szczególności USA prowadzą politykę zagraniczną zupełnie inną, niż miał zamiar prowadzić JE Donald Trump, który chciał dzielić wroga i wraz z Rosją oraz Tajwanem prowadzić politykę konfrontacji z Chinami. Zatem kto naprawdę rządzi Stanami Zjednoczonymi?

Tam, gdzie nie ma króla, ktoś rządzić musi. I są to, podobnie jak w Polsce, tajne służby. Te służby mają własne interesy i skłonne są uznawać je za tożsame z interesem państwa. Ale nie zawsze...

Obydwie strony zyskują

W 1960 r., gdy miało dojść do zakończenia „zimnej wojny” i rozmów odprężeniowych między śp. Anicetem (Nikitą - red.) Chruszczowem a śp. Dwightem Eisenhowerem, ludzie z CIA przekazali KGB dane lotów szpiegowskich „niewykrywalnych” samolotów U2, dzięki czemu Sowieci skoncentrowali środki i 1 maja zestrzelili samolot ze śp. majorem Franciszkiem G. Powersem. W ten sposób rozmowy zostały storpedowane i „niebezpieczeństwo” radykalnego obcięcia funduszów na operacje i CIA, i KGB zostało zażegnane.

Wyjaśnieniem (chyba jedynym) faktu, że Wielki Przywódca beztrosko grozi najpotężniejszemu mocarstwu świata, a prezydent USA nie reaguje adekwatnie, jest to, że JE Dzong Un Kim ma dogadane z CIA, że ta komedia odgrywana jest za obopólną zgodą.

Obydwie strony na tym zyskują. Wielki Przywódca – którego boi się cały świat, bo gra na nosie wszystkim – staje się w Korei (nie tylko Północnej!) postacią potężną, niemal boską. Natomiast CIA i kompleks wojskowy mają dodatkowe pieniądze na operacje i zbrojenia. Nawet, być może, uda się powtórzyć manewr z 2001 r., kiedy pod pretekstem zamachu z 11 września udało się siłom antywolnościowym w aparacie USA przeprowadzić tzw. Patriotic Act, odbierający obywatelom wiele uprawnień i tworzący Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (United States Department of Homeland Security) o kompetencjach większych niż miała KGB!

Kim, Husajn i Kaddafi

Ostatnia kwestia: dlaczego uboga KRLD wydaje tyle pieniędzy na zbrojenia atomowe? Odpowiedź jest prosta i zwolennicy dynastii Kimów jej nie ukrywają. Pamiętają los śp. Saddama Husajna i śp. Muammara Kaddafiego, których oskarżano o posiadanie broni atomowej, a którzy jej nie mieli. Otóż groźba użycia tej broni przeciwko Japonii w przypadku zagrożenia jakąś dywersją w KRLD znakomicie hamuje, zdaniem rodziny Kimów, podobne zapędy w stosunku do nich. I mają rację. Konkluzja w Parlamencie Europejskim była taka: „Musimy teraz, niestety, traktować ich poważnie”. ©?

Wyobraźmy sobie, że Jego Ekscelencja Dzong Un Kim ogłasza, że ma zamiar zniszczyć Księżyc. Stan umysłów „naszej” cywilizacji jest taki, że najprawdopodobniej rozpoczęłyby się gorączkowe narady przywódców państw na wszystkich szczeblach na temat: „Jak uratować Księżyc?”.

Przypomnijmy, że jego ojciec, śp. Dzong Il Kim, był, cytuję: „szalonym fanem kina. Kolekcja Jego filmów wynosiła ponoć 20 tysięcy egzemplarzy filmów z całego świata. Był na tyle wielkim fanatykiem, że nawet porwał swojego ulubionego reżysera z Korei Południowej Shin Sang Oka i jego żonę, po to, aby rozpoczęli produkcję filmową w Korei Północnej, kręcąc np. odpowiednik »Godzilli«, czyli »Pulgasari«”.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Czy Polska będzie hamulcowym akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej?
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Jak odleciał Michał Probierz, którego skromność nie uwiera
Opinie polityczno - społeczne
Udana ściema Donalda Tuska. Wyborcy nie chcą realizacji 100 konkretów
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Przeszukanie u Zbigniewa Ziobry i liderów Suwerennej Polski. Koniec bezkarności
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Jak odbudować naszą wspólnotę